[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Możliwe, że żadnej kradzieży nie było.Możemnie pan zamknąć od razu, za fałszywe zeznania grozi kara do lat pięciu.- No właśnie, grozi.Co się działo z tą całą zrabowaną forsą? - W ogóle nie jestempewna, czy była rabowana jakaś forsa.- Kto napychał tym te poduszki,niedzwiedzie i materace? Kto adresował przesyłki od Wiśniewskiego? Ktozaangażował tego Franka i Wieśka? Kto zaangażował Dutkiewicza w charakterzenaganiacza? Wyglądało na to, że major wie już wszystko.Rozpaczliwie usiłowałamznalezć jakieś wyjście, wykombinować coś, co pozwoli doczekać pieniędzy odAlicji.Niech ten cholerny skarb państwa dostanie swoje, wtedy będzie możnainaczej rozmawiać! - Gdybym to wszystko robiła ja sama, to co by było? -spytałam ostrożnie.- Nic wielkiego - odparł major niedbale.- Nakaz jest jużdawno przygotowany, trzeba tylko wpisać nazwiska.Zwlekam z tym, bo.Pchnąłkrzesło do przodu, oparł się na stole i pochylił ku mnie.- Coś pani powiem -rzekł nagle innym tonem.- W całej mojej karierze przytrafiło mi się jeden raz,a i to we wczesnej młodości, że zamknąłem człowieka, którego sąd potemuniewinnił.Postanowiłem sobie, że nigdy więcej.Mam takie śmieszne ambicje, wiepani, hobby takie.Dlatego to szacowne grono pani przyjaciół jest jeszcze nawolności i dlatego nie zamknę i pani, nawet jeśli mi tu pani przysięgnie, żewłasnoręcznie zamordowała pani tego Dutkiewicza.Powiem pani więcej.Dzięki tejcałej aferze mam nadzieję dopaść wreszcie faceta, o którym od lat wiem, że jestczymś w rodzaju zawodowego mordercy i któremu do tej pory nie mogłem tegoudowodnić.Chyba się potknął tym razem.Dlatego uprzejmie proszę, niech się paniprzestanie wygłupiać i niech pani wreszcie powie, o co tu właściwie chodzi? Ktowymyślił ten interes? Jak to się wszystko odbywało, szczegółowo i po kolei?Teraz popadłam w straszliwe zakłopotanie, bo wszelkimi siłami chciałam mu pomóc,równocześnie jednak musiałam ratować tamtych czworo.Myśl o Gawle napełniałamnie zgrozą.-Ten morderca to pan Rakiewicz.? - spytałam niepewnie, trochęnieswoim głosem.Major nie odpowiadał, przyglądał mi się w milczeniu.Zastanawiałam się przez chwilę.- Według mojego rozeznania, Franka i Wieśka jużpan ma - powiedziałam po namyśle.- Oni powinni wiedzieć najlepiej.Niechpowiedzą, kto ich wynajął i do czego.Ja też panu powiem wszystko, co panzechce, ale na miłosierdzie pańskie, nie teraz! Za tydzień! - Dlaczego zatydzień? - zirytował się major.- Bo za tydzień będzie dowód.Jakby tu powiedzieć.Nastąpi rehabilitacjaprzestępców.- Jaka rehabilitacja, do diabła, ofiary zmartwychwstaną czy co?!- A, nie.Ja nie o tym mówię.O zbrodni, to sam pan wie, że ja nic nie wiem.Mamna myśli okoliczności towarzyszące.Major na chwilę zamknął oczy, opanował sięi otworzył je.- Dokładnie proszę.Jakie okoliczności towarzyszące? - Tepoduszki, no, ten przemyt.Chodzi mi o to, że się okaże, że to nie było naszkodę państwa, tylko przeciwnie.Działalność na korzyść państwa.O ranyboskie, nie mam do pana siły, dobrze, odmawiam zeznań, niech mnie pan zamyka naten tydzień! Podobno warunki sanitarne są zupełnie niezłe, może jakośprzetrzymam.Major znów przeczekał chwilę z zamkniętymi oczami.