[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówi, że w sytuacji, jaka się wytworzyła, sama dobrze nie wie, kim dla niej jesteś.Mówi, że chyba wrogiem.Mówi też, że wszystko wskazuje na to, że niezbyt długo już będziesz, zbliża się chwila rozstania z Tobą, bo zachowujesz się skandalicznie.Jedno w tym jest tylko potworne i aż się na to wzdrygam cała, mianowicie ONA sobie wyobraża, że ja zostanę z nią.Obliczyła wydatki na mnie i wyszło jej, że ONA wydała przeszło sześćdziesiąt tysięcy, a Ty tylko dwadzieścia, więc właściwie ja należę do niej i jeśli nie zwrócisz jej sześćdziesięciu tysięcy, nie odda mnie Tobie.Ukochany, zwróć jej te parszywe sześćdziesiąt tysięcy! Nie zniosłabym przynależności do kogokolwiek innego, a nie do Ciebie! Ty byś przecież też tego nie zniósł, prawda?Zobaczę Cię już za dwa dni! Jeszcze mi leży ten ciężar na sercu, ale wiem, że zniknie na Twój widok, zniknie, kiedy poczuję Twoją czułość i opiekę.Wiem, że mnie kochasz i że te minione nieodpowiedzialne wybryki nie mają w gruncie rzeczy żadnego znaczenia, ale muszę się o tym przekonać przy Tobie.Ty sam musisz zatrzeć we mnie obrzydliwe wspomnienie! Wierzę, że to uczynisz…Całuję Cię, mój jedyny Władco!Twoja stęsknionaSKODAMój Właścicielu, zły, podły i ciągle Ukochany!!!Przestałam Cię rozumieć.Jak mogłeś…?! Jak mogłeś…?!!!Czyś Ty sobie zupełnie nie zdawał sprawy… Nie, już sama nie wiem, co gorsze! Jestem tak wzburzona, że absolutnie nie potrafię przyjść do siebie i zebrać myśli! Twój postępek nie mieści mi się w głowie, wciąż jeszcze czuję się nim ogłuszona! Jak mogłeś…?!!!Zdaję sobie sprawę, że w tym Lublinie pozostaniemy zaledwie dwa dni, pojutrze już znów Cię zobaczę, ale nie mogę czekać tyle czasu, muszę dać wyraz uczuciom od razu! W ogóle nie pojmuję, jakim cudem tu dojechałam… Zostałam oderwana od Ciebie w strasznym stanie, zanim zdążyłam otrząsnąć się na tyle, żeby powiedzieć bodaj słowo, już byłam w drodze.Nic nie złagodziło ohydnego wstrząsu…!To, że zabrałeś do Bydgoszczy ową wstrętną blondynę, nie obchodziło mnie wcale.Przywykłam już do towarzystwa rozmaitych kobiet bez znaczenia, wiedziałam od dawna, że pozwalasz im pętać się dookoła nas z niezrozumiałej dla mnie uprzejmości czy czegoś tam innego, że obdarzasz je tym szczególnym rodzajem zainteresowania, który mnie nie dotyczy, że, ostatecznie, zależy Ci nawet niekiedy na ich obecności, ale tak naprawdę ja jestem od nich ważniejsza.Na mnie zależy Ci bez porównania bardziej i każdą z nich bez wahania dla mnie poświęcisz.Tak myślałam, tak byłam przekonana.Cóż za potworne rozczarowanie…!!!Jak mogłeś uczynić coś podobnego?! Naraziłeś moje życie! I dla kogo?! Dla wulgarnej, rozwydrzonej, ufarbowanej dziwy, która raczyła mieć idiotyczną fanaberię! To już nawet Kwiatkowski przestaje się liczyć…!Zawlokłeś mnie do Tucholi, dobrze, poniewierałeś mnie po jakichś okropnych, ubłoconych drogach pod lasem i w lesie, zostawiłeś mnie pod drzewem na Bóg wie jak długo i ptaszek napaskudził mi na dach.Ptaszek…! Nie wiem, co to mógł być za ptaszek, struś chyba…! Wszystko cierpliwie zniosłam dla Ciebie, chociaż czułam się nieco rozgoryczona.A Ty co uczyniłeś? Zamiast mnie pocieszyć, oczyścić, zatroszczyć się o mnie…Czy nie rozumiesz, że to było dla mnie dno hańby i upokorzenia?! Poświęciłeś mnie dla niej! Dopuściłeś ją do mojej kierownicy, jakąś kretynkę, debilkę, która nie miała pojęcia, jak się ze mną obchodzić! I na jakiej drodze…?!!! Czy doprawdy nie zdawałeś sobie sprawy, że ona mogła mnie skrzywdzić, uszkodzić, nawet… zabić?! To cud, że nie zrobiła mi nic złego trwale, ale czy potrafisz sobie wyobrazić, ile przeżyłam?! Ten koszmar, ten wstrząs, jakaś tam znarowiona blondyna więcej znaczy ode mnie, ona chce, więc ja już nie mam nic do gadania… A równocześnie zwykły lęk o zdrowie i życie, okropna droga i jej kretyńskie poczynania, szarpiące moim całym organizmem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]