[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Banderas, który najpierw oglądałskałę, wiedział, że tam gdzie nawis był największy, była dość szeroka szpara, żeby możnabyło wejść wyżej.Banderas, gdy był dokładnie pod interesującym go miejscem, odbił się nogami odściany ku górze.Wyciągnął długie ramiona i już wisiał trzymając się wpierw jedną, potemdrugą ręką.Biały widząc to nic wytrzymał nerwowo i powtórzył manewr Banderasa.Niestety,nie zdołał złapać się skały i poleciał do tyłu.Wtedy okazało się, że nie wpiął dobrzekarabińczyka do ostatniego haka.Groził mu upadek z kilku metrów plecami na kamienie unaszych stóp.Maciek rozpaczliwie ciągnął linę chcąc zatrzymać lot Białego.Banderasspojrzał tylko na mnie i puścił się.Lewą ręką chwycił prawą dłoń Białego.Aż mniepodniosło, taki obaj stanowili ciężar.Gustlik skoczył do mnie, żeby mi pomóc, ale jużspokojnie stałem i asekurowałem obu chłopców wiszących na haku Banderasa.Z pomocą Banderasa pomogliśmy zejść Białemu.- Nie wpuściłeś mnie! - krzyknął Biały do Banderasa.Banderas wzruszył ramionami nie rozumiejąc zarzutów konkurenta.Po chwili bez słowa podał mu swój plecak.Biały po chwili wahania, widząc naszewymowne spojrzenia, wziął go.Spojrzałem do góry.Instruktor z niesmakiem kręcił głową.Maciek wyjął kompas i mapę i ruszył w las, a za nim reszta wycieczki.Zostaliśmy zGustlikiem, żeby zwinąć liny.- Ciekawy gość ten Banderas - stwierdził Gustlik.- Zet i Biały oglądają się za Czarną.Misiek i Marchewa tylko spiskują i stoją z boku.Bejsbolowi podoba się Wdowa.Małysprawia wrażenie, jakby mu wszystko było obojętne, ale ma refleks.On jeden, gdy Biały leciałw dół, szybko wyjął apteczkę.Gustlik miał rację.Nasi podopieczni mogli nam przyszykować jeszcze wieleniespodzianek.Szybko pobiegliśmy za resztą.Maciek prowadził nas przez las starą trasązielonego szlaku.Wpierw szliśmy wzdłuż jednego strumyka, przeszliśmy przez kolejny irozpoczęliśmy wspinaczkę leśną dróżką po coraz bardziej stromym zboczu Czulni.W lesiebyło duszno, pot lał się z nas strumieniami.Po dwóch godzinach dotarliśmy na szczyt Czulnina wysokości 575 metrów nad poziomem morza.Rosły tam strzeliste sosny.Były też czteryścieżki prowadzące w cztery strony świata.Rozsiedliśmy się pod drzewami.- Kto robi kanapki na obiad? - zapytał Maciek.W leśnej ciszy rozlegało się tylko ciężkie dyszenie.- Misiek, Marchewa, Mały i Biały - wymieniał Maciek.- Wy zajmiecie się posiłkiem.Macie tu puszki i chleb.Mamy też półlitrowe butelki z wodą mineralną.- Czemu tak mało wody? - dziwiła się Wdowa.- Woda dużo waży - wyjaśniał Maciek.- Nauczymy was, jak uzdatniać wodę zgórskich potoków i wtedy będziecie jej mogli nabrać tyle, ile chcecie.Musicie też nauczyć siędawkować płyny.Wasze manierki mieszczą litr wody.Nie radzę tam wlewać innych napojów,a w żadnym wypadku kawy czy herbaty.- Dlaczego? - zapytał Marchewa oglądając swoją manierkę.- Na ściankach powstanie osad, który ciężko zmyć - tłumaczył Maciek.- Jeśli użyjeszpłynu do mycia naczyń, to pózniej będziesz musiał go długo wypłukiwać, a i tak ohydny smakpozostanie.Poza tym napoje gazowane i soki tak naprawdę gaszą pragnienie na krótko.Manierka to nie termos, a z zimnej kawy nie ma żadnego pożytku.Wyznaczona czwórka szybko robiła kanapki; chociaż kromki i plastry mięsa zkonserwy były grube, to nikt nie narzekał.Po trzydziestu minutach skończyliśmy posiłek.Zbliżała się szesnasta.- Zbieramy się - Maciek popędzał wszystkich.- Teraz już będzie tylko z górki.Zeszliśmy stromym stokiem po zachodniej stronie do wsi Zwierzyn.Minęliśmy dużądrewnianą stodołę i weszliśmy na wąski metalowy most na Sanie.- Możemy tu nabrać wody? - pytał Bejsbol wskazując dogodny do kąpieli brzeg.- Nie radzę - Maciek pokręcił głową.- W górę rzeki jest bród, gdzie miejscowaludność lubi poić bydło.Minęliśmy maleńki kościółek i wyszliśmy na polną drogę.Przed nami po prawejstronie ujrzeliśmy wysoki metalowy krzyż.Maciek prowadził nas w jego stronę.- Podobno w tamtym miejscu dawno temu kopano studnię - opowiadał.- Znalezionowtedy inkrustowany drogimi kamieniami krzyż bardzo misternej roboty.Od razu studnięotoczył nimb świętości i zaczęły tu przychodzić pielgrzymki.Ten krzyż można zobaczyć wMuzeum Diecezjalnym w Przemyślu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]