[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znam tylko trzy osoby, które nie maj¹ ¿ad nej rodziny.To stara Berta, panna Prym i.ja.- Ksi¹dz sk³ada siebie samego w ofierze?!- Dobro Yiscos jest najwa¿niejsze.Piêæ osób odetchnê³o z ulg¹.Sytuacja, podobnie jak niebo, zdawa³a siê rozjaœniaæ: nie bêdzie to zbrodnia, lecz akt mêczeñstwa.Napiêcie natychmiast znik³o, a w³aœcicielka hotelu mia³a ochotê uca³owaæ tego œwiêtego cz³owieka.-Jest tylko pewien ma³y k³opot - ci¹gn¹³ dalej ksi¹dz.- Musicie przekonaæ wszystkich, ¿e zabicie wys³annika Boga nie jest grzechem œmiertelnym.- Ksi¹dz to najlepiej wyt³umaczy swoim wiernym! - zawo³a³ burmistrz, uradowany na myœl o tym, co bêdzie móg³ zrobiæ dziêki uzyskanym pieni¹dzom: prace renowacyjne, kampania reklamowa, która przyci¹gnie turystów i bogatych inwestorów, instalacja nowej centrali telefonicznej, bo stara nie nadawa³a siê ju¿ do u¿ytku.- Nie mogê tego zrobiæ - odpar³ proboszcz.-Mêczennicy ofiarowywali siê, gdy lud chcia³ ich za biæ.Ale nigdy nie prowokowali w³asnej œmierci, Koœció³ bowiem zawsze powtarza, ¿e ¿ycie jest da rem Boga.To wy bêdziecie musieli znaleŸæ jakieœ wyt³umaczenie.- Nikt nam nie uwierzy.Uznaj¹ nas za morderców najpodlejszego gatunku, którzy dla pieniêdzy zabili œwiêtego cz³owieka, tak jak Judasz sprzeda³ Chrystusa.Ksi¹dz wzruszy³ ramionami.Ka¿dy z zebranych odniós³ wra¿enie, ¿e s³oñce znów skry³o siê za chmurami, i poczu³, ¿e napiêcie zaczê³o narastaæ.-Zatem pozostaje tylko stara Berta - podsumowa³ w³aœciciel ziemski.Po d³ugiej ciszy g³os zabra³ ksi¹dz:-Ta kobieta z pewnoœci¹ bardzo cierpi z powodu utraty mê¿a.Od lat siedzi przed domem, czy s³oñce czy s³ota.¯yje tylko têsknot¹ i chyba biedaczce zaczyna siê mieszaæ w g³owie.Czêsto przechodzê obok jej domu i zawsze s³yszê, jak mówi sama do siebie.Zebrani znów poczuli gwa³towny podmuch gor¹cego powietrza i poczuli siê nieswojo, bo wszystkie okna w zakrystii by³y zamkniête.-Jej ¿ycie jest bardzo smutne - doda³a w³aœcicielka hotelu.- Myœlê, ¿e da³aby wszystko, aby móc pójœæ w œlady swego ukochanego mê¿a.Byli ma³¿eñstwem przez ponad czterdzieœci lat.Wiedzieliœcie o tym?Wszyscy wiedzieli, ale nie mia³o to nic do rzeczy.-To kobieta w podesz³ym ju¿ wieku, mo¿na powiedzieæ u schy³ku ¿ycia - argumentowa³ w³aœcicielziemski.- Ona jedna w tym mieœcie nie ma ¿adne go po¿ytecznego zajêcia.Pewnego razu spyta³em j¹, dlaczego zawsze siedzi przed domem, nawet zim¹.Wiecie, co mi odpowiedzia³a? ¯e czuwa nad Yiscos i w dniu, w którym zobaczy, ¿e zbli¿a siê Z³o bêdzie biæ na alarm.-Jak widaæ, nie najlepiej wywi¹za³a siê ze swe go zadania.- Wrêcz przeciwnie - odpar³ ksi¹dz.- Jeœli dobrze was rozumiem, ten, kto wpuœci³ tu Z³o, musi je st¹d wygnaæ.Cisza, która teraz zapad³a, nie by³a tym razem tak ciê¿ka jak poprzednio, bo wszyscy zrozumieli, ¿e ofiara zosta³a wybrana.- Teraz zosta³ nam do omówienia tylko jeden drobny szczegó³ - odezwa³a siê ¿ona burmistrza.- Wiemy ju¿ kiedy, w imiê dobra mieszkañców, zostanie z³o¿ona ofiara.Wiemy równie¿, kto bêdzie ofiar¹.W ten sposób jej dusza wzniesie siê do nieba i bêdzie szczêœliwa, zamiast cierpieæ tu, na ziemi.Pozostaje ustaliæ, jak to zrobimy.