[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chodź, Adriano, chcę ci kupić torebkę.- Ale Gizelą gwałtownie się sprzeciwiła:- Nie, nie, żadnych prezentów! Ma swojego Gina, niech on jej kupuje prezenty! - Riccardo, który zrobił tę propozycję z dobrego serca, ale nie domyślał się nawet, jaką przyjemność by mi tym zrobił, ustąpił natychmiast, a ja, na złość, tego samego popołudnia poszłam i sama kupiłam sobie torbę.Nazajutrz przyszłam na spotkanie z nimi z torbą pod pachą i oświadczyłam, że jest to podarunek od Gina.Było to jedyne zwycięstwo, jakie odniosłam w moich rozpaczliwych potyczkach, i drogo mnie ono kosztowało, bo torebka była naprawdę ładna i wydałam na nią mnóstwo pieniędzy.Kiedy po nie kończących się docinkach, upokarzających uwagach i kazaniach Gizeli wydało się na koniec, że owoc dojrzał, oświadczyła, że ma dla mnie pewną propozycję.- Ale pozwól mi powiedzieć wszystko aż do końca - dodała - i nie przerywaj, zanim nie dowiesz się, o co chodzi.- Mów - odpowiedziałam.- Wiesz, jak bardzo cię lubię - zaczęła - traktuję cię prawie jak siostrę.Ty, z twoją urodą, mogłabyś mieć wszystko, czego dusza zapragnie, toteż jest mi bardzo przykro, że chodzisz ubrana jak nędzarka.A teraz posłuchaj - tu przerwała i spojrzała na mnie uroczyście - znam pewnego mężczyznę, nadzwyczaj kulturalnego, dystyngowanego, poważnego, który widział cię i bardzo się tobą zainteresował.Jest żonaty, ale rodzina jego mieszka na prowincji.To gruba ryba - dodała zniżając głos - z policji.Jeśli chcesz go poznać, mogę ci go przedstawić.Jak już mówiłam, to bardzo poważny i dystyngowany człowiek i możesz liczyć w zupełności na jego dyskrecję, a poza tym jest bardzo zajęty, więc będziesz widywała go tylko parę razy na miesiąc.On nie ma nic przeciwko temu, żebyś zadawała się z Ginem, jeżeli masz ochotę, a nawet żebyś wyszła za mąż.On postara się stworzyć ci inne warunki niż te, w których żyłaś dotychczas.Co o tym myślisz?- Bardzo mu jestem wdzięczna - odpowiedziałam szczerze - ale nie mogę zgodzić się na to.- Dlaczego? - zawołała ze zdumieniem.- Dlatego, że nie.kocham Gina i gdybym się na to zgodziła, wstydziłabym się spojrzeć mu w oczy.- Dajże spokój.Przecież powiedziałam ci, że Gino nie będzie o niczym wiedział!- Właśnie dlatego!- Gdy pomyślę - zaczęła mówić jakby do siebie - co bym powiedziała, gdyby mnie ktoś zrobił taką propozycję.No, ale co mam mu odpowiedzieć? Że namyślisz się jeszcze?- Nie, nie.nie zgadzam się.- Jesteś skończoną idiotką - powiedziała Gizela z rozczarowaniem w głosie.- To się nazywa własnymi rękami burzyć swoje szczęście.- Mówiła jeszcze wiele rzeczy w tym tonie, ja stale odpowiadałam to samo, aż wreszcie odeszła bardzo niezadowolona.Odrzuciłam tę propozycję bez namysłu, nie zastanawiając się, jakie dałaby mi korzyści.Potem, kiedy zostałam sama, prawie że pożałowałam tego: kto wie, może Gizela miała rację, może to był jedyny sposób, aby zdobyć wszystko, co było mi tak bardzo, bardzo potrzebne.Ale natychmiast odrzuciłam tę możliwość i tym rozpaczliwiej uczepiłam się myśli o małżeństwie i związanym z nim spokojnym życiu, choćby nawet w biedzie.Wydawało mi się, że zrobiłam wielkie poświęcenie, które zobowiązuje mnie teraz do małżeństwa bardziej niż kiedykolwiek i że plany moje muszą się ziścić za wszelką cenę.Nie potrafiłam jednak oprzeć się pokusie i, powodowana próżnością, powiedziałam matce o propozycji Gizeli.Przypuszczałam, że sprawię jej podwójną przyjemność; wiedziałam, że jest bardzo dumna z mojej urody, a przy tym ogromnie przywiązana do swoich zapatrywań na życie, a więc oferta owa schlebiała jej próżności i zarazem potwierdzała słuszność jej poglądów.Ale nie sądziłam, że ta wiadomość wprawi ją w takie podniecenie.Z oczu jej wyzierała chciwość, dostała wypieków na twarzy.- Ale kto to taki? - zapytała w końcu.- Wielki pan - rzekłam.Wstydziłam się powiedzieć, że to ktoś z policji.- I mówiła, że jest bardzo bogaty?- Tak, podobno dużo zarabia.Było widoczne, że nie chce się zdradzić z tym, co myśli; a mianowicie, że postąpiłam źle, odrzucając taką propozycję.- Widział cię i zainteresował się tobą? Dlaczego nie każesz go sobie przedstawić?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]