[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawie wszystko było poznaczone, podpisane, zaopatrzone w daty i notatki, łatwe do przejrzenia i stwierdzenia, czego brakuje, tyle że po katastrofie zamieniło się to trochę miejscami.W każdym razie wiadomo było, że jeśli jest odbitka, to musi się gdzieś znaleźć i film.- No jest! - powiedziała wreszcie Alicja, trzymając przed nosem długi, czarny pasek.- Zgadza się.- Jest! - powiedziała równocześnie Zosia, przesuwając pod światło drugi film.- Co masz? - zainteresowała się Alicja.- Urodziny króla.Ciebie, Ewę i od cholery i trochę koni.Przeważnie tyłem.A ty?- Anitę z psem na urodzinach Henryka.W całym filmie są tylko trzy zdjęcia moje z nią, w tym dwa z psem.Sprawdźcie jeszcze i wy.Sprawdziliśmy wszyscy kolejno.Na urodzinach króla Alicja, Ewa i konie występowały w dużych ilościach.Na urodzinach Henryka Alicja z Anitą znalazły się tylko na trzech zdjęciach, na jednym były same, a na dwóch natomiast plątał się u ich stóp wielki pies.Popatrzyłyśmy na siebie mało przytomnie, co można było przypisać bezsennie spędzonej nocy.- Co nam z tego właściwie? - spytał Paweł.- Wychodzi na to, że Edek miał na myśli Anitę, ale co z tego?- No właśnie - powiedziała Zosia z niezadowoleniem.- To, że jest na fotografii z psem, nie dowodzi jeszcze, że popełnia zbrodnie!- A gdzie reszta? - spytałam, oglądając na zmianę film i odbitkę.- Z całego filmu jest tylko jedno zdjęcie.Gdzie reszta?- Wiecie co, napijmy się kawy - zaproponowała Alicja.- Nie wiem, gdzie reszta, powinny być i dziwię się, że nie ma.Jak się napijemy kawy, to może nam coś przyjdzie do głowy.Najważniejsze i jedyne rozsądne, co nam przyszło do głowy, to to, że trzeba porozma­wiać z panem Muldgaardem.Nadszedł czas włączenia go w prywatne tajemnice, z którymi same doprawdy nie mamy pojęcia, co zrobić.Alicja zdecydowała się pożyczyć mu list Edka, żeby sobie zrobił fotokopie, ja zaś postanowiłam natychmiast wyekspediować koresponden­cyjnie najnowsze wiadomości.Mogły się przydać.- Anita?.- powiedziała Zosia z powątpiewaniem nad drugą filiżanką kawy.- Mnie ona zupełnie nie pasuje.To jest roztrzepana wariatka, a nie żadna morderczyni.- Coś mi się tu nie zgadza, ja przecież o niej nic nie wiem - stwierdziła z niejaką pretensją Alicja.- Przeczytałam list od Edka, znalazłam ją na fotografii i co? Po jakiego diabla ona miałaby mnie zabijać, skoro żywa też się do niczego nie przydaję?- Mogę ją zapytać - zaproponowałam życzliwie.- Jeśli to ona morduje, to powinna wiedzieć.Moja propozycja spotkała się z natychmiastową aprobatą.Nawet nam do głowy nie przyszło, że zadawanie pytań wprost osobie podejrzanej o morderstwo nie jest może najwłaściwszą metodą dociekań.Z nas trzech to ja byłam z Anitą najbardziej zaprzyjaźniona i wydawało się zupełnie naturalne, że zadzwonię z zapytaniem, o co jej właściwie chodzi.Myśl, że Anita usiłowała popełnić dziewięć zbrodni, była w gruncie rzeczy tak idiotyczna, że nikt z nas nie był w stanie potraktować tego poważnie, a tym bardziej uwierzyć.Ewa wyda­wała się już bardziej prawdopodobna, Ewa była kobietą, która budziła wielkie namiętności i sama się im poddawała.Anita natomiast była zadowolona z życia i cokolwiek by się działo, jej było na ogół wszystko jedno.