[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtenczas poszły precz.Ino te oba takie były uparte, a tak to co i raz kto inny przyjeżdża i zaraz o ducha pyta, a ja tylko pokazuję, gdzie lustro i taras, bo co mi tam,.Sam nie chodzę.Duch jako temat utrzymał się do końca wizyty.Przy pożegnaniu Jesionkowa zaoferowała świeże jajka, bo jej kury, mimo zimy, niosły się doskonale.Zdecydowano się na te jajka od razu i Jesionkowa ułożyła je ładnie w koszyku, który należało jej zwrócić następnego dnia.- Mogli coś wykombinować tylko wtedy, kiedy tu nikogo nie było - rzekł Zygmunt w drodze powrotnej.- Wtedy kiedy ukradli te cegły.- Mnie się rysuje - rzekła Tereska.- Ale niestety, nic atrakcyjnego, zwykła szpiegowska afera.- Ha, żeby.! - wykrzyknął żarliwie Januszek.- Jak ci się rysuje? - spytał Zygmunt.- Słyszeliście, ciągle ktoś przyjeżdża i pyta o ducha.I on pokazuje miejsce.Czego więcej potrzeba? Nie dość, że obcy ludzie mogą się tu pętać do upojenia, to jeszcze każdy, jak po sznurku, trafia do tego samego punktu.Do lustra.Skrzynka kontaktowa.- Puknij się w globus! - zaprotestował energicznie Zygmunt.- Nie ma na świecie takiego idiotycznego szpiega, żeby lazł akurat tam, gdzie jest jakaś sensacja! I jeszcze heca z duchem, w oczy bije, że to kant! Oni wolą na siebie nie zwracać uwagi.Tereska aż się zatrzymała.- Ależ właśnie dlatego! Wszyscy myślą tak samo jak ty i pies z kulawą nogą nie będzie podejrzewał szpiegowskiej afery! I sam popatrz, ile lat?! I co? Nikt się nie interesuje!- Zainteresowali się ci dwaj z samochodu - przypomniał Januszek.- No właśnie.To są rutyniarze, wszyscy myślą logicznie, przywykli do jakichś zasad, to, co nielogiczne i bez sensu, automatycznie uważają za niemożliwe.Pojechali sobie i cześć.A czy ty masz pojęcie, ile osób mogło się tu już porozumieć bez żadnego kłopotu?Zygmunt zaczął się wahać.Rzeczywiście, działalność szpiegowska oparta na duchu to byłoby coś tak idiotycznego, że nikt by tego nie potraktował poważnie.A zatem, kto wie.?- Na wszelki wypadek trzeba te miejsca obejrzeć pod odpowiednim kątem widzenia - zadecydował.- Przede wszystkim lustro.- Ja nie chcę, żeby to była szpiegowska afera! - jęknęła buntowniczo Okrętka.- Nie znam się na tym i w ogóle to okropne! Gdyby była szpiegowska afera, fotograf by nas ostrzegł!- Ale to lustro musi coś znaczyć - upierała się Tereska.- W kompletnej ruinie zostało lustro.Musi w tym coś być!- Zastanówmy się - zaproponował Zygmunt.- Lustro, lustro.Co lustro? W lustrze się człowiek odbija.- Może się krzywo odbijać - podsunął Januszek.- Czekajcie, chodzi o ducha - przypomniała Tereska.- Możesz patrzeć w lustro i zobaczyć coś za plecami.Odwracasz się i nic nie ma.Patrzysz w lustro i jest.Odwracasz się i znów nic.- Owszem, niezłe - pochwalił Zygmunt.- Od czegoś takiego można w ogóle zwariować.- Ewentualnie może być tak, że zobaczysz coś w lustrze pod odpowiednim kątem.Rozumiecie, trzeba stanąć tam, gdzie duch i popatrzeć.Z innego miejsca się nie zobaczy, tylko akurat z tego.Nie zwracając uwagi na to, co robią, dotarli do zamku, weszli do pokoju, zdjęli kurtki i buty, zjedli resztę kanapek.Rozważania trwały.Zygmunt sięgnął po zeszyt ze spisem ofiar i wydarzeń.