[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zaraz.- zastanowił się.- jak zejdę na dół? Zdecydował się wreszcie na eksperyment, przesuwając ciało blisko krawędzi.Zauważył z zadowoleniem, że nogi, dotknąwszy zbocza, przytwierdziły się doń za pomocą owej kleistej substancji.Nabrawszy odwagi, oderwał się i zaczął schodzić w dół zbocza.Stwierdził, że było to niewiarygodnie łatwe.Z każdym krokiem nabierał zaufania do swoich ruchów.Uświadomił sobie raptem, że pewnie mógłby spacerować po suficie, o ile kleista substancja utrzymałaby jego ciężar.Zejście z niewysokiego urwiska zajęło mu kilka minut, chociaż uzmysłowił sobie, że przy odrobinie praktyki mógłby pewnie wrócić na górę i powtórzyć tę trasę w kilka sekund.Już na dole stanął przed problemem, który go przerastał.Pragnął się jak najszybciej zaasymilować, zadomowić, zbadać system społeczno-polityczny, geografię, itp.Prócz tego odczuwał głód, a nie miał przecież najmniejszego pojęcia o tym, czym te stwory się żywią.Przede wszystkim nie wiedział jednak w jaki sposób się porozumiewają! Nie tylko nie znał języka, ale nawet nie wiedział, jakimi środkami wyrazu dysponują.Miał rację Ortega, że takie sprawy załatwia mózg - pomyślał Hain.Wzdłuż drogi sunął jeden ze stworów.Ten zobaczył go i przystanął.- Co tu robisz, Marklingu? Po prostu sobie stoisz? - napadł go przybysz surowo.- Nie masz niczego do roboty?Hain był oszołomiony.Ich język był ciągiem niewiarygonie szybkich pulsacji, w jakiś sposób przekazywanych z anten potwora do jego odbiorników.Mimo to - zrozumiał wszystko, z wyjątkiem nazwy, którą mu przydał stwór.Zdecydował, że spróbuje odpowiedzieć.- Proszę! Jestem nowy w tym świecie i potrzebuję pomocy i wskazówek - podjął, czując jak jego anteny drgają niewiarygodnym rytmem.- Udało się!- Cóż u licha? - odpowiedział gburowaty gość, choć oczywiście nie użył w rzeczywistości tych słów.Mózg Haina zdawał się automatycznie tłumaczyć tę mowę na znajome mu symbole.- Jesteś może chory czy co?- Nie, nie - zaprotestował Hain - właśnie przybyłem ze Strefy, gdzie obudziłem się jednym z was.Tamten pomyślał dobrą chwilę: - Niech mnie licho! Przybysz! Nie spotkałem nikogo takiego przez ostatnie dziesięć lat! Nagle z powrotem opanowała go nieufność.- Nie mówisz tego chyba tylko po to, żeby się wykręcić od pracy?- Zapewniam cię, że jestem tym, za kogo się podaję i że jeszcze zupełnie niedawno byłem przedstawicielem zupełnie innej rasy o całkiem odmiennym wyglądzie.- Dostosowanie idzie ci całkiem nieźle - zauważył tamten.- Cóż, zabiorę cię do najbliższego budynku rządowego i niech oni się martwią.Mam robotę.Idź za mną! - To powiedziawszy ruszył, a Hain posuwał się za nim.Jego przewodnik był o przynajmniej jedną trzecią większy od niego.Większość przechodzących stworów miała mniej więcej jego rozmiary lub nawet nieco mniejsze.W pobliżu przebywało kilka dużych osobników i wszystko wskazywało, że pełnią oni funkcje kierownicze.Przeszli obok kilku z tych olbrzymich stożków, po czym wspięli się po zboczu jednego z nich, niczym nie różniącego się od pozostałych i opuścili się w otwór na wierzchołku.Hain zauważył, że otwór miał metalową obudowę, niczym otwarty właz.Wchodząc, w pewnej chwili omal nie stracił równowagi.Nadziemna część stożka o wysokości mniej więcej dziesięciu metrów sięgała poniżej zewnętrznej konstrukcji.Schodzili nie tylko w dół, ale i pod pewnym kątem.Kiedy zeszli poniżej poziomu otaczającego terenu, posuwali się po posadzce, która była również zbudowana z materiału przypominającego metal.We wszystkie strony, niczym szprychy koła, odchodziły tunele wykładane płytami, oświetlone światłem przypominającym neonowe, promieniującym z długich rur biegnących wzdłuż korytarza.Korytarze były dostatecznie szerokie, by mogły się w nich minąć swobodnie dwa stwory.Kilka z nich minęli po drodze.Przez pozbawione drzwi otwory prowadzące do wielkich komnat widać było najprzeróżniejsze dziwne rzeczy, często - tuziny stworów przy pracy.Wreszcie dotarli do jednego z pomieszczeń, oznaczonego oświetlonym sześciokątem nad wejściem.W środku tego znaku umieszczono szerokie, szare koło, wewnątrz - mniejsze, czarne, a na samym środku - biały punkt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]