[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mrugnęła do mnie dyskretnie, tak że nie zauważył tego ani pan z bródką, ani ciotka, która pilnie ją obserwowała.- Swietnie pan tańczy - powiedziała Hanka.- Tak? - zdziwiłem się, choć wiedziałem, że tańczę bardzo, dobrze.- I w ogóle przy bliższym poznaniu bardzo pan zyskuje - mówiła dalej Hanka.- Bo zazwyczaj młodzi ludzie przy bliższym poznaniu raczej tracą w moich oczach.- To pewnie dlatego, że ja już nie jestem taki młody.- Teraz żałuję, że z początku tak niegrzecznie zachowywałam się w stosunku do pana.Ach, gdyby jeszcze miał pan ładniejszy samochód, moglibyśmy zrobić wycieczkę na przykład do Torunia.Bo pańskim gruchotem to aż wstyd jeździć.- Nie podoba się pani moje auto? - spytałem.I od razu zrobiłem się gniewny.Ilekroć ktoś zaczął wydziwiać na temat mojego ,,sama”, zaraz mnie to bardzo złościło.Mój samochód nie zasługiwał na złośliwości, których mu nie szczędzono.- No, piękny to on nie jest - rzekła Hanka.- Oświadczam pani, że także zyskuje przy bliższym poznaniu.Ruda dziewczyna znowu do mnie porozumiewawczo mrugnęła.Tym razem jednak dostrzegła to Hanka.- Cóż to za bezczelna smarkula, zaczepia ludzi na parkiecie - powiedziała Hanka.- To moja znajoma - wyjaśniłem.- Jadąc w te strony podwiozłem ją samochodem aż do Ciechocinka.Z początku także kpiła z mojego wozu, ale potem przcstała.- A więc to była dłuższa znajomość?- Nie.Nawet bardzo krótka.Około 70 kilometrów.-- I na tak krótkiej trasle ta panienka zdążyła p-znać walory i pana, i pańskiego auta - kpiła Hanka.- Miałem na myśli tylko moje auto.Mądry człowiek pozna się na nim już po dwóch kilometrach jazdy,- Innymi słowy: ja jestem głupia?Rozpoczęła się między nami sprzeczka, która uniemożliwiała mi obserwacje pana z bródką.Zdołałem tylko stwierdzić, że jego elegancja była pozorna, mógł się wydawać eleganckim jedynie z daleka.Z bliska dostrzegłem plamy na jego jasnym garniturze, koszulę miał nie pierwszej czystości, a krawat oceniłem jako niegustowny.Czarną bródkę miał nierówno przyciętą, włosy na głowłe mocno przerzedzone, a twarz bardzo bladą, anemiczną, która nieprzyjemnie kontrastowała z czernią zarostu.Orkiestra umilkła.Wróciliśmy z Hanką do stoliką.Kelner znowu przystąpił do pana z bródką, przyniósł czarną kawę, ciastka i lody.- Im się zanosi na dłuższą zabawę - zauważyła Hanka.Ale i nam podano brizole.Zabraliśmy się do jedzeniar a ponieważ, prawdę mówiąc, od dnia, w którym zacząłem biwakować, nie miałem w ustach nic porządnie przyrządzonegof jedzenie pochłonęło mnie całkowicie, Dopiero gdy z talerza zniknął ostatni kawałek mięsa i ostatnia fritka, powiedziałem do Hanki:- To bardzo dobry przypadek, że ów pan z bródką jest w towarzystwie dziewczyny, którą podwiozłem autem.Przez nią będę mógł się o nim czegoś dowiedzieć.Hanka uśmiechnęła się drwiąco.- Niech pan powie od razu, że chciałby pan poflirtować z tą smarkulą.A ponieważ, być rnoże, panu przeszkadzam, więc sobie pójdę.Nie musiałem odpowiadać.Ruda dziewczyna właśnie podeszła do naszego stolika.- Dzień dobry panu - powiedziała.- Ciocia kazała mi panu podziękować, że podwiózł mnie pan do Ciechocinka.A to jest pańska żona? - spytała obcesowo, spoglądając na Hankę.- Nie.To pani, którą do Ciechocinka podwiozłem swoim autem,- Ach, autostopowiczka - uśmiechnęła się Teresa.- Nie - z przekąsem stwterdziła Hanka,- Pan ma szczęście do podwożenia ładnych dziewcząt - zaśmiała się Teresa.- Ale pan na to zasługuje.Ma pan najklawsze auto na świecie.To cudo, a nie samochód.- Ta pani - wskazałem Hankę – drwi sobie z mojego auta.Ruda dziewczyna pogardliwłe wydęła wargi.- Nie zna się na rzeczy.Pani jest pewnie z prowincji.- Owszem.I co z tego? - niegrzecznie odpowledziała jej Hanka.Ciotka przy stoliku kiwnęła ręką na Teresę, dając jej do zrozumienia, aby wróciła, Pośpieszyłem więc z pytaniem:- Cóż to za pan z bródką siedzi przy pani stoliku? Narzeczony? Wujek?- Ma najpiękniejsze auto - rzekła ruda dziewczyna, jakby to miało tłumaczyć tę znajomość.- Gdy zobaczyłam jego wóz na parkingu, nie mógłam się powstrzymać aby się nim nie przejechać.No i oczywiście poznałam właściciela.- Któż to jest? Cudzoziemiec?- Nie.Polak, ale auto kupił od cudzoziemca.On sam, zdaje się, pracuje w dyplomacji.Do Ciechocinka przyjechał na wypoczynek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]