[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podobno jest cholernie bogata, ciekawe, ile może mieć, z parę milionów zielonych, nie? I może one spadek po niej dostaną.Długo już chyba nie pożyje?- Gada jak nakręcona.- Mnie nie szkodzi, niech gada.Felicja też gada.Nie bez przerwy, ale jak zacznie, to już do wieczora dociągnie.Też mi to nie przeszkadza, bo sam rozumiesz, kolacji człowiek spokojnie doczeka, a Sylwia, ta gruba, pierwszorzędnie gotuje i zawsze jej wychodzi trochę za dużo.Póki Felicja gada, można siedzieć przy stole.Tak w ogóle to tam u nich nie jest najgorzej.Marcinek przy tym piwku mógł spędzić resztę dnia, a nawet i część nocy, ale Jacek miał umówionego klienta.Zorientował się już, że Dorotka w zasadzie jest wolna, między nią i tym młodym pacanem żadne uczucia nie szaleją, z ciekawości wywiedział się o szczegóły jej egzystencji na łonie tej babskiej rodziny, wystarczyło mu to i mógł wrócić do pracy.Marcinek jeszcze został, wykańczając czwarty kufelek.Żaden z nich nie wiedział, że ta niewinna pogawędka w bardzo krótkim czasie stanie się kluczowym punktem programu.* * *Wszystkie trzy siostry z dodatkiem siostrzenicy siedziały jeszcze przy stole, kiedy chrzestna babcia zamknęła się w łazience na piętrze.Dorotka dowiedziała się już przez telefon, że rezerwację w hotelu można w każdej chwili anulować, a owa pierwsza doba została zapłacona, więc ten problem upadł.Za to pojawił się drugi, mianowicie chrzestnej babci nie dało się rozpakować w pełni, za dużo miała rzeczy w swoich trzech walizach i dwóch torbach, dom trzech sióstr nie dysponował taką ilością wolnego miejsca.Skazanej na pomoc Dorotce opadły ręce, pomiędzy Wandzią a Felicją poczuła się bliska samobójstwa, porzuciła twórcze myśli na temat przemeblowania pomieszczeń i jęła rozpatrywać możliwość natychmiastowej ucieczki.Nie miała dokąd się udać.Zeszła w końcu na dół, całkowicie znękana.- Istna gidia - mówiła mściwie Sylwia.- I na pewno tak ją przed wojną nazywali, był nawet taki film, "Gidia".- Nie, gidia, ty idiotko, tylko "Gilda", z Ritą Hayworth - skorygowała ją Felicja.- To i lepiej, gdyby była taka gruba jak ty, zajęłaby jeszcze więcej miejsca.- Może jej będzie niewygodnie i prędzej się wyprowadzi - mruknęła z nadzieją Melania.- Nigdzie się nie wyprowadzi, powiedziała, że marzy o atmosferze rodzinnej - oznajmiła posępnie Dorotka, siadając przy stole.- Jeśli nawet kupi mieszkanie albo dom, to blisko nas.- Skąd wiesz? - zainteresowała się Felicja.- Póki stoisz, zrób jeszcze herbaty - zażądała Sylwia, Wsparta łokciami na stole, wciąż pełna żywiołowej niechęci do tej szczapowatej kretynki z Ameryki.- A otóż właśnie będą kluski.Makaron.Dorotka podniosła się bez słowa, demostracyjnie szurnąwszy krzesłem, bo w końcu mogłyby jej dać spokój bodaj na chwilę, zebrała na tacę szklanki i udała się do kuchni.Pogonił za nią gniewny okrzyk Felicji:- Pytałam cię! Może byś tak coś odpowiedziała.!- Właśnie odpowiadam, sama mnie o tym poinformowała, a jak chcecie słyszeć, to odczepcie się, albo może przerąbać mnie siekierą, w poprzek, nogi pójdą do kuchni po herbatę, a gęba zostanie przy stole i będzie gadała - mamrotała do siebie Dorotka przez cały czas przyrządzania napoju.Liczyła na to, że w jadalni słychać niewyraźny szmer jej głosu, co zdenerwuje wszystkie ciotki.Miała ich już po dziurki w nosie.- Zdaje się, że pyskuje, aż iskry lecą - ożywiła się Melania, widząc ją znów w drzwiach.- A hrabianka może myślała, że przyjedzie bogata ciocia z Ameryki i wszystko za pannę zrobi? A zasłużyć się trochę, nie łaska?Dorotka pozwoliła sobie na wzruszenie ramionami.Myśl, że za chwilę dowali ciotkom miłych wieści, sprawiła jej nikłą satysfakcję.- Najlepiej byłoby dobudować tutaj ze dwa pokoje z łazienką i ona mogłaby mieszkać z nami do samej śmierci -oznajmiła beznamiętnie.- Tak powiedziała.Kilka razy.Miałaby opiekę, bo wy wszystkie jesteście takie dobre i czułe.A ona przecież sama nie da sobie rady, za stara jest, a służba tak potwornie drogo kosztuje, że jej nie stać.I te pokoje też wypadłyby taniej, więc może da się was namówić, żebyście to od razu zaczęły.Szlafroki jej się strasznie gniotą.Przez chwilę wszystkie ciotki milczały.- Wygłupiasz się? - spytała surowo Felicja.- Nie.Powtarzam, co mówiła.- Nie dość, że kościotrup, to jeszcze wariatka - zaopiniowała Sylwia ze zgrozą.- A mówiłam, że to jej całe bogactwo.- zaczęła Melania wzgardliwie.- O bogactwie, o ile pamiętam, mówił notariusz - przerwała jej sucho Felicja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]