[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maryn zaś pognał klacz na łąkę i choć Weronika zapraszała go na posiłek, położył się u siebie i zasnął.- Odnaleziono stare mapy Wilczego Rogu - opowiadał podczas obiadu Horst Sobota.- Na tych mapach jest uwidoczniony cmentarz i nikt już nie może uznać mnie za szalonego.Zgodnie z przepisami leśni ludzie zbiorą szczątki ludzkie do trumien i przewiozą na wioskowy cmentarz.Wojtczak zaś, który był winien w tej sprawie, poprosił sam i karę w postaci wcześniejszego przeniesienia na emeryturę.Maryn znowu zwyciężył las i musimy mu jakoś okazać swoją wdzięczność.- Po prostu znaleziono stare mapy - Weronika starała się zbagatelizować zasługi Maryna.- O tak, Weroniko.Ale trzeba było chcieć znaleźć te mapy - rzekł Horst.- Dlatego pójdziesz dzisiaj do Gaud i zaprosisz tutaj tę, co już u nas była.- On jej nie chce.- Dlaczego?- Powiedział mi, że szuka miłości.- Miłość też można kupić, Weroniko, a ja mam bardzo dużo pieniędzy.Widzi mi się, że gdy trochę wypocznę po tej nocy w trumnie, będę musiał wyjechać gdzieś do miasta i kupić dla Maryna nie tylko piękną kobietę, ale i jej miłość.- O tak, można ją kupić w sklepie albo na bazarze, w kolorowych pudełkach - zakpiła Weronika.- Co ty wiesz o świecie albo o życiu? - wzruszył ramionami Horst Sobota.- Nigdy tak naprawdę nie wychyliłaś nosa poza swoją wioskę i poza nasz dom w lesie.Miłość kupuje się tak samo jak konia czy wóz.Gdybym w swoim czasie zechciał sprzedać ten dom i sad, kupił synowi piękny samochód i przeniósł się gdzie indziej, miałbym i miłość żony, i miłość syna.Jutro pojadę do miasta w tej sprawie.Muszę to zrobić, gdyż nie chcę utracić Maryna.- Nie zniosę w tym domu żadnej innej kobiety - wybuchnęła żalem.- Rozumiem cię, nic jednak na to nie mogę poradzić.Kocham cię jak córkę, ale kiedy odeszłaś do Kuleszy, miłość we mnie ostygła.Przykro mi to powiedzieć, lecz od swojego powrotu stałaś się w tym domu podobna do bardzo cennej i potrzebnej rzeczy.Gdyby mnie Maryn poprosił, darowałbym mu nawet ciebie.- Nie jestem niczyją własnością.Odejdę stąd - oświadczyła Weronika.- Dokąd pójdziesz? - zapytał.- Chcesz, żeby znowu świat cię skrzywdził i pohańbił? Tylko tutaj jesteś bezpieczna.Jesteśmy obydwoje bezpieczni, dopóki jest z nami Józwa.Zresztą bądź spokojna, on mnie o ciebie nie poprosi.- Skąd wiesz?- Bo nigdy mnie o nic nie poprosił.A poza tym on potrzebuje prawdziwej kobiety.Nie zrozumiała, dlaczego tak bardzo rozgniewały ją te słowa.Mówił prawdę, ale przecież nie chciała w tej chwili przyjąć tego do wiadomości.Wyszła na środek kuchni, wyzywająco stanęła w rozkroku i zadarła spódnicę aż po pępek, ukazując różowe majtki.- A cóż to ja jestem? Garbata? Kulawa? Czy nie mówiło mi wielu o mojej urodzie? Czy nie kazał Kulesza dotykać moich ud, aby się każdy mógł przekonać, jaka jest na nich delikatna skóra? Czy nie zachęcał innych, aby mnie szczypali po pośladkach, gdyż mam je twarde jak z kamienia? O moich cyckach powiedziała Leśniakowa, że są jak kopce graniczne.- To prawda, Weroniko - skinął głową Horst Sobota.- To jednak musisz wiedzieć, że kiedy cię w młodości las pohańbił, zarazem zabrał ci duszę kobiety.Nie jestem aż taki stary i zdziecinniały, aby nie domyślić się, czemu nie mogłaś żyć z Kulesza i dlaczego od niego odeszłaś.Zawstydziła się i opuściła spódnicę, wróciła do kuchni i zlewozmywaka.Po dłuższej chwili milczenia zapytała pokornie:- Czy to się kiedyś zmieni, Horst? Czy las zwróci mi duszę kobiety?- Nie wiem - zastanowił się głośno.- Tego chyba nikt nie wie.Może kiedy Maryn zwycięży las, on odda mu wszystkie dusze, które wielu ludziom zabrał.Wtedy i ty odnajdziesz swoją.A teraz daj mi spokój, bo jestem zmęczony, a to poważne sprawy.Zniecierpliwiła i jeszcze bardziej znużyła Sobotę rozmowa z Weroniką.Był szczęśliwy, że Józef Maryn znowu zwyciężył las, upokorzył i ukarał leśnych ludzi.Po posiłku zaraz wyszedł przed dom na drogę, aby popatrzyć na las okiem zwycięzcy, powiedzieć mu, jak nim gardzi i jak go nienawidzi, usłyszeć odpowiedź.Przedwieczorne słońce pokryło złotą patyną czubki sosen; ich lekkie kołysanie przypominało podnoszenie się i opadanie piersi ludzkiej, gdy spokojnie oddycha.Las nie wyglądał na zwyciężonego, nie objawiał niepokoju i to martwiło starego Horsta.No cóż, zwykłe sosny może nie miały pojęcia o sprawach wielkiego lasu, to były drzewa pospolite, coś w rodzaju zwykłych żołnierzy ogromnej armii.Czy zwykły żołnierz może coś wiedzieć o klęskach generałów lub oficerów?Sobota poszukiwał wzrokiem nielicznych dębów i zatrzymał wzrok na jednym, starszym od sosen i nieco wysuniętym ze ściany lasu.Dąb niemal wychodził na piaszczystą drogę i raz lub dwa razy pijany leśny człowiek jadący motorowerem rozbił się o jego chropawy pień.Dąb był weteranem bojów z wichurami, które wiosną i jesienią od pól i jeziora pędziły na las i uderzały w jego skraj.Ile to było wywrotów po takich wichurach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]