[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zobaczyła koniec inwazji, zagładę swojej floty: nieprzerwaną, zdawałoby się, ścianężagli na linii horyzontu.Okręty nie dorównywały rozmiarami galeonom, ale też nie byłyzwykłymi łodziami rybackimi.- Ile? - wysapała Katerin.Może było ich ze sto?- Zielona flaga! - krzyknął majtek na głównym maszcie, który wypatrzył nową flotę,gdy próbował naprawić część zniszczonego takielunku.- Z białą obwódką!Katerin nie była zaskoczona.Spodziewała się tych przybyszów, chociaż nie w takdużej liczbie.- Baranduine - mruknęła z desperacją.Phelpsi Dozier spokojnie podszedł do niej.- Mieszkańcy Baranduine nie są złymi ludzmi - powiedział.- Nie to co ci przeklęcicyklopi! Często widywałem ich na pełnym morzu.Możliwe, że zgodzą się na honorowąkapitulację.Już samo to słowo sprawiło, że Katerin zazgrzytała zębami.Jak mogli się poddać,skoro takim czynem otworzyliby drogę do całego zachodniego wybrzeża Eriadoru? Cozrobiłby Brind'Amour wraz z oddziałami, gdyby Greensparrow potajemnie wkroczył do CaerMacDonald i zrównał je z ziemią?Na pokładzie tuż przed kołem sterowym zupełnie niespodziewanie pojawiła sięfalująca smuga pomarańczowego dymu.Otrząsnąwszy się z szoku, Katerin pomyślała, że byćmoże uda jej się otrzymać odpowiedz.Czy Brind'Amour osobiście przybył na jej statek, żebyz nią porozmawiać?Kiedy dym opadł, kobieta zobaczyła nie Brind'Amoura, tylko kogoś innego:mężczyznę w średnim wieku, ale niezaprzeczalnie przystojnego.Jego strój był stosowny dopogody i warunków morskich, a jednocześnie modny i świadczący o zamożności właściciela.- Pozdrawiam - rzekł grzecznie i ukłonił się zamaszyście.Utkwił wzrok w Oliverze,który siedział na Aachmanie, wystrojony w fioletowy płaszcz, zielone pończochy i rękawiceoraz duży kapelusz z piórami.- Jestem książę Ashannon McLenny z Eornfast na Baranduine. Katerin i stary Dozier gapili się na nowo przybyłego z otwartymi ustami.- A mnie nie bawi twój pokaz głupawych czarodziejskich sztuczek - oznajmił niziołek,któremu nigdy nie brakowało języka w gębie.- Etykieta nakazuje, byś poprosił o pozwolenie,zanim wsiądziesz na okręt.Jego słowa sprawiły, że Ashannon uśmiechnął się.- Raczej nie miałem okazji tego uczynić - spokojnie wyjaśnił.- I prawdę mówiąc, tojuż trzeci eriadorski okręt, na który wsiadłem.Muszę porozmawiać z pewną kobietą, niejakąKaterin O'Hale, i mężczyzną z Port Charley, zwanym Dozierem, oraz z niziołkiem.Mówił coraz wolniej, nieustannie spoglądając na niezmiernie ekscentrycznegoOlivera.- Ty musisz być Oliver deBurrows - doszedł do wniosku Ashannon, bo po prostu nacałym archipelagu Wysp Morza Avon nie znalazłoby się takich dwóch niziołków!- A ja jestem Katerin O'Hale - przerwała Katerin, odzyskawszy mowę, a takżezdolność do gniewu.Jej ręka natychmiast powędrowała do rękojeści przypasanego miecza.Stał przed nią jeden z czarnoksiężników Greensparrowa i, biorąc pod uwagę dotychczasowedoświadczenia z tymi ludzmi, Katerin uznała, że demoniczny sojusznik Ashannona jestniedaleko stąd.- Nie obawiaj się - zapewnił ją Ashannon.