[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Odnajdziemy także i panienkę, która była z wami w podziemiach.Zaliczka przez cały ten czas ze zdumieniem obserwowała, jak rzekomy detektyw pokornie oddawał ukradzicme przedmioty.Teraz dała folgę swemu zdziwieniu:- Więc panowie nie są jednak detektywami? - spytała ich z oburzeniem.W odpowiedzi Hertel tylko wzruszył ramionami.A pan Karol uśmiechnął się drwiąco.- Pan mnie oszukał - stwierdziła Zaliczka zwracając się do pana Karola.- Pan nie łowił ryb, nie był pan detektywem.- Nie, droga i naiwna panienko - z ironiczną uprzejmością odrzekł pan Karol.- Nigdy nie twierdziłem, że jestem detektywem, To pani sama wmawiała mi tę rolę.Zaliczka była tak oburzona, że pokazała mu język, jak mała, obrażona dziewczynka.Potem z wielką godnością wsiadła do mego auta.- Dziękujemy za pomoc - pobiegło za nią drwiące wołanie pana Karola.Oficer milicji wylegitymował obydwóch przestępców i spisał ich personalia.- Stawicie się w Komendzie Powiatowej - powiedział na zakończenie.- Jeżeli tego nie zrobicie, po prostu każę was zamknąć, a tak będziecie odpowiadać przed sądem z wolnej stopy.- Rozkaz, panie komisarzu.Zjawimy się - przyrzekł Hertel.- Siedzłałem piętnaście lat i nie myślę znowu powędrować do więzienia.-A teraz z powrotem do lasu, do starych bunkrów - rzekł do mnie oficer.Pojechaliśmy.Obok włazu ukrytego w krzakach jeżyn zastaliśmy Teresę.Hertel i pan Karol uciekli w chwili, gdy Teresa znajdowała się w podziemiach bunkra, Objuczona naręczem starej broni wyszła na powierzchnię i ku swemu przerażeniu stwierdziła, że jej przyjaciele gdzieś zniknęli.Czekała tu na nich, lecz zamiast przyjaciół zobaczyla wrogów - mnie i oficera milicji.Ze złości rozpłakała się, czym dowiodła, że jest tylko młodą, głupią dziewczyną, która niepotrzebnie wplątała się w brzydkie sprawy.Tak samo o niej pomyślał chyba i oficer milicji, bo odciągnął mnie na bok i szepnął do ucha:- Niech ją pan z łaski swojej odstawi do ciotki.Postaram się wyłączyć dziewczynę ze śledztwa, Zdaje się, że dostała nauczkę na całe życłe.Oficer zajął się zabezpieczeniem zbiorów odnalezionych w podziemiach, a ja odwiozłem Teresę do Ciechocinka.Gdy wróciłem, wielkie milicyjne anto zabierało właśnie zbiory do Komendy Powiatowej MO.Na chwilę zniknąłem w otwartym włazie, ciekaw byłem, jak wyglądał ów poszukiwany przeze mnie sezam z ukrytymi skarbami.Okazało się, że jest to podziemny bunkier niemal identyczny z tym, w którym odkrylłśmy uwięzionego Skalbanę.Tylko że była w nim jeszcze jedna mała komora, gdzie Skałbana zmagazynował zbiory przeniesione z innej kryjówki - o tym zresztą dowiedziałem się znacznie później.Niewielka komórka w podziemiu miała żelazne drzwi.Skałbana zamknął je na grubą zasuwę.To właśnie klucza od tej zasuwy poszukiwał w mieszkaniu Skałbany pan Karol i Hertel.Aby im Skałbana nie przeszkadzał w poszukiwaniach, przywiązali go do krzesła.Szczegóły tej sprawy ujawniło potem śledztwo.Wkrótce przeżyłem jeszcze jedną bardzo ponurą chwilę.Nadeszła wiadomość, że o dziesięć kilometrów w dół rzekl, na piaszczystej łasze odnaleziono ciało Skalbany.Oficer milicji zabrał mnie tam, abym zidentyfikował zwłoki.Pochowano Skałbanę na Wyspie Złoczyńców na małej polance w pobliżu zbiorowej mogiły bandy Barabasza.Tego samego Barabasza, którego Skałbana zdradził i naraził na śmierć, aby wejść w posiadanie zrabowanych przez bandę zbiorów dziedzica Dunina.Było w tym fakcie coś ponurego i jednocześnie symbolicznego.ZAKOŃCZENIEW tydzień później wybrałem się z Hanką na Wyspę Złoczyńców.Był piękny letni wieezór - szliśmy wolno ścieżką przez polanę.- Czy wie pani - powiedziałem - że ja jednak dość rozsądnie zabrałem się z początku do poszukiwania zbiorów dziedzica Dunina? Byłem bliski celu.Ale wszystko tak się póżniej splątało.Rozumowałem logiczaiie: skoro Dunin wezwał do pomocy w ukryciu zbiorów swego gajowego, Gabryszczaka, to znaczy, że zbiory schowano gdzieś w lesie.Starych bunkrów nie brałem pod uwagę, trudno było przypuszczać, aby w tym czasie, gdy znajdowali słę w bunkrach żołnierze niemieccy, ktoś chował tam swoje drogocenności.I rozumowałem słusznie: albowiem dziedzłc Dunin wraz z gajowym zawieźli zbiory do szopy w lesie.- Do tej, w której nocowaliśmy na stryszku?- Tak.W lewym rogu szopy wykopano głęboki dół i umieszczono w nim ogromną skrzynię.A w skrzyni były zbiory.Potem gajowy Gabryszczak zdradził to miejsce bandzie Barabasza, choć, jak wiemy, życia swego tym nie uratował, bandyci i tak go zabili.Faktem jest, że wszyscy członkowie bandy, a więc i Pluta, i Hertel, i Skałbana - znali dobrze ów schowek w szopie lesnej.- To Skałbana także był w bandzie Barabasza?- Owszem.Ale na innych zasadach niż pozostali.Należał do wywiadu bandy, nie chodził na rozbój.Zamieszkiwał w swoim domku, udawał, że z bandą nie ma nic wspólnego.Zajmował się szpiegowaniem mllicji, donosił o jej ruchach w terenie.Odkąd jednak wyniknęła sprawa ukrytych zbiorów, Skałbana zaczął przemyśliwać, jak by pozbyć się bandy Barabasza i wejść w posiadanie bogactwa, które wydawało mu się ogromne.Przy pomocy anonimu ułożonego z liter wyciętych z tygodnika wysłał milicji wiadomość o noclegu bandy na wyspie.Wiemy, co się potem stało.Barabasz zginął, wraz z nim zginąła większość jego ludzi.Ocalało tylko dwóch: Pluta i Hertel, ale i ich także skazano na karę śmierci.Tylko że potem przyszło ułaskawienie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]