- O Franku iWieśku proszę.Wszystko, co pani o nich wie.W kwestii Franka i Wieśka niemiałam oporów.Przekazałam mu wszystkie informacje uzyskane od Baśki, razem zeszczegółami, dotyczącymi Pierzaczka.Nagle przypomniałam sobie coś jeszcze.-Nie wiem, czy to ma związek, ale do pana Rakiewicza przyjeżdżał mechanik zSadyby.Z jakiegoś prywatnego warsztatu.Robił mu wszystkie przeglądy i naprawyu niego w garażu, on tam ma kanał, zatrudniał go w godzinach nadliczbowych.Tenmechanik miał na imię Franek.Nigdy go nie widziałam na oczy, raz tylkosłyszałam, jak wrzeszczeli do siebie.Nie wiem, czy to ten sam.Major jakby sięnieco ożywił, popatrzył na mnie z mniejszym obrzydzeniem.- Kiedy to było? - Atak ze dwa lata temu.- A ten przemyt, to mówi pani, odbywał się na korzyść państwa, tak? - Stanowczotak.- Doskonale.Po prostu coś nadzwyczajnego.Dziwię się, że nie chce paniopowiedzieć o tak szlachetnej działalności.A my tu sobie głupio wyobrażamy, żepopełniane jest przestępstwo.- Ja się dziwię, że pan mnie pyta o Franka iWieśka - przerwałam, wielce zdegustowana jego tonem.- Dlaczego pan nie spytapani Makowieckiej? Ona ich znała osobiście.- Na to pytanie może odpowiedziećpani Makowiecka.Wracając do tematu.Jak wyglądał ten człowiek, którypodsłuchał w Słowiańskiej rozmowę o Pierzaczku? Mimo oszołomienia izdenerwowania odczułam dla majora coś w rodzaju podziwu.Tak dokładniezapamiętał moje zeznania, na które, zdawałoby się, nie zwrócił uwagi.? - Zredniego wzrostu, szczupły, miał rzadkie, jasne włoski, uczesane zprzedziałkiem na środku.I czerwony szaliczek.Przyjrzałam mu się, jak lazł wmoją stronę przez pół sali.Taki trochę rozklapany nos i niebieskie oczka.Więcej nie zauważyłam.- Poznałaby go pani? - Chyba tak.Szczególnie w tymczerwonym szaliczku.- Co mają wspólnego pani opony z jakąś spółką? Z jaką spółką? Zanim sobieprzypomniałam, że przecież odmawiam zeznań, zdążyłam odpowiedzieć.- Już oddawna zgaduję, kto ciął moje opony.Podejrzewałam spółkę pana Rakiewicza zPierzaczkiem.Odpada.Pan Rakiewicz mnie zna i dobrze wie, że wystarczy byle co,żebym natychmiast narobiła okropnego zamieszania.Gdyby współdziałał zPierzaczkiem, powiedzieliby mu, że należy mnie omijać szerokim łukiem.- W czymwspółudział.- W czymkolwiek.W wynajmowaniu Franka i Wieśka.W tych maginowanych napadach.Nie wiem, w czym.- Pan Rakiewicz też uczestniczył w tej działalności na korzyśćpaństwa? - O Boże.nie wiem.Nie jestem pewna, czy tak można nazwać.Toznaczy.Aha, prawda, odmawiam zeznań! Na tym stanęło.Major, człowieknieobliczalny, zamiast mnie udusić albo dostać apopleksji, albo od razu zamknąć,wpadł w doskonały humor.Nie zmuszał mnie do zmiany zdania.Natychmiastzadzwoniłam do Baśki, nie bawiąc się już w żadne konspiracje i domagając się odniej odpowiedzi, dlaczego major mnie pyta o sprawy, które ona zna znacznielepiej.- Pewnie dlatego, że ode mnie trudno mu coś usłyszeć - odparłaspokojnie.- Odmówiłam zeznań.- Oszalałaś?! Dlaczego? - Bo ciągle nie mogę siępołapać, do czego powinnam się przyznać, a do czego nie.Poza tym nie podoba misię zwalanie całej winy na tych dwóch chłopaków.- Franka i Wieśka? - Franka iWieśka.Wiesz, ja ich naprawdę kiedyś znałam i nie potrafię sobie wyobrazić,żeby tak z zimną krwią, dla draki, poszli i zamordowali Waldemara [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl