[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale czemu brat mój zamilczał ochłopcu, którego Swallow przeniósł przez ogień?% Gdyż brzmiałoby to jak samochwalstwo.Czy znasz tego chłopaka?% Nosiłem go na rękach, pokazywałem mu kwiaty na polu i drzewa w lesie, ryby w wodzie igwiazdy na niebie.Uczyłem go wypuszczać strzałę z cięciwy i dosiadać dzikiego konia.Ob-darzyłem go językami czerwonych mężów, a w końcu dałem mu strzelbę ognistą, której kulazabiła Ribannę, córę Assineboinów.Spojrzałem nań zdumiony.Budziło się we mnie przeczucie, któremu zaledwie ośmieliłemsię nadać szatę słów, a jednak byłbym to może teraz uczynił, gdyby w tej chwili nie powróciłOld Firehand i nie skierował naszej uwagi na jedzenie.Ustawicznie jednak myślałem nadsłowami Winnetou, gdyż z tych słów i z tego, co słyszałem od Harry'ego, wynikało, że OldFirehand był jego ojcem.Jego wczorajsze zachowanie podczas mojego opowiadania potwier-dzało ten domysł.Harry mówił jednak o ojcu jak o kimś obcym i nie zdradził się niczym, comogłoby mnie upewnić w moich przypuszczeniach.Po parogodzinnej przerwie ruszyliśmy znowu dalej.Konie, jak gdyby wiedząc, że czeka jekilkudniowy wypoczynek, kłusowały razno, dzięki czemu przejechaliśmy dużą część drogi.Ozmierzchu łańcuch wzgórz, za którym leży dolina Mankicity, zbliżył się do nas znacznie,grunt zaczął się wznosić i wjechaliśmy w parów prowadzący, jak się zdawało, prostopadle kurzece.% Stać! % zabrzmiało nagle z rosnących po bokach krzaków, a równocześnie ukazała sięmiędzy gałęziami lufa wymierzonej do nas strzelby.% Jakie hasło?% Mężnie!% I?% Milcząco % odrzekł Old Firehand starając się przebić wzrokiem zarośla.Po tym ostatnim słowie rozchyliły się gałęzie, przepuszczając człowieka, którego widok na-pełnił mnie radosnym zdumieniem.Spod smętnie zwisających krys pilśniowego kapelusza,którego wiek, kształt i barwa sprawiłyby przy ocenie kłopot najbystrzejszemu myślicielowi, zlasu zmierzwionego, szpakowatego zarostu wyglądał nos o przerażających niemal rozmia-rach, który każdemu zegarowi słonecznemu mógł służyć do rzucania cienia.Z powodu potęż-nego zarostu widać było, oprócz zbyt hojnie wyposażonego narządu powonienia, tylko paręmałych oczek, niesłychanie ruchliwych, które z wyrazem szelmowskiej chytrości przebiegałyz jednego z nas na drugiego.Głowa ta należała do tułowia niewidocznego aż po kolana, który tkwił w bluzie z kozłowejskóry, zrobionej najwyrazniej dla jakiejś znacznie tęższej osoby.Wskutek tego ten małyczłowiek wyglądał jak dziecko, które dla rozrywki ubrało się w szlafrok dziadka.Z lego ażnadto wystarczającego okrycia wyglądały dwie nogi, krzywe jak sierpy, ubrane w wystrzę-pione i odwieczne legginy, z których ów człowieczek wyrósł z pewnością jeszcze przed dzie-sięciu laty; spod legginów zaś wyzierała para indiańskich butów, w których mógłby się odbiedy zmieścić cały właściciel.W ręce trzymał on starą strzelbę, której dotknąłbym tylko znajwiększą ostrożnością.Kiedy zbliżał się do nas pełen godności, nie można sobie było wy-obrazić lepszej i sympatyczniejszej karykatury preriowego myśliwca.