[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rządzili Jumnem sklavińscy władcy, dużo tam mieszkało Greków, a także kupców i podróżników pochodzących z innych ludów, nawet Sasów, a także Ascomannów.W Jumnie sprzedawano żywność ubogim w zboże ludom Północy, handlowano niewielkimi, cennymi skórami zwierząt, kupowano broń i najpiękniejsze ozdoby.Jumno leżało u ujścia rzeki Viaduy, a także na wyspie.I podobnie jak u Ruanów, na środku miasta znajdowała się ogromna kątina, gdzie w sali udrapowanej czerwoną materią stał drewniany posąg boga o trzech twarzach, z ogromną włócznią w drewnianej dłoni.U Ruanów modlono się do boga o czterech twarzach i z wielkim ozdobnym mieczem w dłoni.Uczone klechy z Akwizgranu nazywali tego boga Światowidem, ponieważ, na podobieństwo staroromańskiego boga Janusa, spoglądał on w cztery strony świata, choć to nie mogła być prawda.Spojrzenie oczu w tych czterech twarzach raczej na boki się kierowało, ku sobie, a nie ku światu.Tak samo głupstwa mówili o trzygłowym bogu z Jumna, że patrzy na ziemię, na niebo i w piekło, choć Sklavini w żadne piekło nie wierzyli.Dla Dagona, który tak naprawdę nigdy nie stał się chrześcijaninem, było jasne, że sklavińskie plemiona graniczące z państwem Karola Wielkiego, także jakoś - próbowały się zjednoczyć i do tego celu potrzebna im była podobnie jak u Franków wiara w jednego Boga.A że każde plemię miało swoje bóstwo, jednocząc się, tworzyli jednego boga z kilku bóstw plemiennych.I tak u Ruanów w osobie czterogłowego boga zawarły z sobą przymierze aż cztery plemiona, a w Jumnie trzy plemiona postawiły trzygłowego boga.Bo przecież u Sklavinów spotykało się - jak o tym donosili szpiedzy - i bogów o pięciu, a nawet siedmiu obliczach.I tylko wspólna dla nich była wiara we wróżebną moc świętych białych koni, które trzymano w specjalnych stajniach na tyłach świątyń.Kiedy ktoś szykował się w daleką podróż morską albo udawał się na wyprawę łupieżczą, przychodził z darami dla bóstwa.Wówczas kapłani wyprowadzali białego konia i nakazywali mu przejść przez rozrzucone na ziemi włócznie.Jeśli koń nie dotknął kopytem żadnej włóczni, oznaczało to, że wyprawa będzie miała przebieg pomyślny, jeśli dotknął lub nastąpił na włócznię zazwyczaj rezygnowano z podróży lub łupieżczej wyprawy.Bywało, że do wróżenia używano też koni czarnych jak kruki, ale właśnie na takim siedziała Zyfika.I dlatego z niepokojem patrzyli ludzie z Jumna to na Vindosa, to znów na czarnego rumaka Zyfiki.- Kim jesteś, panie - pierwszy przemówił jeden z dwóch wojowników, chyba znaczniejszych od innych, gdyż nosili pancerze i byli lepiej uzbrojeni.Wypowiedział słowa w tutejszej mowie, ale z trudem.Był chyba Normanem, podobnie bowiem jak Dago nosił miecz na pasku przerzuconym przez ramię.Jeśli mówiono prawdę, że Popiołowłosy wziął sobie za żonę córkę władcy z Jumna i otrzymał stu wojowników wraz z narzeczoną, musieli to być przede wszystkim gotowi każdemu służyć za pieniądze rabusie z Północy.- Jestem hrabia Dago i jadę od Ludwika Teutońskiego do księcia Goluba Popiołowłosego - rzekł w języku donsk tunga.- Golub, za swoje nieprawości, został uwięziony w wieży na wyspie - odparł wojownik, zadowolony, że usłyszał swój rodzimy język.- Teraz rządzi w jego imieniu Helgunda, córka władcy z Jumna i jej mały syn, Aslak.Jeśli z nią chcesz się zobaczyć, przepuścimy cię wolno.Raptem jeden z wojowników, tych gorzej uzbrojonych i chyba podległych władzy Normana, podniósł do góry oszczep i krzyknął w tutejszej mowie:- To Lestk, panie! Jest między nimi przywódca Lestków, którego szukamy.Ostrze oszczepu wskazywało Pałukę.Zdradziła go tarcza z białym orłem.Znowu odezwał się Norman w błyszczącym pancerzu:- Mówmy, hrabio, w tutejszej mowie, aby nas wszyscy rozumieli.Między twoimi widzimy Lestka, naszego wroga.On przecież nie posłuje od Ludwika Teutońskiego.Musisz go nam wydać.Odpowiedział Dago:- Otrzymałem tytuł Piastuna, a to znaczy, że biorę w swoje piastowanie każdego kto mi złoży przysięgę wierności.Ten człowiek uznał we mnie Piastuna, dlatego nie zostanie wam wydany.- W takim razie będziemy walczyć! - krzyknął gniewnie Norman i sięgnął po miecz.Dago podniósł lewą dłoń i strzała Zyfiki przebiła gardło Normana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]