- Jeżeli ukradzenie cegieł wprowadziło jakąś odmianę, zastanówmy się jaką - rzekł, wyciągając długopis.- Jazda, wyliczamy wszystkie możliwości!- Świeże powietrze - powiedziała Okrętka niepewnie.- Wilgoć - powiedziała Tereska.- Deszcz mógł padać do środka.I temperatura, zrobiło się zimniej.- I widniej - dodał Januszek.- Zrobił się widok na durch, bo te okna są naprzeciwko siebie.- Przeciągi - podsunęła Okrętka.Zygmunt notował spostrzeżenia.- Akustyka - dorzucił.- Wszystko lepiej słychać, w środku i na zewnątrz.Co jeszcze?- Chyba nic więcej.- Dobra, to teraz co to daje? Z punktu widzenia ducha.- Widok to na nic - rozważała Tereska.- Zaraz.Wilgoć.Podobno coś tam się lęgnie z wilgoci, ale żeby duchy, nie słyszałam.Wilgoć do bani.- Świeże powietrze chyba też - zauważył Zygmunt.- Dla duchów raczej stęchlizna.- Widniej.Odpada, duchy nie lubią światła dziennego.Temperatura owszem, różne tam grobowe zimna, lodowate powiewy, pasuje.Nie było jeszcze ducha, od którego buchałoby tropikalnym upałem.Co tam dalej?- Wiatr.Wiatr chyba też do kitu.Żaden duch nigdy nie pojawiał się w przeciągach, w każdym razie ja nic o tym nie wiem.Akustyka.Na co mu, on nic nie gada!- Ale te dźwięki.- Dźwięki słychać w środku! Nikt nie mówił o słuchaniu dźwięków na zewnątrz!- Może chodziło mu o to, żeby właśnie było słychać.?- Słuchajcie, czy wyście zgłupieli? - spytała rozpaczliwie Okrętka, która mimo, niechęci do szpiegów, z dwojga złego wolała już prawdziwego, żywego wroga w ludzkiej postaci niż niepojętą zjawę z innego świata.- Zaczynacie tak mówić, jakby on był prawdziwy!- Zrobiony jest solidnie - przypomniał Januszek.- Czekajcie, to właściwie, w odniesieniu do cegieł, została nam tylko temperatura - rzekł Zygmunt, wykreślający poszczególne pozycje.- Akustyka wydaje się wątpliwa.Logicznie należałoby przyjąć, że duch się zalągł z zimna.Koło północy Januszek ziewnął przeraźliwie i wszystkim od razu przypomniała się całonocna podróż, marsze po śniegu, przerzucanie koksu.Polowanie na ducha zgodnie przełożono na jutro.Zamkowa kuchnia, z której pozwolono im korzystać, okazała się ogromna i wspaniale wyposażona, aczkolwiek większość urządzeń była chwilowo nieczynna.To, co działało, wystarczało im jednakże w zupełności.Z kranu nad zlewozmywakiem leciała ciepła woda, a dwufajerkowa kuchenka elektryczna rozgrzewała się wprawdzie powoli, ale za to potem grzała doskonale.Można było spożywać tu wszystkie posiłki.Produkty, które mogłyby się zepsuć w cieple, postanowiono ulokować na górnym, zimnym podeście klatki schodowej, tuż przy komnacie ducha, gdzie miały chłód, zarazem znajdując się pod ręką.W komnacie było zimno i mokro, wiatr wiał na przestrzał przez dziury w zewnętrznych murach.Pęknięte i zamglone lustro, złożone z trzech ściśle do siebie dopasowanych tafli i obramowane wywijasami z brązu, wmurowane było w ścianę, przeciwległą kręconej klatce schodowej, prawie pośrodku.Naprzeciwko lustra znajdował się potężny, ozdobny kominek, wyraźnie od wielu lat nie używany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]