- Niech siê pan postara pomówiæ ze wszystkimi mê¿czyznami w mieœcie - rzek³ ksi¹dz do burmi strza.- Trzeba zwo³aæ zebranie na rynku o dziewi¹tej wieczorem.Wiem, jak to zrobimy.PrzyjdŸcie do mnie przed dziewi¹t¹.Objaœniê wam mój plan.Zanim wyszli, poprosi³ burmistrzow¹ i w³aœcicielkê hotelu, aby odwiedzi³y Bertê i na czas zebrania dotrzyma³y jej towarzystwa.Chocia¿ staruszka nigdy nie wychodzi³a po zmierzchu, nale¿a³o zachowaæ wszelkie œrodki ostro¿noœci.Chantal o zwyk³ej porze zjawi³a siê w pracy.Zdziwi³a siê, ¿e bar by³ ca³kiem pusty.-Dziœ wieczorem jest zebranie na placu - wyjaœni³a w³aœcicielka hotelu.- Tylko dla mê¿czyzn.Chantal natychmiast pojê³a, co siê œwiêci.- Naprawdê widzia³aœ te sztabki z³ota? - zapyta³a jej pracodawczyni.- Naprawdê.Powinniœcie zmusiæ tego cz³owieka, by je tu przyniós³, bo bardzo mo¿liwe, ¿e kiedy ju¿ osi¹gnie swój cel, to po prostu zniknie bez œladu.- On nie jest przecie¿ szalony!- Wygl¹da na to, ¿e jest.Zaniepokojona w³aœcicielka hotelu poœpiesznie uda³a siê do pokoju nieznajomego.Wróci³a po kilku minutach trochê uspokojona.-Zgodzi³ siê.Powiedzia³, ze schowa³ z³oto w le sie i pójdzie po nie jutro rano.-Wydaje mi siê, ¿e nie muszê dziœ pracowaæ.-Musisz.Taka by³a nasza umowa.W³aœcicielkê hotelu korci³o, ¿eby opowiedzieæ Chantal o spotkaniu u ksiêdza i zobaczyæ jej reakcjê, ale nie wiedzia³a, jak zagaiæ rozmowê.-To wszystko jest dla mnie szokuj¹ce - odezwa ³a siê w koñcu.-Jednoczeœnie rozumiem, ¿e w tym wypadku ludzie potrzebuj¹ trochê czasu, by prze myœleæ, jak powinni post¹piæ.- Mog¹ sobie myœleæ choæby sto lat, i tak nie zdobêd¹ siê na odwagê, by dzia³aæ.- Byæ mo¿e - odpowiedzia³a z wahaniem w³aœci cielka hotelu.- Gdyby siê jednak na coœ zdecydo wali, jak ty byœ post¹pi³a?Chantal zrozumia³a nagle, ¿e nieznajomy by³ du¿o bli¿szy prawdy ni¿ ona, która od tak dawna mieszka³a w Yiscos.Zebranie na placu! Szkoda, ¿e nie ma ju¿ szubienicy.-Jak ty byœ post¹pi³a? - nalega³a w³aœcicielka hotelu.-Nie odpowiem na to pytanie, choæ wiem do k³adnie, co bym zrobi³a.Powiem tylko, ¿e Z³o nigdy nie prowadzi do Dobra.Sama tego dzisiaj doœwiadczy³am.W³aœcicielka hotelu nie zamierza³a nara¿aæ na szwank swego autorytetu i uzna³a, ¿e rozs¹dniej bêdzie nie wdawaæ siê z dziewczyn¹ w dyskusje.-ZnajdŸ sobie jakieœ zajêcie.Zawsze jest tu coœ do roboty - powiedzia³a i zostawi³a Chantal sam¹ w barze.By³a spokojna.Panna Prym nie zbuntowa³a siê, nawet na wieœæ o zebraniu na placu, co niechybnie oznacza³o, ¿e w Yiscos dzieje siê coœ niezwyk³ego.Ta dziewczyna tak¿e bardzo potrzebowa³a pieniêdzy, by³a m³oda, mia³a ca³e ¿ycie przed sob¹ i z pewnoœci¹ chcia³a pójœæ w œlady swych przyjació³ z dzieciñstwa, którzy wyjechali, by gdzie indziej spe³niaæ swoje marzenia.I jeœli nie by³a gotowa do wspó³pracy, to przynajmniej zdawa³o siê, ¿e nie zamierza nikomu przeszkadzaæ.Ksi¹dz zjad³ skromn¹ kolacjê i usiad³ samotnie w jednej z koœcielnych ³awek.Czeka³ na burmistrza, który mia³ nadejœæ lada moment.Omiót³ wzrokiem bielone œciany i o³tarz przystrojony jedynie paroma tanimi pos¹gami œwiêtych, którzy w dalekiej przesz³oœci zamieszkiwali w okolicy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]