[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uwiędną jedni, powschodzą inni,Chociaż mniej piękni, cóż temu winni?Strzeż naszej barwy, ciesz się z okrasy,A z nas dawniejsze wspominaj czasy.Nie wzdychaj, starcze, w próżnej tęsknocie,Wielu straciłeś, zostały krocie.Nie całe twoje szczęście jest w grobie,67Nie tam są wszyscy znajomi tobie.Wez trochę szczęścia od nas szczęśliwych,Szukaj umarłych pośród nas żywych.GUZLARZKto błądząc po życia kraju,Chciał pilnować prostej drogi,Choć mu los wedle zwyczajuWszędzie siał ciernie i głogi;Nareszcie po latach wielu,W licznych troskach, w ciężkich nudach,Zapomniał o drogi celu,Aby znalezć wczas po trudach;Kto z ziemi patrzył ku słońcu,Marzył nieba i gwiazd lotyI nie znał ziemi, aż w końcu,Kiedy wpadł w otchłań ciemnoty;Kto żalem pragnął wydzwignąć,Co znikło w przeszłości łonie,Kto żądzą pragnął doścignąć,Co ma przyszłość w tajnym łonie;Kto poznał swój błąd niewcześnie,O gorszej myśli poprawie,Mruży oczy, by żyć we śnieZ tym, czego szukał na jawie;Kto marzeń tknięty chorobą,Sam własnej sprawca katuszy,Darmo chciał znalezć przed sobą;Co miał tylko w swojej duszy; -Kto wspominasz dawne chwile,Komu się o przyszłych marzy;Idz ze świata ku mogile,Idz od mędrców do guślarzy!Mrok tajemnic nas otacza,Pieśń i wiara przewodniczy;Dalej z nami, kto rozpacza,Kto wspomina i kto życzy.CHR MAODZIE%7łYTu guślarz kazał młodzieżyStanąć na drogi połowie:Tam na wzgórku wioska leży;A tam mogilnik w dąbrowie.68MAODZIE%7łMiędzy kolebką i grobyMłody nasz wiek w środku stoi;Zród wesela i żałobyStójmyż w środku, bracia moi!Nie godzi się do wsi wracać;Nie godzi się biec w ich ślady.Tu będziemy święcić DziadyI piosnkami noc ukracać.Będziemy idących witaćI powracających pytać,Lękliwym rozpędzać trwogę,Błędnym pokazywać drogę.-Zaszło słońce, biegą dzieci,Idą starce, płaczą, nucą,Lecz znowu słońce zaświeci,Wrócą dzieci, starce wrócą.Nim dojdzie siwizny dziecię,Nim starego dzwon powoła,Jeszcze ich spotka na świecieNiejedna chwilka wesoła.Ale kto z nas w młode lataNie działa rzezwym ramieniem,Ale sercem i myśleniem;Taki zgubiony dla świata.Kto jak zwierz pustyni szuka,Jak pugacz po nocy lata;Jak upiór do trumny puka,Taki zgubiony dla świata.Kto w młodości pieśń żałobyRaz zanucił, wiecznie nuci;Kto młody odwiedza groby,Już z nich na świat nie powróci.Niech więc dzieci i ojcowieIdą w kościół z prośbą, z chlebem;Młodzi, na drogi połowieZostaniem pod czystym niebem.DZIECIWróćmy lepiej do chaty, coś tam od kościołaBłysnęło, ja się boję, coś po lesie woła.Jutro pójdziem na cmentarz, ty swoim zwyczajemDumać, ja zdobić krzyże kwiatami i majem.69Mówią, że dzisiaj w nocy umarłych spotkamy,Ja ich nie znam, ja własnej nie pamiętam mamy,Ty oczy w dzień masz słabe, pragnąłbyś daremnieDawno widzianych ludzi rozeznać po ciemnie.I słuch masz słaby.Pomnisz? dwie temu niedzieleZebrało się i krewnych, i sąsiadów wieleUrodziny twe święcić; tyś w milczeniu siedział,Nic nie słyszał, nikomu nic nie odpowiedział.Zapytałeś na koniec, po co ta gromadaZeszła się w dzień powszedni? i czy mrok już pada?A my przyszli winszować i od kilku godzinSłońce zaszło, i był to dzień twoich urodzin.STARZECOd tego dnia, ach, jakżem daleko odpłynął!Wszystkiem znajome lądy i wyspy ominął,Wszystkie dziedziczne skarby znikły w czasu toniach;Cóż mnie po waszych twarzach, i głosach, i dłoniachTwarze, którem z dzieciństwa ukochać przywykał,Dłonie, co mię pieściły, głos, co mię przenikał,Gdzież są? Zgasły, przebrzmiały, zmieniły się, starły.Nie wiem, czym pośród trupów, czylim sam umarły.Ale inny świat rzucam, aniżelim zastał;Nieszczęsny, kto częściami do mogiły wrastał!Twój jeszcze głos, mój wnuku, ostatnia pociecho,Jak po umarłej pieśniach niemowlęce echo,Tuła się i głos matki powtarzając kwili.Lecz i ty mię porzucasz, jak inni rzucili.Bądz zdrów; stój i raz jeszcze ściśni dziada rękę!Daj mi twój głos usłyszeć - zaśpiewaj piosenkęUlubioną i tyle powtarzaną razy,O zaklętym młodzieńcu, przemienionym w głazy.DZIECI(śpiewa)MAODZIENIEC ZAKLTYWyłamawszy zamku bramy,Twardowski błądził śród gmachów,Biegł na wieże, schodził w jamy:Co tam czarów! co tam strachów!W jednem sklepisku zapadłem-Jak w dziwny rodzaj pokuty-Na łańcuchu, przed zwierciadłemStoi młodzieniec okuty.70Stoi, a z ludzkiej postaci,Mocą czarownych omamień,Coraz jakąś cząstkę traciI powoli wrasta w kamień.Aż do piersi był już głazem,A jeszcze mu błyszczą licaMęstwa i siły wyrazem;Czułością świeci zrenica. Kto jesteś? rzecze zaklętyCoś te gmachy zdobył śmiało,Gdzie tak mnogie pękły miecze,Tylu wolność postradało. Kto jestem? o, drży świat całyPrzed mą szablą, na me słowaWielkiej mocy, większej chwały:Jestem rycerzem z Twardowa. Z Twardowa?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]