[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przed zebranych wystąpił hrabia %7łelaznotowarowy i położył obok opata jakieśzawiniątko ze słowami: Daję mu Szpadel Uczciwej Pracy. A ja dodał książę de Pasmanterii kładę obok niego Wędkę Nadziei.A potem pozostali dołożyli do tego: Taczkę Przywództwa, Koszyk na Zakupy%7łycia i inne.Masklin stwierdził, że umieranie w Sklepie jest całkiem skomplikowane.Gdy Gurder wygłosił ostatnie zdanie, Grimma pociągnęła nosem donośnie.A potem ciało uroczyście wyniesiono do piwnicy, jak się Masklin dowiedział,by je spalić w królestwie Drastycznej Obniżki (alias Security).Tenże w swymkrólestwie przesiadywał nocami i jak głosiła legenda palił i pił obrzydliwąherbatę. Nieprzyjemna uroczystość oceniła Babka Morkie, gdy ceremonia sięzakończyła. Za moich młodych lat, gdy ktoś umierał, chowało się go do ziemi.77 Co to jest ziemia i dlaczego go chowaliście? zaciekawił się Gurder.Przydawał się potem do czegoś? Ziemia to taki rodzaj podłogi.A chować kogoś to tak się mówi: inaczejzakopywać.A przydać to on się już do niczego nie mógł. Jak na Babkę Morkiebyła to naprawdę długa przemowa i co najdziwniejsze, zupełnie spokojna. A potem co się działo? Tym razem ciekawości Gurdera nie było łatwozaspokoić. A co się miało dziać? zdziwiła się dla odmiany Babka Morkie. Chodzi mi o to, gdzie taki ktoś udawał się pózniej. A gdzie niby miał się udawać? Uczciwy nieboszczyk nigdzie się nie udaje,tylko leży, gdzie go pochowano! obruszyła się Babka. W Sklepie Gurder mówił powoli i wyraznie jak do wyjątkowo tępegodziecka jeśli umiera dobry nom, Arnold Bros (zał.1905) przysyła go, by naszobaczył, zanim uda się do Lepszego Miejsca. Kto ci takich głupot. Nie całego przysyła pospiesznie przerwał jej Gurder tylko jego część.Taki kawałek ze środka, który jest naprawdę nomem.Masklin i pozostali słuchali go uprzejmie, czekając, aż zacznie mówić z ja-kimkolwiek sensem. No dobrze westchnął Gurder. Zorganizuję kogoś, żeby wam pokazał.* * *Dział Ogrodniczy był dziwnym miejscem według Masklina wyglądał zu-pełnie jak świat zewnętrzny, z którego usunięto wszystkie nieprzyjemności.Jedy-ne światło pochodziło z wewnętrznych słońc, które paliły się całą noc.Nie padałdeszcz, nie wiał wiatr, trawa była pomalowanym na zielono chodnikiem, z które-go wystawały różne rzeczy, a wszędzie pełno było pagórków ułożonych z torebek.Na każdej był rysunek kwiatu, którego nasiona powinny znajdować się w torebce,ale rysunek był raczej mało realny Masklin w życiu nie widział takich kwiatów. I Zewnątrz tak właśnie wygląda? zapytał młody Piśmienny, który był ichprzewodnikiem. Mówią.no, mówią, że tam byliście.Mówią, że widzieliście. Tam jest więcej zielonego i brązowego odparł lakonicznie Masklin. A kwiaty? Kwiaty są.Ale nie takie jak tu. Raz widziałem takie kwiaty odezwał się niespodziewanie Torrit i cojeszcze dziwniejsze, zamilkł natychmiast i zupełnie dobrowolnie.Ominęli olbrzymią kosiarkę do trawy i.zobaczyli nieruchome nomy.Wysokie, pucołowate nomy o debilnych, po-malowanych na różowo twarzach.Niektóre miały w rękach wędki, inne łopaty,jeszcze inne pchały taczki.Wszystkie uśmiechały się głupawo.78Przez długi czas stali w milczeniu, obserwując tę zastygłą w bezruchu scenę.Milczenie przerwała w końcu Grimma, mówiąc cicho, ale z uczuciem: Straszne! Skądże! Kapłan był przerażony. To cudowne! Arnold Bros (zał.1905) sprawia, że stajesz się nowy i lśniący, a potem opuszczasz Sklep i udajeszsię do Szczęśliwego Miejsca. Tam nie ma kobiet zauważyła Babka Morkie. Dobre choć tyle. Cóż. Kapłan tym razem był zakłopotany. To zawsze była kwestiadyskusyjna.Nie jesteśmy pewni, ale sądzimy. I nie są do nikogo podobni dodała Babka Morkie. Są podobni dosiebie nawzajem i do jakiegoś jednego przygłupa. Cóż.widzicie. Jak mam taka wrócić, to nie chcę dodała Babka Morkie, ignorując gocałkowicie. I wam też nie radzę. Nie, ale. Widziałem raz takiego powiedział nagle stary Torrit dziwnie szaryi drżący. Och, zamknij się! zareagowała Babka Morkie. Nic nigdy nie widzisz,bo masz słabe oczy. Wtedy miałem dobre sprzeciwił się Torrit. Młody byłem.DziadziaDimpo wziął nas na wycieczkę przez pole i las, tam, gdzie stoją te wielkie, ka-mienne domy, w których mieszkają ludzie.Przed każdym był mały kawałek polapełnego kwiatów, takich jak te na rysunkach.Trawa była tam krótka i były takiemałe jeziorka z pomarańczowymi rybami.Na jednym polu przy jeziorku siedziałna kamiennym grzybie jeden taki. Nie siedział zareagowała automatycznie Babka Morkie. Siedział, przecież mówię. Torrit był tym razem pewny swego. I pa-miętam, jak Dziadzio powiedział, że to nie jest życie, tak cały czas siedzieć w każ-dą pogodę i jeszcze żeby ptaki sra.no, tego, wiecie.Powiedział nam, że tenolbrzymi nom został zamieniony w kamień za to, że nigdy w życiu nie złapał żad-nej ryby.I powiedział też, że taki koniec to nie dla niego, że on wolałby szybkąśmierć.I chwilę pózniej zaskoczył go kot. I co dalej? zaciekawił się Masklin
[ Pobierz całość w formacie PDF ]