[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po każdym telefonie * Andrew MacIntosh mówił: — A „Przyrodniczą Wyprawę Stulecia” niech trafi szlag!Oboje Hiroguchi nie byli już w stanie wyobrazić sobie żadnej dobrej informacji, jakiej mógłby dostarczyć im * Andrew MacIntosh.Szczerze wierzyli, iż mają do czynienia z pomyleńcem, a źródłem tego nieporozumienia był, jak na ironię, Mandarax — osobiste dzieło * Zenjiego.Obecnie istniało już dziesięć tego typu komputerków, z których jeden miał przy sobie * Zenji, a dziewięć pozostałych znajdowało się w Tokio.Mandarax, w odróżnieniu od Gokubiego, był nie tylko tłumaczem, ale potrafił również, z budzącą szacunek trafnością, postawić diagnozę w przypadku tysiąca chorób, na jakie najczęściej zapadał homo sapiens.Wśród tych chorób znajdowało się dwanaście odmian załamania nerwowego.Wyczyny Mandaraxa na polu medycyny były w istocie dość naiwne.Został on tak zaprogramowany, by postępować jak prawdziwy lekarz, to jest zadawać serię pytań, z których każde implikowało następne.Na przykład: „Jaki macie apetyt?”, a potem: „Czy wypróżniacie się regularnie?” i, być może: „Jak wygląda wasz stolec?”.I tak dalej.Hiroguchi upletli na Jukatanie podobny wianuszek pytań i odpowiedzi, opisując Mandaraxowi zachowanie * Andrew MacIntosh.W końcu, na ekranie wielkości karty do gry, Mandarax wyświetlił diagnozę: „Osobowość patologiczna”.Na nieszczęście dla Hiroguchich, lecz nie dla Mandaraxa, który niczego nie czuł i o nic nie dbał, komputer nie był tak zaprogramowany, by wyjaśnić, iż jest to raczej lekkie schorzenie, z powodu którego ludzie rzadko bywają hospitalizowani.Co więcej, należą do najszczęśliwszych na świecie, gdyż ich zachowanie dokucza po prostu wszystkim dookoła, zaś prawie nigdy im samym.Prawdziwy lekarz mógłby dodać, że miliony ludzi chodzą codziennie po ulicach depcząc innych po nogach i że nie sposób stwierdzić, czy ich osobowości są czy nie są patologiczne.Oboje Hiroguchi byli jednak w sprawach medycznych takimi ignorantami, że zareagowali na diagnozę tak, jakby dotyczyła nie wiadomo jakiej straszliwej choroby.Tak czy owak, pragnęli za wszelką cenę urwać się * Maclntoshowi i powrócić do Tokio.Tymczasem jednak pozostawali od niego zależni tak bardzo, jak bardzo pragnęli nie mieć z nim do czynienia.Dzięki Mandaraxowi dowiedzieli się od ponuro wyglądającego zarządcy hotelu, że wszystkie liniowe loty z Guayaquil zostały odwołane, zaś ani jedno z towarzystw czarterujących samoloty nie kwapiło się z odzewem na ich telefony.Tak więc osłupiałym Hiroguchim pozostały dwa możliwe sposoby na opuszczenie Guayaquil — albo na pokładzie odrzutowca * MacIntosha, albo na pokładzie „Bahii de Darwin”, o ile, w co było coraz trudniej uwierzyć, wypłynie ona nazajutrz w rejs.13* Zenji Hiroguchi spłodził Gokubiego milion pięć lat temu, zaś przed milionem lat młody geniusz spłodził Mandaraxa.Tak, a w okresie majstrowania Mandaraxa żona *Hiroguchiego miała obdarzyć męża pierwszym ludzkim potomstwem.Hisako żywiła pewne obawy co do swoich genów, ponieważ jej matka uległa napromieniowaniu, kiedy Stany Zjednoczone spuściły bombę atomową na Hiroshimę w Japonii.A zatem jeszcze w Tokio pobrano od Hisako próbkę płynu owodniowego, by stwierdzić, czy może urodzić normalne dziecko.Ów płyn, nawiasem mówiąc, był dokładnie tak samo słony jak woda oceanu, w którym miała pogrążyć się „Bahia de Darwin”.Testy wykazały normalność płodu.Zdradziły również jego płeć.Dziecko miało przyjść na świat jako mała dziewczynka, jeszcze jedna osoba płci żeńskiej w tej opowieści.Testy nie były w stanie wykrywać drobniejszych uszkodzeń płodu, takich na przykład, jak drewniane ucho Mary Hepburn, co zresztą nie spotkało dziecka Hisako — nie były też w stanie przewidzieć, że dziecko może być pokryte delikatnym, jedwabistym futerkiem, podobnie jak foka, co właśnie przytrafiło się córeczce Hiroguchich.Jedyną ludzką istotą, jaką kiedykolwiek spłodził * Zenji Hiroguchi i której nie dane mu było ujrzeć, miała być milusia, futerkowa dziewczynka.Miała urodzić się na Santa Rosalii, najdalej na północ położonej wyspie archipelagu Galapagos.Miała otrzymać imię Akiko.Kiedy Akiko osiągnęła dojrzałość, okazało się, że wewnętrznie była bardzo podobna do swojej matki, od której różniła się tylko innym rodzajem skóry.Odwrotnie było w przypadku Gokubiego i Mandaraxa, gdzie ewolucji polegała na gruntownym wzbogaceniu zawartości opakowania przy mało widocznych zmianach w wyglądzie.Akiko była zabezpieczona przed palącym słońcem i lodowatą wodą i nie przejmowała się szorstkością lawy, jeżeli miała akurat ochotę położyć się lub usiąść, podczas gdy skóra jej matki była bezbronna wobec tych wszystkich utrudnień, tak pospolitych w wyspiarskim życiu.Tymczasem Gokubi i Mandarax, mimo wewnętrznych różnic, mieściły się w niemal identycznych pudełkach z czarnego, odpornego na uderzenia plastiku, o wymiarach dwanaście na osiem i na dwa centymetry.Każdy dureń mógł odróżnić Akiko od Hisako, ale tylko fachowiec był w stanie odróżnić Gokubiego od Mandaraxa.I Gokubi, i Mandarax posiadały na obudowie sensoryczne przyciski, dzięki którym można było uzyskiwać potrzebne dane.Na panelu każdego z nich znajdował się identyczny ekran, wyświetlający oczekiwane informacje i spełniający zarazem rolę fotokomórki, zasilającej w energię mikroskopijne akumulatorki, dokładnie takie same w Gokubim i w Mandaraksie.W prawym górnym rogu ekranu wbudowany był mikrofon o rozmiarach łebka od szpilki.To dzięki niemu Gokubi i Mandarax odbierały mówiony język, który potem, zgodnie z instrukcjami otrzymanymi za pośrednictwem przycisków, tłumaczyły na słowa pojawiające się na ekranie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]