[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kethan jako człowiek, pomimo pięknej zbroi, którą rzadko wyjmował z zawieszonej przy siodle sakwy, sprawiał wrażenie uprzejmego, pokojowo nastawionego młodzieńca.A jego przybrana siostra.Firdun zawsze czuł się trochę niezręcznie w jej towarzystwie, zwłaszcza od dnia, w którym zobaczył, jak wyrwała Hardina z mocy Zła.Jego własna siostra miała ciemne włosy, w które zwykle wplatała złote łańcuszki, nosiła złocistą lub rudo—brązową koszulę i spodnie takiej samej barwy, jak sierść legendarnego Gryfa.Jej złote oczy zawsze świeciły podnieceniem; była ozdobą każdego towarzystwa.Natomiast Aylinn przypominała Księżyc, który tak kochała — wydawała się równie daleka i obojętna.Firdun starał się nie obserwować jej tak często, jak tego pragnął, gdy byli razem, w obawie, że inni zauważąjego spojrzenie.A druga uczestniczka tej wyprawy? Elysha miała wiele talentów magicznych i chociaż Firdun przy pomocy Ibycusa unicestwił ohydne stwory z zaklętej studni, w obecności dawnej kochanki Maga czuł się jak mały, niezbyt mądry chłopiec.Jaki zakres Mocy przydzielili mu Wielcy Przodkowie? Alon kilkakrotnie poddał go próbie i rezultaty tych pomiarów zaskoczyły zarówno Firduna, jak i jego szwagra.Młody czarodziej nie umiał zmienić postaci, potrafił jednak okryć się płaszczem iluzji, choć na pewno nie dorównywał pod tym względem Elyshy.Umiał stawiać magiczne zapory i niszczyć je.Nie był w stanie uzdrawiać, ale ten talent częściej występował u kobiet niż u mężczyzn.Potrafił jednak stawić czoło każdemu szermierzowi, którego by spotkał w jakimkolwiek zamku Czterech Klanów.Jervon i jego własny ojciec dopilnowali tego.Był pewny, że dobrze by się spisał w otwartej walce, w której nie używano czarów.A przecież ze wszystkich mieszkańców Gniazda Gryfa tylko on jeden nie umiał połączyć swej Mocy z mocami innych.Może po zakończeniu tej podróży znajdzie dla siebie jakieś miejsce w życiu.Sulkarscy kapitanowie zawsze chętnie przyjmą na pokład dobrego szermierza.Sokolnicy od lat służyli im jako piechota morska — i dopłynęli do miejsc nie znanych mieszkańcom kontynentu, tak jak ludzie ze wschodu nie znali Wielkiego Pustkowia.Przegnał tę myśl i skupił całą uwagę na zadaniu, które mu poruczono.Uważnie obserwował otoczenie.Nie widział Kethana od chwili, gdy ten opuścił obóz.Zwierzołak nie nadał dotychczas żadnego sygnału alarmowego.Okolica była posępna i pusta, chociaż wedle starych opowieści niegdyś zamieszkiwał ją lud będący w posiadaniu zapomnianej dziś wiedzy.Kupcy z Krainy Dolin, którzy od czasu do czasu odważyli się zapuścić na Ziemie Spustoszone, przywozili stamtąd dziwaczne, czasem bardzo piękne przedmioty.Mieszkańcy tych stron byli jednak zazdrośni o swoje tereny łowieckie.Jak dotąd jedynymi reliktami przeszłości, na które natknęli się poszukiwacze Bram, była rozpadlina z tajemniczymi piramidami, rzędy kolumn nad sadzawką oraz okrągły zielony mur.Na pewno znajdą więcej takich śladów.W południe podróżni zatrzymali się na odpoczynek, podzielili prowiantem i niewielką ilością wody, którą najpierw napoili wierzchowce, a sami wypili to, co pozostało.Okolica pustynniała coraz bardziej.Kiedy opuścili spękaną, gliniastą równinę i zawitali do tej krainy, najpierw powitała ich zieleń, później czerwonawa ziemia i skąpa roślinność, a teraz otaczały ich faliste pasma grubego, szaroniebieskiego piasku.Coraz rzadziej widywali rośliny, zniknęły już koślawe drzewka.W piasku tkwiły wysokie pale; na pewno nie stworzyła ich natura.Miały ten sam kolor co niezwykły piasek i były grube jak powiązane drzewca czterech włóczni, których używano do polowania na niedźwiedzie.Wędrowcy nigdzie nie dostrzegali stosów kamieni, świadczących, że niegdyś mieszkali tu ludzie, ani zrujnowanych ogrodzeń, takich jak mur otaczający zaklętą studnię.Guret i Firdun obejrzeli kilka słupów znajdujących się obok miejsca postoju.Nie wykuto ich ze skały.A kiedy zaciekawieni ludzie dotknęli chropawej powierzchni pali, zaswędziały ich palce.Ibycus zbadał dziwaczne słupy za pomocą swego pierścienia.Matowe oko przybrało barwę zagadkowego piasku.Słupy nie stały rzędami, ustawiono je bezładnie, w dużej odległości od siebie.Kiedy wędrowcy ruszyli w dalszą drogę, starali się trzymać z dala od tajemniczych pali.Przezorność kazała im unikać kontaktu z nieznanym.Odebrali myślowe posłanie Kethana, który zapewnił ich że nadal jadą tropem posłów ze Stanicy Howell.W pewnej chwili Ibycus nagle uniósł głowę.Niezwykła mgiełka niemal przesłoniła słońce, a pierścień maga zamienił barwę na czerwononiebieską.— Patrzcie na niebo! — krzyknął Ibycus.— Popędźcie konie, szybko!Mgiełka zgęstniała.Z szarych kłębów wyleciały jakieś kule, a piasek, w którym tkwiły słupy, zaczął płynąć jak woda.Niebezpieczeństwo groziło podróżnym nie tylko z góry, ale i z dołu.Kiogowie, Hardin i Firdun usiłowali zmusić konie do szybszego biegu, a jednocześnie trzymać je z dala od falującej ziemi.Aylinn chwyciła łuk i przyciągnęła do siebie kołczan.Z kłębiącego się piasku wyłoniła się okrągława bryła przypominąjąca łeb gigantycznego robaka.Księżycowa Panna natychmiast strzeliła do nieznanego potwora, lecz choć strzała trafiła w cel, odbiła się nie robiąc straszydłu nic złego.Po chwili z niebieskawego gruntu wypełzło kilkanaście takich samych robaków, a z nieba spadły się obciążone czarnymi kulami.Sieci zaczepiły się o pale i rozciągnęły otaczając wędrowców ze wszystkich stron.Jeden z luzaków zarżał straszliwie i stanął dęba.Podobny do pająka stwór, który przyleciał na sieci, wbił mu kły w kark, a znajdujące się w pobliżu robaki pełzły ze zdumiewającą szybkością ku zaatakowani mu zwierzęciu.Kiogowie ponaglili resztę koni, ale Firdun zawrócił do luzaka, który leżał na ziemi, wierzgając rozpaczliwie, i pchnął mieczem napastnika.Z rany trysnęła zielonkawa jucha, która zmieszała się z krwią konia.Stwór rozpłaszczył się jak przekłuty worek.— Odejdź, one są trujące! — zawołał Ibycus.Wierzchowiec Firduna przeskoczył przez najbliższego robaka.Młodzieniec wstrzymał konia, by dołączyć do Maga, Hardina uzbrojeni go teraz w kiogański łuk oraz do Aylinn
[ Pobierz całość w formacie PDF ]