[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie kochasz mnie.Nawet mnie nie znasz, bo gdybyś znał, nie byłbyś taki zgorszony.Po prostu chciałeś czegoś ode mnie, i dostałeś to.Jej opis był rzetelny i bolesny.Grillo czuł się głupio.Sama wiesz, że To nie będzie tu wiecznie - wskazał na więźnia Ellen, a właściwie na jego oręż.- Wiem - powiedziała z odrobiną smutku.- Ale nikt z nas nie jest wieczny.Nawet ty.Grillo wbił w nią wzrok, nakazując Jej w myślach, by spojrzała na niego; żeby zobaczyła, jak się męczy.Aleją interesował tylko ten zmyślony stwór.Straciwszy nadzieję, że coś tu wskóra, powiedział Ellen, z czym tu przyszedł.- Radzę ci, żebyś wyjechała z Grove - powiedział.- Bierz Philipa i jedz.A po co?- Po prostu mi zaufaj.Wszystko wskazuje na to, że jutro z Grove nie zostanie kamień na kamieniu.Wreszcie raczyła na niego spojrzeć.Rozumiem powiedziała.Kiedy będziesz wychodził, zatrzaśnij za sobą drzwi, dobrze?- Grillo drzwi domu Hotchkissa otworzyła Tesla.- Spotykasz się z jakimiś niesamowitymi dziwakami.Nigdy nie myślał o Hotchkissie jako o dziwaku.Człowiek w żałobie, tak.Popija sobie od czasu do czasu; kto tego nie robi? Ale nie był przygotowany na tak daleko posuniętą obsesję u tego człowieka.W tyle domu mieścił się pokój, poświęcony wyłącznie Grove i terenowi, na którym się znajdowało.Ściany pokoju pokrywały mapy geologiczne i zdjęcia, wykonane na przestrzeni wielu lat, z dokładnie oznaczonymi datami; przedstawiały pęknięcia w jezdni i chodnikach.Obok przymocowano pinezkami wycinki z gazet.Tematyka: trzęsienia ziemi.Pośród tego banku danych siedział nad filiżanką kawy sam opętany; na jego twarzy widniało zmęczenie, ale i satysfakcja.A nie mówiłem? - tymi słowy powitał Grillo.- Nie mówiłem panu? Główne wydarzenia rozgrywają się pod naszymi stopami.Zawsze tak było.Jest pan gotów? - zapytał Grillo.- Do zejścia? Oczywiście - wzruszył ramionami.- Dlaczego nie, do diabła? Wszyscy zginiemy, no i co z tego? Jedno pytanie: czy pan też chce iść?Nie za bardzo powiedział Grillo.- Ale mam w tym swój interes.Chciałbym poznać tę sprawę od podszewki.- Hotchkiss wie o czymś, o czym ty nie wiesz - wtrąciła Tesla.- Mianowicie?- Zostało jeszcze trochę kawy? - spytał Hotchkiss.- Muszę wytrzeźwieć.Witt poszedł posłusznie po dolewkę.- Nigdy go nie lubiłem - zauważył Hotchkiss.- A co to za jeden? Miejscowy ekshibicjonista? - spytała Tesla.- Nie.To był taki czyściutki, zdezynfekowany laluś.Wszystko to, czym gardzę w Grove.- Wraca - ostrzegł Grillo.- No to co nie ustępował Hotchkiss, kiedy Witt wchodził do pokoju.- On o tym wie.Prawda, Williamie?- O czym? - spytał Witt.- Jaki był z pana pętak.Witt przyjął tę obelgę bez gniewu.- Nigdy pan za mną nie przepadał, prawda?- Prawda.- Ani ja za panem - odparł Witt.- O ile to ma w ogóle jakieś znaczenie.Hotchkiss uśmiechnął się:- Cieszę się, że uzgodniliśmy stanowiska.Chciałbym się dowiedzieć, o czym to pan wie - powiedział Grillo.To nic nadzwyczajnego - odparł Hotchkiss.- W nocy ktoś do mnie zadzwonił z Nowego Jorku.Facet, którego nająłem, żeby odszukał moją żonę.Albo przynajmniej spróbował odszukać.Nazywa się D'Amour.Specjalizuje się chyba w sprawach nadprzyrodzonych.- Po co go pan najął?- Po śmierci naszej córki żona związała się z bardzo szczególnymi ludźmi.Nigdy naprawdę nie pogodziła się ze śmiercią Carolyn.Próbowała nawiązać z nią kontakt przy pomocy spirytualistów.Na koniec stała się członkinią ich kościoła.Potem uciekła.- Dlaczego szuka jej pan w Nowym Jorku? - spytał Grillo.- Tam się urodziła.Uważałem, że właśnie tam mogła pojechać.- Czy D'Amour ją odnalazł?- Nie.Ale dokopał się mnóstwa informacji na temat kościoła, do którego się przyłączyła.To znaczy.no, facet zna się na rzeczy.- No więc po co do pana dzwonił?- Zaraz nam o tym powie - wtrąciła Tesla.- Nie wiem, z kim się D'Amour kontaktował, ale dzwonił po to, by mnie ostrzec.- Przed czym?- Przed tym, co się dzieje w Grove.- Wiedział o tym?- Wiedział doskonale.- Chyba powinnam z nim porozmawiać - stwierdziła Tesla.- Która godzina jest teraz w Nowym Jorku?- Właśnie minęło południe.- Wy dwaj zajmijcie się teraz przygotowaniami do wyprawy - powiedziała.- Jaki jest numer telefonu D'Amoura?- Proszę - Hotchkiss podsunął jej notes.Wyrwała górny arkusik, na którym Hotchkiss nabazgrał jakieś cyfry i nazwisko (Harry D'Amour - przeczytała) i zostawiła obydwu mężczyzn, by zastanawiali się, co dalej.Telefon był w kuchni.Siadła i wykręciła jedenaście cyfr.Z tamtej strony zabrzmiał sygnał automatycznej sekretarki:"W tej chwili nikt nie może odebrać telefonu.Proszę zostawić wiadomość po usłyszeniu wysokiego tonu".Tesla zaczęła: Mówi znajoma Jima Hotchkissa, z Palomo Grove.Nazywam się.Przerwał jej czyjś głos:To Hotchkiss ma znajomych?Czy to Harry D'Amour?- Taa.Kto mówi?- Tesla Bombeck.Odpowiadam na pierwsze pytanie: tak, on ma znajomych.- Człowiek co dzień dowiaduje się czegoś nowego.Czym mogę pani służyć?Dzwonię z Palomo Grove.Hotchkiss mówi, że pan wie, co się tutaj dzieje.- Taa, wiem coś niecoś.Skąd?- Ma się znajomych - powiedział D'Amour.- To ludzie, którzy trzymają rękę na pulsie.Od miesięcy powtarzali, że coś się wydarzy na Zachodnim Wybrzeżu, więc nikt nie jest specjalnie zdziwiony.Wciąż się modlą, ale się nie dziwią.A pani? Czy zalicza się pani do grona wybranych?- To znaczy nawiedzonych? Nie.- Więc co ma pani z tym wszystkim wspólnego?To długa historia.- Więc niech pani skróci lufę - powiedział D'Amour.- Tak się mówi w branży filmowej.- Wiem.Ja właśnie z tej branży.Robię w filmach.- Ach taa? Jako kto?- Piszę je.- Zrobiła pani jakiś film, który znam? Oglądam masę filmów.Żeby oderwać się od roboty.- Może się kiedyś spotkamy i porozmawiamy o filmach - powiedziała Tesla.- Na razie potrzebuję paru informacji.Na przykład?- No, choćby takiej: Słyszał pan o Iad Uroboros?Na drugim końcu kontynentu zapadła długa cisza.- D'Amour? Jest pan tam? D'Amour!- Harry - powiedział.- Harry.No więc.słyszałeś o nich czy nie?- Tak się składa, że słyszałem.- Od kogo?- Czy to ma jakieś znaczenie?- Tak się składa, że ma - odparła Tesla.- Są różne źródła informacji.Sam wiesz.Jednym ludziom się ufa, innym nie.- Współpracuję z kobietą o nazwisku Norma Paine - powiedział D'Amour.- To jedna z tych osób, o których ci wspominałem.Ma informacje z pierwszej ręki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]