[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pelorat potrząsnął głową.- Wybacz mi, Golan, to co powiem, ale mówisz jak polityk albo żołnierz.Historyk nie postępuje w taki sposób.Trevize wziął głęboki oddech, żeby opanować zniecierpliwienie.- W porządku, Janov.Powiedz mi, jak postępuje historyk.Mamy dwa dni.Oświeć mnie.- Nie można opierać się na jakimś jednym micie czy nawet na jednej grupie mitów.Musiałem zebrać je wszystkie, przeanalizować, poklasyfikować, zastąpić odpowiednimi symbolami różne aspekty przedstawionych w nich sytuacji, takie, na przykład, jak opowieści o nieprawdopodobnych warunkach pogodowych, szczegóły astronomiczne systemów planetarnych będące w sprzeczności ze stanem faktycznym, miejsce pochodzenia mitycznych herosów, których przekazy określają jako przybyłych z innych planet i setki innych rzeczy.Nie ma sensu przedstawiać tu pełnej listy.Nie starczyłoby nawet dwóch dni.Poświęciłem na to ponad trzydzieści lat, mówię ci.Potem opracowałem dla komputera specjalny program, który miał mi umożliwić znalezienie elementów wspólnych dla wszystkich tych mitów, legend i tak dalej i wyeliminowanie faktycznych niedorzeczności i nieprawdopodobieństw.W ten sposób stopniowo uzyskałem model planety, któremu musiała odpowiadać Ziemia.W końcu, jeśli wszystkie istoty ludzkie pochodzą z jednej planety, to ta planeta musi posiadać cechę, o której mówią wszystkie mity o pochodzeniu, wszystkie opowieści o herosach.Chcesz, żebym ci to przedstawił ze wszystkimi szczegółami matematycznymi?- Nie w tej chwili, dziękuję - powiedział Trevize.- A skąd wiesz, że te twoje obliczenia nie wywiodą cię w pole? Wiemy na pewno, że Terminus został założony pięćset lat temu i że pierwsi osadnicy przybyli tu co prawda z Trantora, ale zostali zebrani z dziesiątków, jeśli nie setek, innych światów.Gdyby jednak ktoś nie wiedział o tym, to mógłby przypuszczać, że Hari Seldon i Salvor Hardin, z których żaden nie urodził się na Terminusie, przybyli tam z Ziemi i że Trantor był w rzeczywistości inną nazwąZiemi.A sam Trantor, gdyby szukano go, opierając się na jego opisie z czasów Seldona, przedstawiającym go jako świat pokryty w całości metalem, nigdy nie zostałby znaleziony i mógłby też być poczytany za mit.Pelorat wyglądał na zadowolonego.- Cofam to, co powiedziałem wcześniej, porównując cię do polityka i żołnierza, drogi przyjacielu.Masz zdumiewającą intuicję.Oczywiście, musiałem sprawdzić swoje hipotezy.Wymyśliłem dobrą setkę opowieści opartych na rzeczywistych wydarzeniach historycznych, ale zniekształcających je i imitujących ten rodzaj mitów, które zbierałem.Potem spróbowałem włączyć je do modelu stworzonego przez komputer.Jedna z wymyślonych przeze mnie historyjek była nawet oparta na zdarzeniach z wczesnych dziejów Terminusa.I komputer odrzucił je wszystkie.Co do jednej.Z pewnością, może to znaczyć tylko tyle, że brak mi talentu, żeby stworzyć coś przekonującego, ale starałem się, jak mogłem.- Jestem o tym przekonany, Janov.A czego dowiedziałeś się z tego modelu o Ziemi?- Sporo rzeczy o różnym stopniu prawdopodobieństwa.Otrzymałem coś w rodzaju zarysu.Na przykład, około 90 procent zamieszkanych planet w Galaktyce ma okresy obrotu wynoszące od dwudziestu dwóch do dwudziestu sześciu Standardowych Godzin Galaktycznych.No więc.- Mam nadzieję, Janov, że nie traciłeś czasu na zajmowanie się tą sprawą.Nie ma w niej nic tajemniczego.Żeby planeta nadawała się do zamieszkania, nie może obracać się zbyt szybko, bo w takim przypadku cyrkulacja powietrza powoduje ustawiczne burze, ani zbyt wolno, gdyż wówczas różnice temperatury są nie do zniesienia.To jest właściwość, która z miejsca eliminuje takie planety z grupy nadających się do zasiedlenia.Istoty ludzkie wolą planety, których właściwości zapewniają im odpowiednie warunki do życia, toteż kiedy niektórzy, widząc jak wszystkie zamieszkane planety są do siebie podobne pod względem tych właściwości, powiadają “Co za zadziwiający zbieg okoliczności!", to nie jest to nie tylko zadziwiające, ale nawet nie ma w tym żadnego zbiegu okoliczności.- Prawdę mówiąc - powiedział spokojnie Pelorat - jest to zjawisko dobrze znane naukom społecznym.Przypuszczam, że fizyce też, ale nie jestem fizykiem, więc nie twierdzę, że jest tak na pewno.W każdym razie określa się to mianem zasady antropomorfizacji.Obserwator wpływa na zdarzenia, które obserwuje przez sam fakt obserwowania ich czy nawet przez samą swoją obecność przy tych zdarzeniach.Ale, wracając do tematu, powstaje pytanie, gdzie jest ta planeta, która posłużyła jako model? Która planeta ma okres obrotu równy jednemu Standardowemu Dniowi Galaktycznemu składającemu się z dwudziestu czterech Standardowych Godzin Galaktycznych?Trevize zamyślił się.Wysunął dolną wargę i powiedział: - Myślisz, że to mogła być Ziemia? Przecież Standardowy Dzień Galaktyczny może się opierać na cechach szczególnych dowolnego świata.- To niemożliwe.Byłoby to sprzeczne z naszymi ludzkimi nawykami myślenia.Trantor był przez dwanaście tysięcy lat stolicą Galaktyki, był przez dwanaście tysięcy lat najludniejszym światem, a mimo tego czas jego obrotu, który równa się 1,08 Standardowego Dnia Galaktycznego, nie stał się miarą czasu używaną w całej Galaktyce.Obrót Terminusa wynosi 0,91 SDG, ale nie narzucamy go planetom, nad którymi sprawujemy władzę.Każda planeta używa w swych wewnętrznych obliczeniach miar czasu opartych na Lokalnym Dniu Planetarnym, a w sprawach wagi międzyplanetarnej posługuje się jednostkami SDG, przeliczając za pomocą komputerów SDG na LDP i odwrotnie.Standardowy Dzień Galaktyczny musi wywodzić się z Ziemi!- Dlaczego “musi"?- Po pierwsze, skoro Ziemia była kiedyś jedynym zamieszkanym światem, to z natury rzeczy ziemski rok i dzień były standardowymi miarami czasu i - prawdopodobnie na zasadzie inercji - pozostały nimi, kiedy już skolonizowano inne planety.Poza tym, model Ziemi, który na podstawie posiadanych przeze mnie informacji stworzył komputer, przedstawiał planetę, której obrót wokół własnej osi trwał dokładnie dwadzieścia cztery Standardowe Godziny Galaktyczne, a obrót wokół jej słońca dokładnie jeden Standardowy Rok Galaktyczny.- Może to zwykły zbieg okoliczności? Pelorat roześmiał się.- Teraz znowu ty zaczynasz opowiadać o zbiegach okoliczności.Założyłbyś się, że taka rzecz mogła się zdarzyć przez zbieg okoliczności?- No, no.- mruknął Trevize.- Właściwie jest jeszcze coś, co przemawia za tą tezą.Jest taka archaiczna miara czasu, która nazywa się miesiącem.- Słyszałem o niej.- Otóż odpowiada ona najwyraźniej okresowi obiegu Ziemi przez jej satelitę.Jednakże.- Tak?- Widzisz, mój model wykazuje jedną raczej zaskakującą cechę, mianowicie ten satelita, o którym przed chwilą mówiłem, jest potężny - jego średnica mierzy ponad jedną czwartą średnicy Ziemi.- Pierwszy raz słyszę o czymś takim, Janov.Nie ma w całej Galaktyce zamieszkanej planety z takim satelitą.- No i bardzo dobrze - rzekł z ożywieniem Pelorat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]