[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bezos, siostra Christina Bezos Poore i rodzina Gise posiadali 10 procent, co dawało Bezosowi około 52 procent, czyli wielką siłę w głosowaniu.Po pięciu dniach obrotów, akcje wzrosły do 30 dolarów, po czym spadły do 18 dolarów, na skutek wycofywania się inwestorów krótkookresowych.Piątego dnia 1,5 miliona akcji, czyli połowa akcji znajdujących się w obrocie zmieniło właścicieli.Do końca 1997 roku akcje poszły w górę o 235 procent, osiągając cenę 52 dolarów.To był początek szaleńczego wzrostu tych akcji, które jednocześnie chwalono i obrzucano obelgami.(Więcej na temat tych reakcji w rozdziale 10.) W każdym razie, dla Jeffa Bezosa, faceta, który zarabiał 64.333 USD rocznie, rok 1997 był dopiero półmetkiem, lecz już wtedy był to całkiem niezły rok.Nie był on jedynym, który zyskał na akcjach Amazon.com.Kleiner Perkins Caulfield & Byers mieli 11-procentowy udział w Amazon.com, który uzyskali za pośrednictwem paru swoich funduszy i dzięki zamianie akcji uprzywilejowanych, pochodzących z transakcji venture capital sprzed roku, na 3 miliony akcji zwykłych z pierwszej emisji publicznej.Te akcje zostały później rozdzielone pomiędzy udziałowców funduszy, do których należeli między innymi: prezes Intela Andrew Grove, szef Sun Microsystem Scott McNealy, szef America Online Stephen Case, założyciel Lotus Development Mitchell Kapor, szef @Home Thomas Jermoluk, magnaci telewizji kablowej Ralph i Brian Roberts i były wydawca William R.Hearst III.WOJNA SIĘ ZAOGNIATymczasem, w tle procesów sądowych, w Sieci wybuchła wojna cenowa.Barnesandnoble.com zaczęli oferować 30 procent zniżki na książki w twardej oprawie i 20 procent na wydania w miękkich okładkach.W czerwcu Amazon.com zwiększyła rabaty, proponując co najmniej 20 procent na książki w miękkich okładkach, co najmniej 30 procent na wydania w twardej oprawie i 40 procent na wybrane pozycje.„Zawsze mieliśmy największy wybór i przy tych cenach Amazon.com oferuje co dzień najniższe ceny książek na świecie w Sieci czy poza nią” - zadeklarował Bezos, który całkowicie zaangażował się w wojnę public relations.Szybko postanowił, że „nie mieliśmy zamiaru pozwolić [firmie Barnes & Noble], by pokonali nas dzięki swojej sile przetargowej.Postanowiliśmy, że pokryjemy różnicę wynikającą z ich możliwości tańszego zaopatrzenia.Będziemy mieli te same ceny, nie szkodzi, że nasze marże będą musiały być niższe.Przyjęliśmy strategię szybkiego wzrostu, więc nasze szansę pod względem siły przetargowej w końcu się wyrównają.”W swoich publicznych wypowiedziach Bezos stale podkreślał różnicę pomiędzy czysto internetowym biznesem Amazon.com, a działalnością B&N i Borders, którzy łączyli prowadzenie tradycyjnej księgarni ze sprzedażą w Sieci.„Po pierwsze, to co oni [Barnes & Noble i Borders] robią, to jest zupełnie inny biznes” - powiedział pewnego razu.„Nie chciałbym prowadzić tradycyjnej księgarni, ponieważ nie wiedzielibyśmy, jak to robić.Myślę, że jedną z naszych największych zalet jest umiejętność skupienia się na tym, co uważamy za najważniejsze.Mamy zamiar skoncentrować się wyłącznie na sprzedaży książek w Internecie, podczas gdy Borders i Barnes & Noble muszą się martwić o dwie różne rzeczy jednocześnie.Muszą kombinować, jak sprzedawać książki w zwykłych księgarniach [jeśli jeszcze tego nie wiedzą] i muszą znaleźć sposób na ten biznes w Internecie.” Chcąc dorzucić jeszcze coś obraźliwego, powiedział: „Frankly, bardziej martwię się o tych dwóch facetów w garażu.”W sierpniu Amazon.com pokazała, że potrafi także wytoczyć proces sądowy.Wniosła sprawę przeciwko Barnes & Noble do sądu federalnego w Nowym Jorku, twierdząc, że B&N stosowali nieuczciwą konkurencję, nie płacąc od książek sprzedawanych w Barnesandnoble.com podatku od sprzedaży.Sposób argumentacji był następujący.Detaliści w Sieci, podobnie jak firmy wysyłkowe sprzedające towary na podstawie katalogów, nie mają obowiązku naliczania podatku od sprzedaży, z wyjątkiem transakcji zawieranych z klientami zamieszkałymi w stanie, w którym firma się fizycznie znajduje.(Dlatego tylko na mieszkańców stanu Waszyngton nakłada się podatek od sprzedaży, gdy kupują w Amazon.com.) Amazon.com stwierdziła w tym procesie, że B&N powinni mieć obowiązek nakładania podatku od sprzedaży na mieszkańców wszystkich 48 stanów, w których B&N ma swoje sklepy.Te sklepy naliczają przecież podatek.Nie naliczając go od transakcji w Sieci, Barnes & Noble omija prawo i w ten sposób zyskuje „nieuczciwą przewagę” nad Amazon.com.Na szczęście epidemia sporów sądowych skończyła się w październiku, kiedy obie strony wycofały swoje oskarżenia.Nikt się nie przyznał i nikt nie zapłacił za szkody.Firmy ogłosiły, iż „po prostu postanowiły, że będą raczej rywalizować na rynku, niż na sali sądowej.”I rywalizowali.Jesienią 1997 roku B&N uruchomili program Affiliate Network (kopię programu Associate autorstwa Amazon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]