% Samie Hawkens! % zawołał Old Firehand.% Czy twoje oczka zgłupiały, że żądasz odemnie hasła?% Nie sądzę, sir! Uważam jednak za odpowiednie, żeby człowiek stojący na warcie pokazałczasem, że nie zapomniał hasła.Witam was serdecznie, panowie.Będzie uciecha, wielkauciecha, Wariuję z zachwytu, że widzę tu mego byłego greenhorna, który zwie się teraz OldShatterhand, i Winnetou, wielkiego wodza Apaczów, jeśli się nie mylę.Podał mi obie ręce, przycisnął mnie serdecznie do swej bluzy myśliwskiej, aż zatrzeszczałajak puste drewniane pudło.Jego czarne dawniej wąsy i broda posiwiały.% Cieszy mnie to serdecznie i szczerze, że znów was widzę, kochany Samie % rzekłemzgodnie z prawdą.% Ale przyznajcie się, czy mówiliście Old Firehandowi, żeście mnie znali ibyliście moim nauczycielem?% Oczywiście, że to zrobiłem.% A wy milczeliście jak zaklęci i nie powiedzieliście mi, że spotkam u was Sama HawkensaNa ten przyjacielski wyrzut odpowiedział Old Firehand śmiejąc się;% Chciałem wam zrobić niespodziankę.Widzicie zatem, że znałem was już od dawna, gdyżmówiliśmy o was często.Zastaniecie u mnie jeszcze dwóch dobrych znajomych.% Chyba Dicka Stone'a i Willa Parkera, nieodłącznych towarzyszy Sama?% Tak.Wasze przybycie będzie dla nich także wielką niespodzianką.Ale, Samie, którzy znaszych ludzi są dzisiaj w domu?% Wszyscy, z wyjątkiem Billa Bulchera, Dicka Stone'a i Harrisa, którzy wyszli, aby przy-nieść trochę mięsa.Mały sir przybył już także.% Wiem już, wiem, że jest tutaj.A jakżeż wam się w ogóle powodzi? Czy byli czerwono-skórzy?% Dziękuję, dziękuję, sir! Nie przypominani sobie, chociaż % przy tych słowach wskazał naswój przyrząd do strzelania % Liddy za nimi tęskni.% A potrzaski?% Miały dobry plon, bardzo dobry, jeśli się nie mylę.Możecie zobaczyć sami, sir, w bramieznajdziecie niewiele wody.Odwrócił się i odszedł do swej kryjówki, a my pojechaliśmy dalej.Ta mała scena pouczyła mnie o tym, że jesteśmy już blisko ,, warowni , gdyż Sam Hawkensmusiał stać nie opodal wejścia.Zacząłem się rozglądać uważnie po otoczeniu, aby zobaczyćbramę.Wtem ukazał się przesmyk tak wąski, że wyciągnąwszy ręce można było dotknąć obu ścianskalnych, schodzących się blisko i pokrytych jak dachem krzakami łożyn.Całą szerokośćprzesmyku zajmował potok, na którego twardym, kamienistym łożysku nie mógł pozostaćżaden odcisk nogi.Pojechaliśmy brzegiem potoku w górę doliny, tutaj Old Firehand skręcił,es my podążyliśmy za nim pod prąd wody.Teraz dopiero zrozumiałem słowa.Sama, że wbramie znajdziemy mało wody.Przez pewien czas jechaliśmy w tym kierunku; wkrótce skały zeszły się przed nami w takązbitą masę, że zdawało się, iż droga tu się już kończy.Old Firehand jechał jednak ciągle na-przód i niebawem ujrzałem, że znika w ścianie.Winnetou jechał za nim.Kiedy dotarłem dotego zagadkowego miejsca, zauważyłem, że zwieszające się łodygi dzikiego powoju nie za-krywają skalistej ściany, lecz tworzą kotarę, za którą znajduje się otwór w kształcie tunelu;tunel ten wiódł w nieprzebitą ciemność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]