[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sama notka może być także oszustwem, może nie pochodzić od Glimmunga.Tak jak słowa na dzbanie mogą być produktem katedry, a nie jej negatywu, ale właśnie tej Heldscalli, którą chciał ratować Glimmung.Wypleniłem opozycję, powtórzył sobie w myślach, jeszcze raz czytając notkę.Coś się tutaj nie zgadza, zdecydował.To właśnie wróg Glimmunga, choć może poważnie okaleczony, uleciał w niebo.A on sam nie potrafił się dźwignąć z dna oceanu i mimo tej notki, zdawał się bardziej poszkodowany.Na powierzchnię wypłynęła druga butelka, mniejsza od poprzedniej.Wyłowił ją i wyjął wiadomość.Poprzedni komunikat nie jest oszustwem.Jestem dobrego zdrowia i mam nadzieję, że ty też.G.PS Nikt już nie musi opuszczać planety.Zawiadom ich, że nic mi nie jest i powiedz, by pozostali na razie w swych kwaterach.G.- Ale już jest za późno - powiedział głośno Joe.- Właśnie wyjeżdżają.Za długo czekałeś, Glimmung.Zostałem tylko ja i roboty; mam na myśli głównie Willisa.A to nie za wiele.Nic w porównaniu z tłumem, jaki tu zebrałeś dla podniesienia Heldscalli.Twój Projekt nie doczeka końca.Co więcej, ta notka też mogła być oszustwem.Próbą powstrzymania ludzi przed opuszczeniem planety na rozkaz panny Reiss, podjętą przez samą katedrę.Jednak notkę opatrzono autentycznym kręgiem w stylu Glimmunga.Jeśli obie notki były fałszerstwami, to należało podziwiać ich autora.Wziąwszy ostatnią karteczkę do ręki, Joe napisał na jej odwrocie coś w rodzaju odpowiedzi.Skoro jesteś dobrego zdrowia, dlaczego zostajesz tam w dole? Podpisano Zmartwiony Pracownik.Wepchnął liścik do jednej z butelek, dołożył odważnik z pasa ołowianego, zakorkował przesyłkę i wrzucił ją do wody.Natychmiast zatonęła.A zaraz potem wynurzyła się z głośnym pluskiem.Wyłowił ją i otworzył.Obecnie niszczę Czarną Katedrę.Wrócę na stały ląd, jak tylko skończę.Podpisano Udzielny Władca.PS Zbierz pozostałych.Będą potrzebni.G.Wypełniając bez przekonania polecenie, Joe podpłynął do doku.Znalazł wideofon, a było ich kilka i poprosił o połączenie z wieżą portu gwiezdnego.- Kiedy odleciał ostatni statek? - zapytał wieżę.- Wczoraj.- A więc statek międzysystemowy nadal jest u was?- Tak.To dobre wieści, a zarazem nieprawdopodobne, pomyślał Joe, i powiedział:- Glimmung chce, by zatrzymać ten statek i wysłać jego pasażerów z powrotem do kwater.- Czy ma pan upoważnienie do występowania w imieniu Glimmunga?- Tak - odparł Joe.- Proszę to udowodnić.- Udzielono mi ustnych wskazówek.- Proszę to udowodnić.- Jeśli pozwoli pan statkowi odlecieć - powiedział Joe - wówczas Heldscalla nigdy nie zostanie podniesiona.A Glimmung cię zniszczy.- Ale jak pan to udowodni?- Proszę mi pozwolić porozmawiać z panną Reiss - rzekł Joe.- Kim jest panna Reiss?- Jest na pokładzie statku.To prywatna sekretarka Glimmunga.- Od niej również nie przyjmuję rozkazów.Jestem autonomiczny.- Czy ta wielka czarna rzecz ze skrzydłami przyleciała do was?- Nie.- W każdym razie - powiedział Joe - leci.Powinna pojawić się w każdej chwili.Wszyscy na pokładzie statku umrą, jeśli nie każesz im go opuścić.- Neurotyczna panika nie przekona mnie - o-znajmiła wieża, ale jej głos nie brzmiał już tak pewnie.Nastąpiła chwila ciszy, Joe wyczekiwał niecierpliwie dalszego ciągu.- Wydaje mi się - rzekła wieża - że coś widzę.- Wypuść pasażerów ze statku - nakazał Joe - zanim będzie za późno.- Ale będą bezradni jak krowięta - upierała się wieża.- Kocięta - poprawił Joe.- Wyraziłem się jasno, mimo że użyłem złej metafory - oznajmiła wieża.Ale teraz jej głos brzmiał już bardzo niepewnie.- Może mógłbym połączyć pana z kimś na statku.- Pospiesz się - krzyknął Joe.Ekran telefonu pokazał gmatwaninę kolorów, a potem w jej miejsce pojawiła się twarz Harpera Baldwina.