[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chciała, aby ktokolwiek w dolinie dostrzegł jej obecność.Kiedy znalazła szlak do wioski starożytnych robotników nekropolii, maszerowała już z łatwością po płaskim terenie.Przed wejściem na jedną ze starannie wygrabionych ścieżek, wyłożonych po obu stronach kamieniami i wijących się między grobowcami, przystanęła i wytężyła słuch.Usłyszała jedynie wiatr i pisk lecącego nietoperza.Lekkim krokiem wyszła ha środek doliny i podeszła pod pawilon.Tak jak oczekiwała, był zamknięty na klucz i miał opuszczone żaluzje.Przeszła na werandę i prześledziła wzrokiem trójkąt wyznaczony przez grobowiec Tutenchamona, grobowiec Setiego I i pawilon.Następnie obeszła budowlę i zatykając nos, aby nie czuć obrzydliwego odoru, wślizgnęła się do damskiej toalety.Zapaliła oliwną lampkę Aidy i sprawdziła pomieszczenie, posuwając się wzdłuż linii fundamentów.W konstrukcji nie znalazła nic osobliwego.W męskiej toalecie gryzący fetor uryny był jeszcze silniejszy.Wydobywał się z długiego pisuaru wykonanego z palonej cegły i ciągnącego się wzdłuż frontowej ściany.Tuż nad pisuarem otwierał się wysoki na dwie stopy tunelik biegnący pod werandę.Toaleta nie graniczyła z frontowymi fundamentami budynku.Eryka zbliżyła się do pisuaru.Krawędź przejścia znajdowała się na wysokości jej ramienia.Wsadziła do otworu lampkę, chcąc zajrzeć do środka, ale płomyk oświetlał jedynie niewielki fragment szczeliny.Dostrzegła otwartą puszkę sardynek i kilka butelek porozrzucanych na klepisku.Eryka przysunęła pustą beczkę i wdrapała się do otworu, zostawiwszy torbę u wylotu przejścia.Rozgarniając gruz, czołgała się jak krab.Wreszcie trafiła na mur.W ciasnym przesmyku smród był jeszcze gorszy i entuzjazm dziewczyny zmalał.Przebyła jednak spory kawałek, więc bez przekonania zbadała chropowatą, kamienną ścianę na całej jej długości.Nic!Opierając głowę na nadgarstkach, przyznała, że się pomyliła.A wszystko wydawało się już takie proste.Westchnęła głęboko i spróbowała wykonać obrót.Nie udało się, więc zaczęła pełznąć tyłem w stronę wyjścia.W jednej dłoni ściskała lampkę, drugą starała się odpychać, ale podłoże było zbyt miałkie i osuwało się.Przyjęła wygodniejszą pozycję i kiedy oparła dłoń aby się odepchnąć, poczuła pod plecami coś gładkiego.Zrobiła półobrót i spojrzała w dół.Prawą ręką dotykała metalowej powierzchni.Odgrzebała trochę ziemi, odsłaniając kawałek cienkiej blachy.Postawiła lampkę i obiema rękami zaczęła usuwać resztki ziemi.Patrząc na metalowy krąg domyśliła się, że został wstawiony w wyrąbane podłoże skalne.Musiała przerzucić jeszcze trochę ziemi.Następnie podniosła płytę i położyła ją na usypanych hałdach.Pod nią znajdował się wykuty w skale szyb.Eryka przyłożyła do otworu lampkę i stwierdziła, że był głęboki na jakieś cztery stopy i stanowił początek tunelu biegnącego w kierunku wejścia do budynku.A więc miała rację! Wolno podniosła głowę i popatrzyła w mrok.Ogarnęło ją uczucie radości i podniecenia.Teraz wiedziała, jak czuł się Howard Carter w listopadzie 1922 roku.Szybkim ruchem wciągnęła swą torbę do tuneliku.Potem spuściła się tyłem do płytkiego szybu i oświetliła lampką wejście do