- Anita? - powiedziałam, bez litości wyrwawszy ją ze snu.- Słuchaj, wyszło nam, że to ty jesteś morderczynią.Co ty na to?Anita ziewnęła przeraźliwie w telefon.- Co ty powiesz? - zdziwiła się dość obojętnie.- A jak wam wyszło?- Dość skomplikowaną drogą.Nikt inny nie pasuje, tylko ty.- Tylko ja, mówisz.Czy policja już po mnie jedzie?- Jeszcze nie.Nie zawiadomiłyśmy ich, bo nie możemy zrozumieć, dlaczego tak koniecznie chcesz utłuc Alicję.Możesz nam to wyjaśnić?- Nie mam pojęcia - odparła Anita i znów ziewnęła.- Czy muszę wam to wyjaśniać o tej porze? Nie możecie trochę poczekać? Po południu wymyślę kilka powodów.Może mam manię?- Nie, raczej jesteś chyba w coś zaplątana, ale nie wiemy w co.I skąd ten twój upór w kwestii Alicji?Anita nagle oprzytomniała.- O rany, czy się przytrafiło coś nowego? Czekaj, niech się rozbudzę.Co się stało? Nowa zbrodnia?- Nie, na razie jeszcze nie.- To dlaczego, w takim razie, o tej porze nie śpicie?! Myślałam, że co najmniej potrój­ne morderstwo.! Chore jesteście czy co?!- Docierałyśmy do przestępcy i właśnie dotarłyśmy do ciebie.Alicja mówi, że nic takiego o tobie nie wie.Zupełnie nie możemy cię zrozumieć.- Ja sama siebie nie mogę czasami zrozumieć - powiedziała Anita pocieszająco.- Nie przejmuj się.Ale zaintrygowałaś mnie nadzwyczajnie, chyba dzisiaj do was przyjadę.Pozwól tylko, że przedtem jeszcze się trochę prześpię.Zosia i Alicja przyglądały mi się w czasie rozmowy trochę niepewnie.- Nie wiem, czy to nie jest nietakt - powiedziała Zosia z wahaniem.- Dzwonić o siódmej rano po to, żeby pytać kogoś, czy nie jest zbrodniarzem.- Dzwonić o siódmej rano to w każdym wypadku jest nie tylko nietakt, ale w ogóle świństwo - dodała Alicja.- Jeśli to jednak nie ona, to będziesz musiała ją przepraszać.- Anita jest dziennikarką i prowadzi tryb życia, w którym nic jej nie powinno zaskoczyć - odparłam stanowczo.- Poza tym to zupełny nonsens.To nie ona.Powtórzyłam im wypowiedzi Anity.Alicja znów sięgnęła po list Edka i odczytała go dwudziesty raz.- Pewnie, że nie ona - powiedziała.- On tu wyraźnie pisze, że ma być zdjęcie z jej urodzin.A to były urodziny Henryka.Nie zgadza się, niepotrzebnie ją obudziłaś.- Po diabła w takim razie przesiedziałyśmy całą noc? - spytała Zosia z rozgory­czeniem.- Ja idę spać, a ty, jak chcesz, dzwoń do tego policjanta.Niech mu nie będzie za dobrze.Przed dwunastą zdążyłam na pocztę i wysłałam pośpiesznie i nieco chaotycznie napisany list.Pan Muldgaard przyjechał około pierwszej, wielce zainteresowany.Dostał do ręki list od Edka, dostał fotografię Alicji z Anitą i psem, dostał filmy, obejrzał to wszystko i pogrążył się w rozmyślaniach.- Ja powiem dużo - oświadczył wreszcie po dość długim czasie.- Nie moja to afera.Zamilkł i przyglądał nam się wzrokiem pełnym zadumy.- To rzeczywiście dużo.- mruknęła Zosia, nie mogąc się doczekać dalszego ciągu.Pan Muldgaard poprawił się na fotelu i westchnął jakby z żalem.- Nie moja to afera - powtórzył.- Moja afera jest morderca.Ale moje kolegi, przyjacioły i wspólne robotniki, one gryzieją inne afery.One miały facet, dawno, wiele laty przódy.Facet poszła won oraz nigdy nie wraca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl