[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zachowywała się wobec mnie poprawnie, ale w tamtychdniach wszyscy zachowywaliśmy się poprawnie, ponieważ Artur zawiązał właśnieswoje nowe stowarzyszenie wojowników.Po raz pierwszy opowiedział mi o tympomyśle jeszcze w Cwm Isaf, ale dopiero teraz, kiedy nastały lata pokoju, udało musię go zrealizować.Nawet dzisiaj, gdy ktoś wspomni o Okrągłym Stole, niektórzy ze starszychmężczyzn odchrząkują z zakłopotaniem, pamiętając tę dawną próbę ujarzmieniarywalizacji, ambicji i wzajemnej wrogości.Okrągły Stół nie był, oczywiście, nigdyoficjalną nazwą stowarzyszenia, które Artur nazywał Braterstwem Brytanii.Oficjalnanazwa robiła może dużo większe wrażenie, nikt jednak jej nie używał.Pamiętają to jeżeli w ogóle pamiętają jako przysięgę Okrągłego Stołu i na pewno już całkiemzapomnieli, że miała ona przynieść nam pokój.Biedny Artur.On naprawdę wierzył wbraterstwo i jeśli pocałunki mogłyby zapewnić pokój, to jakiś tysiąc mężczyzn niestraciłoby życia.Artur próbował zmienić świat, a jego narzędziem była miłość.Inauguracja nowego stowarzyszenia miała miejsce w Pałacu Zimowym wDurnovarii tego lata, kiedy ojciec Ginewry, Leodegan, wygnany król Henis Wyren,zmarł podczas zarazy.Jednak w lipcu, gdy mieliśmy się spotkać, zaraza wróciła doDurnovarii i w ostatniej chwili Artur przeniósł spotkanie do Pałacu Morskiego, który,już wykończony i lśniący, królował na wzgórzu ponad morską zatoczką.Pałac wLindinis, dużo większy, lepiej by się nadawał na inauguracyjne obrzędy, ale Ginewrazdecydowała, że już czas pokazać nowy dom.Bez wątpienia widok długowłosych ibrodatych wojowników brytańskich przechadzających się po pięknych salach i podocienionymi arkadami, musiał jej sprawiać przyjemność.%7łyjecie po to, zdawała sięmówić, aby bronić tego piękna.Jednak dołożyła wielu starań, aby większość z nas niespała w rozbudowanej willi.Rozbiliśmy obóz na zewnątrz i, prawdę powiedziawszy,bardzo nam to odpowiadało.Ceinwyn przybyła wraz ze mną.Nie czuła się najlepiej, ponieważ ceremoniawypadła krótko po jej trzecim porodzie.Urodził się chłopiec i po trudnym i długimpołogu, w trakcie którego dziecko umarło, była bardzo osłabiona.Ale Artur błagał ją,by przejechała.Chciał, żeby obecni byli wszyscy panowie Brytanii i chociaż nikt nieprzybył z Gwyneddu, Elmetu ani innych północnych królestw, to wielu jednak odbyłotę długą podróż, a w szczególności ściągnęli wszyscy wielcy mężowie Dumnonii.ZPowys przybył Cuneglas, z Gwentu Meurig, z Kernow Tristan.Oczywiście, obecnybył również Lancelot.Wszyscy ci królowie przyprowadzili swoich panów, druidów,biskupów i wodzów, a ich namioty i szałasy otuliły wzgórze, na którym wznosił sięPałac Morski.Mordred, wówczas dziewięcioletni, przybył razem z nami i, kuoburzeniu Ceinwyn, otrzymał swój pokój w pałacu, tak jak inni królowie.Merlinodmówił uczestniczenia w uroczystości.Powiedział, że jest zbyt stary, aby zajmowaćsię takimi głupstwami.Galahad został wyznaczony na mistrza ceremonii i wraz zArturem przewodniczył spotkaniu.Podobnie jak Artur on również był całkowicieoddany tej idei.Nigdy nie przyznałem się do tego Arturowi, ale cała ta sprawa była dla mnie dośćżenująca.Chodziło mu o to, abyśmy wszyscy złożyli sobie nawzajem śluby przyjaznii pokoju i w ten sposób wyleczyli stare rany.Mieliśmy również przysiąc, że żaden znas nie podniesie nigdy miecza na innego członka Braterstwa Brytanii, jednak nawetbogowie zdawali się kpić z tych wzniosłych ambicji, dzień uroczystości bowiem byłniezwykle zimny i ponury.Trzeba jednak przyznać, że nie padało, i Artur, zwłaściwym sobie optymizmem, potraktował to jako pomyślny znak.Podczas uroczystości, które odbywały się w wielkim ogrodzie Pałacu Morskiego,leżącym pomiędzy nowo wybudowanymi arkadami, które na obwałowaniach sięgałyaż do zatoki, nie nosiliśmy mieczy, włóczni ani tarcz.Z arkad zwisały proporce, adwa chóry śpiewały uroczyste pieśni, mające przydać ceremonii dostojeństwa.Napółnocnym krańcu ogrodu, obok zwieńczonej łukiem bramy, która wiodła do pałacu,ustawiono stół.Przypadek sprawił, że był to okrągły stół, choć w kształcie tym niebyło nic znaczącego; był to po prostu stół, który dał się łatwo wynieść z pałacu doogrodu.Nie był zbyt duży, dorosły mężczyzna mógłby go objąć rozłożonymiramionami, pamiętam jednak, że był bardzo piękny.Był to rzymski stół, oczywiście,wykonany z białego półprzezroczystego kamienia, w którym wyrzezbiononiezwykłego konia z wielkimi rozpostartymi skrzydłami.Przez jedno z tych skrzydełprzechodziła rysa, mimo to stół z cudownym koniem wciąż robił duże wrażenie.Sagramor powiedział, że nigdy w czasie swoich podróży nie spotkał takiegodziwnego zwierzęcia, ale upierał się, że latające konie żyją w tajemniczych krajach,które leżą za oceanem piasku, gdziekolwiek to jest.Ożenił się ze swoją Saksonką,Mallą, i był teraz ojcem dwóch chłopców.Jedyne miecze, które dopuszczono do ceremonii, należały do królów i książąt.Miecz Mordreda leżał na stole, a obok niego złożone na krzyż miecze Lancelota,Meuriga, Cuneglasa, Galahada i Tristana.Jeden po drugim, występowaliśmy naprzód,królowie, książęta, wodzowie i panowie, i trzymając dłonie na sześciu mieczach,składaliśmy ślub zobowiązujący nas do przyjazni i pokoju.Ceinwyn ubraładziewięcioletniego Mordreda w nowe szaty, ostrzygła i uczesała jego włosy, próbującułożyć je tak, by nie wyglądały jak dwie szczotki, sterczące po obu stronach okrągłejgłowy, on jednak nadal wyglądał pokracznie, kiedy pokuśtykał na szpotawej stopie,aby wymamrotać przysięgę.Przyznaję, że moment, w którym dotknąłem sześciuostrzy był dość uroczysty; tak jak większość zebranych tam mężczyzn, miałemuczciwy zamiar dotrzymania składanej przysięgi, która, rzecz jasna, przeznaczonabyła tylko dla mężczyzn, Artur bowiem nie uważał, aby była to sprawa odpowiedniadla kobiet, które przyglądały się długiej ceremonii z wysokiego tarasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]