- Panie Fernwright - jego głos wyrażał zdenerwowanie - właśnie opuszczamy statek.Rozumiem, że fałszywy Glimmung zmierza w naszym kierunku.Czy mamy wystartować?- Rozkazy się zmieniły - stwierdził Joe.- Glimmung żyje i czuje się dobrze.Pragnie, żebyście wszyscy przybyli do oceanicznego centrum.Najszybciej jak to możliwe.Ekran wypełniła zimna, praktyczna twarz, niemal kobieca.- Tu Hilda Reiss.W takiej sytuacji jedyną alternatywą jest ewakuowanie planety Plowmana.Sądziłam, że pan to zrozumiał.Mówiłam pannie Yojez.- Ale Glimmung chce, żebyście przybyli tutaj - powiedział Joe.Co za cholerna służbistka.Wyciągnął notkę Glimmunga przed obiektyw kamery.- Poznaje pani to pismo? Jako jego sekretarka powinna pani.Marszcząc czoło, zaczęła czytać:- Nikt już nie musi opuszczać planety.Zawiadom ich, że nic mi nie jest i powiedz.Joe przytrzymał przed ekranem drugą notkę.- Zbierz pozostałych - odczytała panna Reiss.- Rozumiem.Tak, to oczywiste - spojrzała na Joego - w porządku, panie Fernwright.Zatrudnimy were-jów jako kierowców i jak najszybciej przybędziemy do pana.Może pan nas oczekiwać za dziesięć, piętnaście minut.Z wielu powodów mam nadzieję, że uwolniony fałszywy Glimmung nie zniszczy nas po drodze.Do widzenia.- Odłożyła słuchawkę.Ekran pociemniał.Dziesięć minut, pomyślał Joe.Z Czarnym Glimmun-giem nad głową.Będą mieli szczęście, jeśli uda im się znaleźć jakichś werejów.Nawet wieża, produkt zupełnie syntetyczny, zmartwiła się sytuacją.Nadzieja, że dotrą do niego, była nikła.Minęło pół godziny.Nie było ani śladu poduszkowca, żadnego znaku zbliżającej się grupy.Dopadł ich, powiedział sobie Joe.Przepadli.Tymczasem Glimmung walczy z Czarną Katedrą w Marę Nostrum.Wszystko decyduje się właśnie teraz.Dlaczego nie przybywają, martwił się.Czy naprawdę dopadł ich Czarny Glimmung? Czy są już trupami pływającymi w wodzie, czy może schnącymi na brzegu kupkami kości? A Glimmung? Co z nim? Nawet jeśli tu przybędą, wszystko zależy od zwycięstwa Glimmunga nad Czarną Katedrą.Jeśli zginie, przybędą tu na próżno.I tak będziemy musieli wszyscy opuścić tę planetę.Ja wrócę na zatłoczoną Ziemię, gdzie używa się bezwartościowych pieniędzy.Wrócę do swej emeryturki, do pustej klitki, gdzie nic się nie dzieje.I do Gry, do tej cholernej Gry.Na całą resztę życia.Nie zamierzam się stąd ruszać, powiedział sobie.Nawet jeśli Glimmung zginie.Ale jaki będzie ten świat bez Glimmunga.Rządzony Księgą Kalendów.schematyczny świat, gdzie każdy dzień ujęty jest w ramy Księgi, gdzie nie ma wolności.Księga będzie nam mówić każdego ranka, co mamy robić, a my będziemy to robić.W końcu Księga powie nam, że mamy umrzeć, a my.umrzemy, pomyślał.Księga myliła się.Mówiła, że to, co znajdę pod wodą, spowoduje, iż zabiję Glimmunga.Nic takiego się nie stało.Lecz Glimmung nadal może umrzeć, przepowiednia może się spełnić.Pozostały dwie bitwy: o zniszczenie Czarnej Katedry i wyniesienie Heldscalli na powierzchnię.Glimmung może zginąć w każdej z nich, może ginie już teraz.A wraz z nim cała nadzieja.Włączył radio, by posłuchać wiadomości.- Jesteś impotentem? - odezwało się radio.- Nie możesz osiągnąć orgazmu? Hardovax zmieni twoje troski w radość.- Tu odezwał się kolejny głos, należacy do słabowitego mężczyzny: - Na Boga, Sally, co się ze mną stało? Wiem, że ostatnio zauważyłaś, jaki jestem oklapnięty.Kurczę, wszyscy to zauważyli.- Tutaj głos zmienił się na żeński: - Harry, potrzebujesz tylko pewnej tabletki o nazwie Hardovax.W parę dni staniesz się prawdziwym mężczyzną.- Hardo-vax? - znów Harry.- Kurczę, może powinienem spróbować.- I ponownie głos spikera: - Dostępny we wszystkich aptekach lub na zamówienie.- W tym momencie Joe wyłączył radio.Teraz już wiem, o co chodziło Willisowi, powiedział sobie.Na miniaturowym lądowisku centrum wylądował duży poduszkowiec.Joe usłyszał jego przybycie; cały budynek drżał i wibrował
[ Pobierz całość w formacie PDF ]