[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Olhado uniósł rękę i zawahał się.- Mogę? - zapytał.- Czy mogę zerwać owoc matczynego drzewa? Nie dla mnie.Dla ciebie.Zdawało się, że Oracz przytaknął całym ciałem.- Proszę - szepnął.Olhado chwycił błyszczący owoc.Czyżby zadrżał mu pod palcami? Czy to on sam zadrżał?Ujął owoc, jędrny, ale coraz bardziej miękki, i szarpnął delikatnie.Owoc oderwał się łatwo.Olhado pochylił się i podał go Oraczowi.Pequenino skłonił się z szacunkiem, uniósł dar do warg, polizał, otworzył usta.I ugryzł.Sok lśnił mu na wargach.Oblizał je starannie.Przeżuł.Połknął.Inni pequeninos obserwowali go w napięciu.Wyciągnął do nich owoc.Podchodzili kolejno: bracia i żony, podchodzili i kosztowali.A kiedy owoc się skończył, wspinali się na świetliste drzewo, by zrywać następne i dzielić się nimi, aż w końcu nie mogli jeść więcej.Wtedy zaczęli śpiewać.Olhado z dziećmi zostali przez noc, by ich słuchać.Mieszkańcy Milagre także słyszeli pieśń, wielu z nich wyruszyło o zmierzchu i podążając za blaskiem drzewa, odnalazło polanę, gdzie najedzeni smakującymi szczęściem owocami pequeninos śpiewali hymn radości.A drzewo uczestniczyło w ich szczęściu.Aiúa, której moc i płomień dały mu życie, tańczyła po nim, wzdłuż każdej ścieżki, tysiące razy na sekundę.Tysiące razy na sekundę tańczyła w tym i wszystkich innych drzewach na każdym ze światów, gdzie rósł las pequeninos, a każde odwiedzone matczyne drzewo okrywało się kwiatami i owocami.Pequeninos jedli je, głęboko wdychali ich aromat i śpiewali.Była to stara pieśń, której sensu dawno zapomnieli, ale teraz poznali go na nowo i nie mogli już śpiewać innej.Była to pieśń pory kwitnienia i ucztowania.Tak długo żyli bez plonów, że zapomnieli już, czym są plony.Teraz zrozumieli, co dawno temu odebrała im descolada.Co zagubili, odnaleźli na nowo.A ci, którzy głodowali, nie znając nazwy dla swego głodu, zostali nakarmieni.TO ZAWSZE BYłO TWOJE CIAłOOjcze! Dlaczego się odwróciłeś?W godzinie mojego tryumfu nad złem dlaczego odsunąłeś się ode mnie?Z „Boskich szeptów Han Qing-jao”Malu siedział z Peterem, Wang-mu i Grace przy ognisku niedaleko brzegu.Dach zniknął, a wraz z nim ceremoniał.Pili kavę - w opinii Wang-mu w równej mierze dla przyjemności, co dla jej uświęcenia czy symboliki.W pewnej chwili Malu wybuchnął długim głośnym śmiechem.Grace także się śmiała, więc musieli poczekać na przekład.- Mówi, że nie może zdecydować, czy fakt, że bogini przebywała w tobie, Peter, czyni cię świętym, czy fakt, że cię opuściła, czyni cię nieczystym.Peter parsknął - z uprzejmości, Wang-mu była tego pewna.Ona nie roześmiała się wcale.- Jaka szkoda - stwierdziła Grace.- Miałam nadzieję, że macie poczucie humoru.- Mamy - zapewnił Peter.- Nie mamy samoańskiego poczucia humoru.- Malu uważa, że bogini nie może na zawsze pozostać tam, gdzie jest.Znalazła nowy dom, ale on należy do innych i ich gościnność nie potrwa wiecznie.Poczułeś, jak silna jest Jane.- Tak - przyznał cicho Peter.- Gospodarze przyjęli ją.Malu nazywa to leśną siecią, jakby rybacką siecią do łapania drzew, ale co to może znaczyć? W każdym razie mówi, że są za słabi w porównaniu z Jane i czy ona chce tego, czy nie, z czasem ich ciała będą należeć do niej.Chyba że znajdzie inne miejsce na swoje stałe mieszkanie.Peter skinął głową.- Wiem, o co mu chodzi.Do chwili, kiedy do mnie wtargnęła, wierzyłem, że chętnie oddam jej to znienawidzone ciało i życie.Ale gdy ścigała mnie wkoło, przekonałem się, że Malu miał rację: wcale nie nienawidzę swojego życia.Bardzo chcę żyć.Oczywiście, tak naprawdę to nie ja tego chcę, tylko Ender, ale że w rzeczywistości on jest mną, więc mamy problem.- Ender ma trzy ciała - przypomniała Wang-mu.- Czy to znaczy, że rezygnuje z któregoś z pozostałych?- Nie sądzę, żeby z czegokolwiek rezygnował.Czy może powinienem powiedzieć: nie sądzę, żebym ja z czegoś rezygnował.To nie jest świadomy wybór.Ender trzyma się życia mocno i gniewnie.Zdaje się, że przynajmniej przez dzień leżał już na łożu śmierci, zanim Jane została wyłączona.- Zabita - poprawiła Grace.- Raczej zdegradowana - upierał się Peter.- Teraz jest driadą, nie boginią.Sylfidą.- Mrugnął do Wang-mu, która nie miała pojęcia, o czym mówi.- Nawet jeśli Ender odda własne, dawne życie, i tak nie ustąpi.- Ma o dwa ciała więcej, niż mu potrzeba - odparła Wang-mu.- A Jane ma o jedno mniej, niż jest jej niezbędne.Mam wrażenie, że powinny tu działać prawa handlu.Dwa razy większa podaż niż popyt.Cena nie będzie wysoka.Kiedy cała rozmowa została przetłumaczona, Malu zaśmiał się znowu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]