[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przejrzałam „USA Today” w poszukiwaniu czegoś o zniknięciu Andrei lub śmierci Dave'a Curtissa.Nic nie znalazłam.Ale „Boulder Daily Camera” zamieściła dwa duże i jeden mniejszy artykuł o niedawnym morderstwie w Motelu Pod Górami.Wynikało z nich, że policja nie potrafi rozwikłać tej zagadki.Szczególnie tajemniczy był motyw.W najkrótszym artykule koledzy zamordowanej nauczycielki wspominali ją z rozrzewnieniem.Chociaż nie pracowali z ofiarą od ponad trzech lat, byli - każdy bez wyjątku - całkowicie zaszokowani i przerażeni jej brutalną śmiercią.Czy nie zawsze tak się dzieje?Carl punktualnie zatrzymał swój wóz na krawężniku przed sklepem.Byłam ciekawa, czy punktualność jest wspólną cechą wszystkich członków Cosa Nostra.Jakoś w to wątpiłam, chociaż dostrzegałam logistyczną korzyść, jaką cecha ta dawała płatnym zabójcom.Uśmiechnęłam się, widząc, że Carlowi towarzyszy Anvil.Pies tak się ucieszył na widok Landon, że bałam się, iż pęknie mu z radości jego małe serduszko.Ja niemal tak samo ucieszyłam się na widok Carla.Kiedy usiadłam w samochodzie obok niego, przysunęłam się i pocałowałam go w policzek.Było to dla mnie niemal tak samo żenujące jak dla niego.Jego oczy złagodniały, kiedy zapytał:- No i jak się czujesz, kochanie?Zatkało mnie.Nie wiedziałam, czy mówi do mnie, czy do mojej córki.Landon oszczędziła mi upokorzenia i wychrypiała:- Dobrze.Piwo imbirowe bardzo, ale to bardzo pomaga.Dziękuję, że wziąłeś ze sobą Anvila, wujku.Dotknął mojego kolana.Miał gorące koniuszki palców.- A ty? Jak się trzymasz?Kiwnęłam głową i położyłam rękę na jego dłoni.Kiedy pokonywaliśmy samochodem ostatnie sto metrów do domu doktora, zauważyłam, że właśnie wrócili z Lauren z pracy.Garaż był otwarty i oboje nieśli teczki, idąc w stronę frontowych drzwi.Jej teczka była co najmniej dwa razy grubsza od jego.Zatrzymali się na widok nadjeżdżającego samochodu Carla.Lauren pomachała do nas.Mój Boże, ale miała brzuch.Usiłowała zapanować nad kaczym chodem, który pamiętałam aż nadto dobrze.Doktor Gregory nie pomachał.Wiedziałam, że nie czuje się najlepiej w swojej roli w dramacie, którym stało się moje życie.Prawda była taka, że jego obecne położenie nie wzbudzało we mnie współczucia.Pomyślałam sobie: witaj w klubie.Sądzę, że Carl także wyczuł tę niechęć u doktora Gregory'ego.Powiedział do mnie:- Wiesz co? Chyba zostanę w samochodzie z małą, dopóki nie poznamy planu gry.- Świetnie.Wyjdę sprawdzić, co się dzieje, gdzie mam zabrać Landon na test.- Otworzyłam drzwi i wysiadłam.- Witam - powiedział doktor Gregory.- Adrienne nie ma jeszcze w domu.Spóźni się.Właśnie ją wezwali.Lauren podniosła swoją komórkę.- Nie martw się, to nic wielkiego.Zawsze się spóźnia.Tym razem wezwali ją do szpitala, żeby usunęła patyczek do bierek z penisa jedenastolatka.- Podniosłą rękę, jakby miała zaraz złożyć przysięgę jako świadek.- Nie żartuję.Jak się czuje córka?Słyszałam, jak Landon komentuje z tylnego siedzenia:- Brr.ohyda!Sama musiałam się skrzywić, słysząc o przygodzie z bierką.Odpowiedziałam na pytanie Lauren.- Landon kiepsko się czuje, ale poczuje się lepiej, gdy dostanie antybiotyk.Jestem pewna, że czuje się lepiej od tego chłopca z bierką w.penisie.Dzięki, że pytasz.- Wejdźmy wszyscy do środka, napijemy się czegoś chłodnego, wieczór jest ciepły.- Wiesz - powiedziałam - chyba będę się czuła swobodniej tutaj.Lauren spiorunowała męża spojrzeniem typu: to twoja wina, słoneczko.- No to może tylko Landon? W samochodzie jest jej zdecydowanie żal gorąco.Niech wejdzie do domu i położy się, a my poczekamy na Adrienne.Powiedziała: 30 minut.Ale w jej przypadku pierwsza liczba, którą ci podaje zwykle niewiele znaczy.To jak cena wywoławcza przy kupnie samochodu.Zanim zdążyłam odpowiedzieć, Landon wyskoczyła z tylnego siedzenia ściskając Aiwila na rękach.- Ja chętnie - powiedziała.- Dobry wieczór, pani Crowder.Dobry wieczór, doktorze Gregory.Na Boga, pamiętała nie tylko ich nazwiska, ale i o dobrych manierach, j Już myślałam, że południowym zwyczajem zaraz zacznie dygać.- Naprawdę nie powinnaś teraz przy niej być, Lauren.Ma przecież anginę, zawahała się przez chwilę.- Masz rację.Ale coś ci powiem.Daj mi parę minut, żebym się przebrali ła, a potem pójdziemy we dwie na spacer z psami.Mamy parę spraw omówienia.Landon może wejść do domu z Alanem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]