tunelu.Biegł skośnie w dół i natychmiast się rozszerzał.Wzięła głęboki oddech i ruszyła.Pierwszy odcinek przebyła lekko pochylona.Nieco dalej spróbowała ocenić odległość.Tunel prowadził bezpośrednio do grobowca Tutenchamona.Nassif Boulos przeszedł przez ciemny, pusty parking w Dolinie Królów.Miał dopiero siedemnaście lat i był najmłodszy z trzech nocnych strażników.Poprawił na ramieniu rzemień od swego wiekowego karabinu, który został porzucony w Egipcie podczas I wojny światowej.Chłopak był zły, gdyż nie była to jego kolej na obchód do skraju doliny i z powrotem do strażnicy.Tam mógł odpocząć i dostać coś do picia.Nie po raz pierwszy koledzy wykorzystali jego młody wiek i brak doświadczenia, wysyłając go na inspekcję.Światło księżyca uspokoiło jego gniew, ale wywołało niepokój i podniecenie.Chciał dokonać czegoś, co ożywiłoby nudną wartę.Dolina pogrążona była we śnie, a dostępu do grobowców broniły potężne, żelazne kraty.Nassif marzył o użyciu swego karabinu przeciwko jakiemuś złodziejowi i nagle wyobraził sobie, że broni doliny przed bandą zbójów.Zatrzymał się przed wejściem do grobowca Tutenchamona.Jaka szkoda, że odkryto go pięćdziesiąt lat temu, a nie teraz.Spojrzał na pawilon, bo tam stałby na straży w czasach Cartera.Ukryłby się za parapetem werandy i nikt nie zbliżyłby się do grobowca bez narażenia życia.Nassif podniósł wzrok i dostrzegł otwarte drzwi do toalet.Przypomniał sobie, że zawsze je zamykano.Nie był pewien, czy ma ochotę na spacer w kierunku budynku.Popatrzył na dolinę i postanowił sprawdzić toalety w drodze powrotnej.Oczyma wyobraźni ujrzał siebie podróżującego do Kairu z gromadą zaaresztowanych bandytów.Eryka oceniła odległość i doszła do wniosku, że zbliża się do grobowca Tutenchamona.Posuwała się bardzo wolno z powodu falistej, nierównej podłogi w tunelu.Przed sobą dostrzegła ostry zakręt w lewo.Dotarła do niego i spojrzała przed siebie.Korytarz opadał stromo i kończył się w jakiejś komnacie.Eryka oparła dłonie na obu szorstkich, wyciosanych z kamienia ścianach tunelu i centymetr po centymetrze zeszła w dół.W końcu jej stopy natrafiły na gładką powierzchnię.Wkroczyła do podziemnej komory i domyśliła się, że stoi tuż pod przedsionkiem w grobowcu Tutenchamona.Uniosła lampkę nad głową, oświetlając gładko wykończone, lecz niczym nie ozdobione ściany.Komnata miała dwadzieścia pięć stóp długości i piętnaście szerokości.Sufit stanowił jednolity, gigantyczny blok wapienia.Eryka spojrzała na podłogę zawaloną szkieletami.Tkanki niektórych zwłok uległy naturalnej mumifikacji.Dziewczyna przysunęła się bliżej i zobaczyła, że każda czaszka została rozbita za pomocą ciężkiego, tępego narzędzia.- Mój Boże - szepnęła.Zrozumiała, na co się natknęła.Były to szczątki starożytnych robotników, którzy wykopali komnatę, w której się znajdowała.Wolnym krokiem przeszła przez komorę, stanowiącą makabryczne świadectwo starożytnego okrucieństwa i zeszła długimi schodami do potężnego muru.Raman wybił w nim pokaźną dziurę.Eryka znalazła się w jeszcze większym pomieszczeniu.Kiedy płomyk oświetlił komnatę, stanęła jak wryta i z wrażenia oparła się o ścianę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]