[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pyta, co będzie, czy mówi, co ma być?- Obie jesteście obrzydliwie mądre i ja tu nie mogę żadnego napięcia wywołać, z ust mi wyjmujecie pointy! - zgromił nas Miecio z oburzeniem.- Do bani takie występy! Ja mam mówić czy wy?- Ty.Już dobrze, milczymy i słuchamy.- Otóż dzwoni dwustronnie.Mafiozom zaleca, kogo mają przekupić i za które konie zapłacić, a od Białasa dowiaduje się, co obaj z Sarnowskim zamierzają.I tu pojawia się zjawisko niezwykłe i nietypowe, mianowicie Białas do niego nie łże i samą prawdę mówi.Czasem go koryguje i coś tam każe, ale bardzo rzadko.Białasa, mam na myśli, koryguje.- I to robi numer dwa.Znasz go?- Tylko z wyglądu zewnętrznego, a i to słabo.Dwa razy widziałem go z daleka, a jeden raz przeleciał mi przed oczami z bliska.Ale wiem, jak się nazywa.Zna go numer jeden, którego znam doskonale i czasem mnie informuje, czego się dowiedział.Zważywszy, że do szkoły podstawowej chodziłem razem z Rybińskim, a Białas jednak odrobinę się z Rybińskim liczy.- Rybiński ci potwierdza tę część, która dotyczy jego stajni?- No właśnie.Tym sposobem byłbym zawsze wygrany, gdyby oni mieli jakieś pojęcie o koniach, własnych i cudzych.Nie koniec na tym.Jest taki drugi, jeszcze jeden.- Czy to nie będzie numer trzeci? - zwróciła uwagę Honorata.- Numer trzeci, tak jest! Numer trzeci, normalny facet poza tym, że wizytuje uzdrowisko, zwierzył mi się niedawno, że wykrył istnienie specjalnego połączeniowca.Myślałem, że ma na myśli numer dwa, ale okazało się, że nic podobnego, jest to numer cztery.Ten się kontaktuje bezpośrednio z Zameczkiem, Bolkiem i Kalarepą, na czym najgorzej wychodzi, zdaje się, Kalarepa.Też pyta i też udziela instrukcji.Oba numery się znają, ukrywają znajomość, a ja właśnie podsłuchałem, jak omawiali kwestię Derczyka.Wiele nie powiedzieli, ale osobie rozwiniętej umysłowo aluzji wystarczy.Derczyk za dużo o wszystkim wiedział, zamierzał swoją wiedzę ujawnić, a wówczas Bazyli poleciałby ze stanowiska.Z czego wynika, że stanowisko posiada.Malinowski też wie o jego istnieniu i powiada, że się go boją, ale nie wie, kto to jest.- Ojciec chrzestny - zaopiniowała Maria - trzyma w ręku wyścigowy interes i chyba czasem myśli, skoro trafił konie po Derczyku.- I oprócz tego ma jakąś szpanę, której używa do karcenia nieposłusznych - uzupełnił Miecio.- Tych wszystkich osobników ujawniłem i ze zdumieniem stwierdzam, że nikt o nich nie wiedział.Malinowski ich palcem wskazać nie potrafił, nie ten poziom, do takich się nie zniża.Za to typuje Bazylego, prywatnie uważa, że to jeden z czterech, zawsze to mniej niż czternastu.Zauważyłyście może, że Górka w tym sezonie nie jeździ, na samym początku został przetrącony przez goryli Bazylego, bo sobie zlekceważył polecenia.Poufnymi kanałami do mnie dotarło, ściśle biorąc przez Rybińskiego, że kazano to rozgłosić.Prezent od Bazylego za współpracę.Rozgłaszali metodą szeptania sobie na ucho.- I nikt więcej nie chciał zostać przetrącony.Ale przecież sam mówiłeś, że ta współpraca jest dobrowolna, nie chce ktoś, to nie, mafia nie naciska.- Czasem naciska, czasem nie.Zależy, w jakim stopniu Bazylemu zależy.On nie wygrywa w każdej gonitwie, tylko w niektórych, ale za to dużo.Najbardziej ze wszystkiego nie życzy sobie ujawnienia.- Te numery drugi i czwarty powinny znać Bazylego osobiście - rzekłam w zadumie.- Ktoś się z nim przecież musi kontaktować, przez telefon mu tych wygranych pieniędzy nie dają.- Tak się upierali przy Harcapskim, że chyba Harcapski musi być tym osobistym znajomym - zawiadomił Miecio.- Nie wiem, kto to jest Harcapski, takiego akurat nie znam.Kto to jest?- Jeden taki - odparłam.- No dobrze, gdyby Bazyli mieszkał na Argentyńskiej i gdyby Harcapski jechał właśnie do Bazylego, to cała sprawa byłaby za prosta.Iata utrzymywania się w tajemnicy i nagle wykrycie go bez niczego.Wszyscy troje zażądali ode mnie szczegółów.Powiedziałam o Zawiejczyku i o Karczaku.W trakcie relacji przyszło mi do głowy, że właściwie nieostrożność zainteresowanych nie wchodzi w rachubę, o Karczaku, jadącym na Saską Kępę taksówką, nie mieli najmniejszego pojęcia, Harcapskiego przegradzał od niego Zawiejczyk w swoim volkswagenie, gdyby zaś Karczak nie robił z Zawiejczykiem interesów, numer mercedesa nic by go nie obchodził.I nie przesiadałby się przy Dworkowej do taksówki jak na pożar, nie zdążyłby za nimi, nie dogoniłby ich na czerwonych światłach przy Rakowieckiej.Zawiejczyk musiał dokonać jakiegoś odkrycia, skoro został zabity, pytanie tylko, gdzie go dokonał, na Argentyńskiej czy gdzie indziej.Zabity został u siebie w domu.Rozważaliśmy kwestię, wykańczając szampana.Z Karczakiem przytrafił się przypadek, może nawet dziwne, że dopiero po tak długim czasie, w końcu ludzie się znają i muszą ze sobą stykać, a tajemnica, którą zna więcej niż jedna osoba, przestaje być tajemnicą.W każdej chwili ktoś tam mógł kogoś rozpoznać.Bazyli kamuflował się starannie, chociaż ujawnienie, na dobrą sprawę, groziło mu tylko utratą stanowiska.Ciekawe, jakie to stanowisko.- Ale on chyba głupi, ten Bazyli? - zauważyła Honorata.- Ten numer z uśpionymi końmi był idiotyczny.Dżokeje mu się zbuntowali, no i co z tego, nie mógł przeczekać?Maria pokręciła głową.- Wcale nie taki idiotyczny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]