[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze nie rozumie co zrobię! Uśmiechnęła się w duchu i myśl natychmiast zniknęła.Zaczęła cicho śpiewać.Pieśń poszybowała w poranek, unosząc się z ust dziewczyny słodkimi, łagodnymi słowami i wypełniając powietrze wokół niej.Szybko sięgnęła do przodu i dotarła do zamglonej sylwetki Grimponda, falując i mieszając się z jego magią.Cień był tak zaskoczony, że nie poruszył się nawet, ale dalej trwał zawieszony w pajęczynie magii, która powoli zaciskała się wokół niego.Wreszcie, przez jeden ułamek sekundy, Grimpond zdawał się wyczuć, co się zaraz wydarzy.Wody jeziora zagotowały się i zasyczały pod jego szatami.Lecz pieśń opłynęła łagodnie uwięzioną postać i oplotła ją niczym kokon poczwarkę.Teraz głos dziewczyny stał się szybszy i pewniejszy.Zniknął łagodny ton początkowej pieśni, otulający Grimponda na podobieństwo całunu.Był teraz więźniem, jak mucha schwytana w pajęczą sieć, zdany na łaskę swego zdobywcy.Brin nie użyła jednak przeciwko jego istocie ani siły ramion, ani mocy umysłu, wiedziała bowiem, że byłoby to bezużyteczne.Bronią, którą przywołała teraz na pomoc, były wspomnienia - wspomnienia tego, co niegdyś się wydarzyło, zostało utracone i nigdy już nie powróci.Wróciły wszystkie wraz z muzyką pieśni.Był w niej dotyk ludzkiej dłoni, łagodny i ciepły.Był zapach i smak słodyczy, światło oraz odczucie miłości i radości życia i śmierci.Były także inne niedostępne już dla Grimponda w jego obecnej postaci, ledwo pamiętane z czasów długiego życia, które minęło.Z okrzykiem udręki Grimpond usiłował odsunąć się od dawnych odczuć.Rzucał się i skrzył w chmurze mgły, ale nie był w stanie uciec przed magią pieśni.Powoli uczucia pochwyciły go i przytrzymały.Poddał się wspomnieniom.Brin czuła, jak ożywają jego emocje, a wraz z ich zmartwychwstaniem płyną łzy Grimponda.Nie przestawała śpiewać.Kiedy cień był już całkowicie w jej władzy, zwalczyła własny ból i przywołała z powrotem to, co mu ofiarowała.- Nie! - Cień zawył z przerażeniem.- Oddaj mi je, dziewczyno! Nie odbieraj mi ich!- Powiedz mi to, co powinnam wiedzieć - zaśpiewała, wplatając w przędzę pieśni nitki pytań.- Powiedz mi!Słowa Grimponda popłynęły z przerażającą gwałtownością, jakby uwolnione przez udrękę, która rozdarła jego przeklętą duszę.- Pomostem do Maelmord jest Graymark.Forteca leży we wnętrzu Ravenshorn.Graymark, zamek Widm.Tam leży droga, której szukasz.Sieć kanałów biegnących przez jej korytarze i komnaty głęboko pod skałami, na których się wznosi, aż do misy daleko w dole.Wejdź przez kanały, a oczy wędrowców pozostaną ślepe!- Miecz Leah! - Brin naciskała dalej.- Gdzie możemy go odnaleźć? Mów!Ból targał Grimpondem, kiedy dotykała go dręczącymi uderzeniami wspomnień tego, co utracił na zawsze.- Pajęczaki! - krzyknął zrozpaczony.- Ostrze znajduje się w ich obozie.Pochwycili je w wodach Chard w sieci, które rozstawiają przy brzegach!Brin gwałtownie cofnęła magię pieśni wypełnioną wspomnieniami i odczuciami dawnego życia.Przyciągnęła ją z powrotem, szybkim, bezbolesnym ruchem uwalniając uwięzione widmo z pułapki.Echa pieśni niosły się jeszcze przez chwilę w ciszy, zawieszone nad wodami jeziora, po czym przeszły w pojedynczą, dręczącą nutę, która przebrzmiała w powietrzu poranka.Była to nuta zapomnienia - słodki, cichy krzyk, który przywrócił Grimponda do jego dawnej postaci.Nastąpiła długa, straszliwa chwila ciszy.Brin podniosła się powoli na nogi i spojrzała w twarz stanowiącą odbicie jej własnej twarzy.Coś krzyknęło z przerażenia głęboko w jej wnętrzu, kiedy ujrzała malujący się na niej wyraz.Czyżby zrobiła to samej sobie?Także Grimpond zdał sobie sprawę z tego, co się stało.- Podstępem wydarłaś ze mnie prawdę, dziecię mroku! - zawodził gorzko.- Czuję, że to zrobiłaś.Jesteś potworem! Potworem!Głos cienia załamał się, szare wody zawrzały i uniosła się z nich para.Brin stała bez ruchu na skraju jeziora.Nie miała odwagi przemówić ani odwrócić się.W duszy czuła chłód i pustkę.Grimpond uniósł ramię.- A więc zagrajmy po raz ostatni, dziewczyno.Teraz coś ode mnie dla ciebie! Niech to będzie mój dar! Spójrz we mgłę, tu poza mną, gdzie powstaje.- Spójrz uważnie! Zobacz!Brin wiedziała, że powinna uciekać, ale nie była w stanie uczynić kroku.Mgła wydawała się zbierać tuż przed nią, wirując i rozciągając się niczym szary całun, świetlisty i gładki.Delikatny, skrzący ruch zmarszczył jej powierzchnię niczym lekka bryza stojące wody jeziora i pojawił się obraz - pochylona, niska sylwetka w ciemnej celi skradająca się do.Jair chwycił kryształ wizji i wsunął go głęboko w fałdy tuniki, modląc się, aby cienie i mrok ukryły go przed mwellretem.Być może zdążył.Być może.- Widziałem magię, elfiku - wychrypiał znajomy głos, odbierając mu nadzieję.- Czułem cały czasss, że magia jessst z tobą.Podziel się ze mną, mały przyjacielu.Pokaż, co tam maszsz.Jair powoli pokręcił głową.W jego błękitnych oczach odbijał się strach.- Nie podchodź do mnie, Stythys.Trzymaj się ode mnie z daleka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]