[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej wÅ‚osy, które dni na morzu odbarwiÅ‚y, nadajÄ…c im niemal biaÅ‚y kolor, byÅ‚y przylepio-ne do twarzy.Pot spÅ‚ywaÅ‚ po jej skórze na żoÅ‚nierskÄ… tabliczkÄ™ zawieszonÄ… na srebrnymÅ‚aÅ„cuszku, sprawiajÄ…c, że lÅ›niÅ‚a; strumyki potu spÅ‚ywaÅ‚y miÄ™dzy piersiami, a kropleutrzymywaÅ‚y siÄ™ nad wargami i rzÄ™sami.Pilot byÅ‚ dwadzieÅ›cia sześć metrów poniżej,pracowaÅ‚ na swojej podwodnej wachcie; za sprawÄ… sÅ‚oÅ„ca, stojÄ…cego niemal pionowonad Å‚odziÄ…, w kabinie byÅ‚o gorÄ…co jak w piecu, a Coy, oparty na Å‚awce pod schodamiprowadzÄ…cymi na pokÅ‚ad, pozwalaÅ‚ swoim rÄ™kom Å›lizgać siÄ™ po wilgotnych ksztaÅ‚tach763kobiety.Wpadli sobie w objÄ™cia dokÅ‚adnie w tym miejscu, nieoczekiwanie, kiedy CoyzdejmowaÅ‚ kurtkÄ™ od kombinezonu i szukaÅ‚ rÄ™cznika, po półgodzinnym pobycie we wra-ku Dei Gloria , a ona przeszÅ‚a obok, ocierajÄ…c siÄ™ o niego mimowolnie.I nagle jegozmÄ™czenie zniknęło w jednej chwili, a ona staÅ‚a obok spokojnie, patrzÄ…c na niego z tymcichym zastanowieniem, jakie czasem okazywaÅ‚a; sekundÄ™ pózniej byli spleceni obokschodów, napadajÄ…c na siebie wzajemnie z takÄ… pasjÄ…, jakby siÄ™ nienawidzili.Teraz onspoczywaÅ‚ na oparciu, bez siÅ‚, a ona oddalaÅ‚a siÄ™ powoli, nieodwoÅ‚alnie odsunęła siÄ™na bok, wyzwalajÄ…c tym ruchem wilgotne ciaÅ‚o Coya; na skórze Tánger taÅ„czyÅ‚a owaplamka sÅ‚oÅ„ca, a jej spojrzenie znów staÅ‚o siÄ™ ciemnometaliczne, granatowe, mroczniemorskie, jak granatowa stal, spojrzaÅ‚a do góry, na jasność i sÅ‚oÅ„ce wpadajÄ…ce z pokÅ‚a-du przez zejÅ›ciówkÄ™.Potem Coy, z doÅ‚u, jeszcze leżąc, zobaczyÅ‚, jak naga wchodzi postopniach, jakby odchodziÅ‚a na zawsze.Mimo upaÅ‚u poczuÅ‚, jak dreszcz przebiega mupo skórze, dokÅ‚adnie przez te miejsca, które zachowaÅ‚y jej Å›lad; i nagle pomyÅ›laÅ‚: któ-regoÅ› dnia to bÄ™dzie ostatni raz.KtóregoÅ› dnia mnie zostawi, albo umrzemy, albo ja siÄ™zestarzejÄ™.KtóregoÅ› dnia zniknie z mojego życia, albo ja z jej.KtóregoÅ› dnia niepozostanie mi nic wiÄ™cej jak obrazy do wspominania, a potem nie bÄ™dzie nawet mojego764życia, żeby te obrazy skÅ‚adać.KtóregoÅ› dnia to wszystko zostanie wymazane i być mo-że wÅ‚aÅ›nie dziÅ› byÅ‚ ostatni raz.Dlatego patrzyÅ‚, jak wspina siÄ™ po stopniach, aż zniknęłana pokÅ‚adzie, i zapisywaÅ‚ starannie w pamiÄ™ci każdÄ… chwilÄ™.CzyniÅ‚ to z wielkÄ… uwagÄ…,a ostatni szczegół, jaki zapamiÄ™taÅ‚ z tego obrazu, to kropla nasienia, spÅ‚ywajÄ…ca powolipo wewnÄ™trznej stronie jej uda, która gdy dotarÅ‚a do kolana, odbiÅ‚a nagle bursztyno-we Å›wiatÅ‚o promienia sÅ‚onecznego.Potem kobieta zniknęła mu z pola widzenia i CoyusÅ‚yszaÅ‚ plusk towarzyszÄ…cy skokowi do morza.* * *TÄ™ noc spÄ™dzili zakotwiczeni nad wrakiem Dei Gloria.SkrzydÅ‚o wiatromierza krÄ™-ciÅ‚o siÄ™ niezdecydowanie obok żarówki Å›wiecÄ…cej na topie masztu, a gÅ‚adka woda odbi-jaÅ‚a jak lustro przerywane bÅ‚yski Å›wiatÅ‚a latarni morskiej na przylÄ…dku Palos, siedem milna północny wschód.UkazaÅ‚o siÄ™ tyle gwiazd, jakby niebo zbliżyÅ‚o siÄ™ do morza, i byÅ‚oich zbyt wiele, by móc je Å‚atwo rozróżnić.Coy siedziaÅ‚ na rufie, wpatrzony w niebo, i ry-sowaÅ‚ w wyobrazni linie pozwalajÄ…ce rozpoznać gwiazdy.Letni trójkÄ…t zaczynaÅ‚ unosićsiÄ™ na poÅ‚udniowy wschód i można byÅ‚o dostrzec Å›lad Warkocza Bereniki, znikajÄ…ce-765go jako ostatnia z wiosennych konstelacji.Na wschodzie, bÅ‚yszczÄ…cy nad krajobrazemczarnym jak atrament, byÅ‚ wyraznie widoczny pas myÅ›liwego Oriona; i Å›ledzÄ…c prze-dÅ‚użenie prostej idÄ…cej od niego do Aldebaranu, ponad Wielkim Psem, Coy dostrzegÅ‚mocne Å›wiatÅ‚o, które wydobyÅ‚o siÄ™ przed oÅ›miu laty z Syriusza, podwójnej gwiazdy,najjaÅ›niej bÅ‚yszczÄ…cej na niebie, tam gdzie Droga Mleczna przedÅ‚uża swój trakt w kie-runku poÅ‚udniowym, w drodze ku regionom AabÄ™dzia i OrÅ‚a.CaÅ‚y ten Å›wiat mitycznychobrazów i Å›wiateÅ‚ poruszaÅ‚ siÄ™ powoli ponad jego gÅ‚owÄ…; a on, jakby w Å›rodku niezwy-kÅ‚ej kuli, uczestniczyÅ‚ w jego ciszy i nieskoÅ„czonym spokoju. Już mnie nie uczysz, jak rozpoznawać gwiazdy, Coy.Nie sÅ‚yszaÅ‚ jej kroków, dopóki nie stanęła tuż obok niego.SiadÅ‚a bardzo blisko, niedotykajÄ…c go jednak; jej stopy zwisaÅ‚y nad stopniami na rufie. NauczyÅ‚em ciÄ™ wszystkiego, co sam umiem.Woda zachlupotaÅ‚a, kiedy wÅ‚ożyÅ‚a do niej nagie stopy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]