- Nie wkroczyłem między was jako wróg.Być może niektórzy uważają mnie za głupca, ale nim nie jestem.- Po co tu przybyłeś? - nie wytrzymał Oliver.Ashannon wskazał ręką na północ i wszyscy musieli jeszcze raz spojrzeć nanadpływającą flotę.- Sto okrętów wojennych - zaczął.- Przybywasz, żeby prosić o kapitulację - rzekła ponuro Katerin.Nie była pewna, czypowinna odrzucić taką sposobność.Okręty Baranduine szybko zbliżały się do grupygaleonów avońskich, których załogi, składające się głównie z cyklopów, stały przy nadburciui darły się wniebogłosy.Ashannon uśmiechnął się.- Przekonacie się - powiedział, zwracając się na północ.Pod koniec pierwszej wymiany ognia, a raczej kul dymiącej, brązowej ziemi, którewybuchały tam, gdzie spadały, i dziesiątek strzał, większość cyklopów na trzech avońskichokrętach była już martwa, a na każdym galeonie szalał pożar.Katerin, Dozier i Oliver patrzyli z konsternacją na księcia Eornfast. - Spotkałem się z Brind'Amourem - wyjaśnił Ashannon.- Baranduine nie żywiprzyjaznych uczuć dla króla Greensparrowa.Przekażcie wieść swojej flocie - polecił.-Ostrzegam was, każdy z moich statków odpowie na atak.Mężczyzna zniknął w chmurze dymu.Kiedy podobny obłok dymu wystrzelił gdzieśwśród floty Baranduine, troje przerażonych towarzyszy zorientowało się, który okrętAshannon wybrał na główną jednostkę.Po kilku godzinach, gdy było już ciemno, walka się zakończyła.Zatopiono trzydzieściavońskich galeonów, a dziesięć innych zmuszono do ucieczki.Flota, która dokonywałainwazji, teraz trzykrotnie większa, była gotowa do drogi, pomimo iż niektóre okręty mocnoucierpiały.Mieszkańcy Baranduine przysłali na pomoc Eriadorczykom doświadczonychmarynarzy i ostrożnie przekazali im torfowe bomby - brązowe kule ziemne, które wybuchałypod wpływem siły zderzenia.Katerin i Oliver chętnie skorzystali z zaproszenia Ashannona i wsiedli na jego statek.Płynęli u jego boku zaintrygowani i pełni nadziei.Składająca się z ponad stu jednostek flota przepłynęła południowy kraniec cieśninyMann i minęła światła Mannington, zanim rozpoczął się nowy dzień. Rozdział 26NOC TRZECH POGROM�WWprawdzie Luthien Bedwyr nigdy wcześniej nie był w tych okolicach, ale niepotrzebował mapy, żeby stwierdzić, które miasto będzie następne w kolejności.Poopuszczeniu gór armia eriadorska pokonała jakieś sto mil i przebyła kilkanaście wiosek.Spotkała się z nikłym oporem, a w niektórych miejscowościach w ogóle z nią nie walczono,bowiem cyklopi - zwłaszcza Gwardziści Pretoriańscy, którzy zostali wypędzeni z %7łelaznegoKrzyża - wciąż uciekali na południe, po drodze rabując żywność.Ten hałaśliwy odwrót byłLuthienowi na rękę, gdyż nastawił ludność przeciwko Greensparrowowi.Na dodatek dziękipomocy Solomona Keyesa i Alana O Dunkery oraz innych ważnych Avończyków straty wludziach były minimalne po obu stronach.Ale teraz.Luthien podprowadził Wodnego Tancerza na szczyt małego pagórka.Zerkał napołudnie w blednącym świetle dnia, podążając wzrokiem za srebrną, wijącą się jak wążDunkery aż do miejsca, w którym rozszerzała się i rozpraszała w świetlistą plamę nawidnokręgu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl