[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.a to nie spodobałoby się Zuluhedowi.W końcu dotarli do jaskini, w której znajdował się najstar­szy i jedyny wciąż żyjący małżonek Alexstraszy.Tyranastrasz bez wątpienia wywoływał ogromne wrażenie w porównaniu z innymi smokami.Nekros słyszał, że kiedyś stary szkarłatny samiec dorównywał wielkością i mocą Skrzydłom Śmierci, choć może była to tylko legenda.Niezależnie od tego małżo­nek wciąż wypełniał sobą całą potężną jaskinię.Był tak ogrom­ny, że orczy przywódca z początku nie mógł uwierzyć w jego chorobę.W chwili jednak, kiedy usłyszał nierówny oddech smoka, znał prawdę.Tyran, jak go nazywali, w ciągu ostatniego roku przeżył kilka ataków.Ork sądził kiedyś, że smoki były nieśmiertelne i ginęły tylko zabite w walce.Później odkrył, że miały inne ograniczenia, jak na przykład podatność na choroby.Coś wewnątrz tego szacownego behemota powodowało powolną lecz śmiertelną chorobę Tyrana.- Od jak dawna bestia jest w takim stanie? Brogas przełknął ślinę.- Od ostatniej nocy, z przerwami, ale kilka godzin temu wyglądał lepiej!Nekros rzucił się na swojego podwładnego.- Głupiec! Powinieneś zawiadomić mnie wcześniej!Prawie uderzył drugiego orka, po czym doszedł do wnio­sku, że nawet gdyby wiedział wcześniej i tak by to nic nie zmieniło.Od jakiegoś czasu podejrzewał, że straci tego smo­ka, ale nie chciał się do tego przyznać.- Co zrobimy, Nekrosie? Zuluhed będzie wściekły! Zatknie nasze czaszki na palach!Nekros skrzywił się.On także to sobie wyobraził i, oczy­wiście, zupełnie mu się to nie spodobało.- Nie mamy wyboru! Przygotuj go do przewiezienia! Po­jedzie, żywy czy martwy! Niech Zuluhed robi, co chce!- Ale Nekrosie.Teraz ork rzeczywiście uderzył swojego podwładnego.- Głupcze! Słuchaj rozkazów!Pokonany, Brogas pokiwał głową i odbiegł, z pewnością aby pobić niższych rangą dozorców, którzy wypełniali rozka­zy Nekrosa.Tak, Tyran pojedzie z pozostałymi, niezależnie od tego czy będzie jeszcze oddychał.W najgorszym wypad­ku posłuży do odwrócenia uwagi.Postąpiwszy krok do przodu, Nekros uważnie przyjrzał się wielkiemu samcowi.Poplamione łuski, nierówny oddech, brak ruchu.nie, małżonkowi Alexstraszy nie pozostało dużo życia.- Nekrosie! - zagrzmiał nagle głos królowej smoków.- Nekrosie, czuję, że jesteś blisko.Potężny ork podążył do komnaty samicy, wykorzystując to jako pretekst, żeby nie myśleć o tym, co śmierć Tyrana może oznaczać dla niego.Ze zwykłą ostrożnością położył dłoń na ukrytej w sakiewce przy boku Duszy Demona.Alexstrasza przez zmrużone powieki obserwowała, jak wchodzi.Ona także ostatnio wyglądała na chorą, lecz Nekros nie chciał wierzyć, że ją również może stracić.Prawdopodobnie już wiedziała, że jej ostatni małżonek może wkrótce umrzeć.Nekros żałował, że żaden z dwóch pozostałych nie przeżył.Obaj byli o wiele młodsi i pełni życia.- Co teraz, królowo?- Nekrosie, dlaczego wciąż tkwisz w tym szaleństwie? Chrząknął.- Czy tylko tego ode mnie chciałaś, samico? Mam waż­niejsze rzeczy do roboty niż odpowiadanie na twoje głupie pytania!Smoczyca parsknęła.- Wszystkie twe wysiłki doprowadzą cię do śmierci.Masz możliwość uratować siebie i swoich podwładnych, ale jej nie wykorzystasz!- Nie jesteśmy nikczemnymi, tchórzliwymi szumowinami, jak Orgrim Młot Zagłady! Klan Smoczej Paszczy będzie wal­czył do krwawego końca, nawet jeśli będzie to nasz koniec!- Próbując uciec na północ? Tak walczycie? Nekros Miażdżący Czaszki wyjął Duszę Demona.- Niektórych rzeczy nawet ty nie wiesz, starożytna! Cza­sem ucieczka prowadzi do walki! Alexstrasza westchnęła.- Nie można do ciebie przemówić, co, Nekrosie?- W końcu się nauczyłaś.- Więc powiedz mi jedno.Co robiłeś w jaskini Tyrana? Co mu dolega? - Oczy smoczycy i ton jej głosu wypełniała tro­ska o małżonka.- Nic, czym musiałabyś się martwić, o królowo.Lepiej myśl o sobie.Wkrótce będziemy cię przewozić.Zachowuj się, a oszczędzisz sobie dużo bólu.Powiedziawszy to, schował Duszę Demona i opuścił ją.Królowa smoków raz go zawołała, bez wątpienia chcąc po­nownie błagać o informacje na temat stanu zdrowia małżonka, lecz Nekros nie miał już czasu, by martwić się o smoki, przynajmniej nie o czerwone.Choć cała kolumna najprawdopodobniej opuści Grim Batol, zanim przybędą najeźdźcy z Sojuszu, dowódca był abso­lutnie pewien, że jedna istota pojawi się na czas, by wywołać chaos.Skrzydła Śmierci przybędzie.Czarny lewiatan będzie tam rano, przynajmniej z jednego powodu.Alexstrasza.Czarny smok przybędzie po swą rywalkę.- Niech wszyscy przybędą! - parsknął do siebie ork.-Wszyscy! Niech tylko mroczny będzie pierwszy.- poklepał sakiewkę, w której trzymał Duszę Demona -.a wtedy zrobi resztę.* * *Rhoninowi wróciła świadomość, aczkolwiek nie do koń­ca.Choć czarodziej czuł się bardzo osłabiony, natychmiast znieruchomiał, przypominając sobie to, co zdarzyło się ostatnim razem.Nie chciał, żeby golem posłał go w mrok - szczególnie, że obawiał się, iż mógłby z niego nie po­wrócić.Kiedy powróciła mu siła, uwięziony czarodziej ostrożnie otworzył oczy.Nigdzie nie widział płonącego golenia.Zaskoczony, Rhonin uniósł głowę i szeroko otworzył oczy.Gdy tylko to zrobił, powietrze przed nim nagle zapłonęło i po­jawiły się tysiące niewielkich ognistych kuł.Płomienne krople szybko się połączyły, tworząc niewyraźny ludzki kształt, który szybko się wyostrzył.Potężny golem ukazał się w całej swej groteskowej chwale.Oczekując najgorszego, Rhonin opuścił głowę, jednocze­śnie zamykając oczy.Czekał na przerażający dotyk magicz­nej istoty, czekał, czekał.W końcu, kiedy ciekawość przewa­żyła nad strachem, otworzył jedno oko tylko odrobinę.Golem ponownie zniknął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl