[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwłaszcza nie wnoś zamętu do rodziny; i chociaż wybór stanu, do którego wstąpiłaś, nie byłtak dobrowolny, jak byłabym pragnęła, strzeż się go zmieniać.Czemuż nie zostałam za-mknięta w klasztorze na całe życie! Nie niepokoiłaby mnie ta myśl, że w pewnej chwili trzebastanąć na straszliwym sądzie.Pomyśl, moje dziecko, że los twojej matki na tamtym świecie wdużym stopniu zależy od twojego sprawowania się na tym: Bóg, który widzi wszystko, zali-czy mi w sprawiedliwości swojej wszystkie twoje dobre i złe uczynki.%7łegnaj, Zuzanno; niezwracaj się o nic do twoich sióstr; one nie są w stanie przyjść ci z pomocą; nie spodziewaj sięniczego po twoim ojcu, on mnie wyprzedził, ujrzał już wielkie światło, oczekuje mnie; mojaobecność będzie mniej straszna dla niego niż jego obecność dla mnie.%7łegnaj raz jeszcze!Ach, nieszczęśliwa matka! Ach, nieszczęśliwe dziecko! Siostry twoje przybyły; nie jestem z22nich zadowolona: zabierają, wynoszą wszystko w oczach umierającej matki, kłócą się o ma-jątek co mnie zasmuca.Gdy podchodzą do mego łóżka, odwracam się w drugą stronę cóżbym w nich ujrzała? Dwie istoty, w których zubożenie zgasiło przyrodzone uczucie.Wzdy-chają do tych niewielu rzeczy, które pozostawiam; zadają lekarzowi i pielęgniarce niewłaści-we pytania, które wskazują, z jaką niecierpliwością oczekują chwili, kiedy odejdę i będą mo-gły zagarnąć wszystko, co mnie otacza.Powzięły podejrzenie, nie wiem w jaki sposób, żemogę mieć jakieś pieniądze schowane między materacami; nie było środka, którego by się niechwyciły, żeby mnie zmusić do wstania z łóżka, i dopięły swego; ale na szczęście mój depo-zytariusz przyszedł poprzedniego dnia i wręczyłam mu ten pakiecik z tym listem, który napi-sał za moim dyktandem.Spal ten list, a kiedy dowiesz się, że mnie już nie ma, co stanie sięniebawem, każesz odprawić mszę za moją duszę i wówczas ponowisz swe śluby, gdyż wciążpragnę, abyś pozostała zakonnicą: sama myśl o tym, że zostawiłabym cię na świecie samą,bez pomocy, bez oparcia, młodą zakłóciłaby do reszty moje ostatnie chwile.Ojciec mój zmarł 5 stycznia, moja przełożona pod koniec tegoż miesiąca, a moja matka wdrugi dzień świąt Bożego Narodzenia.VUrząd przełożonej po matce de Moni objęła siostra Krystyna.Ach, panie, co za różnicamiędzy nimi.Powiedziałam panu, jaką kobietą była pierwsza.Jej następczyni miała charaktermarny, głowę ciasną i otumanioną przesądami; chętnie dawała posłuch nowinkom w rzeczachwiary; naradzała się z sulpicjanami6, z jezuitami7.Znienawidziła wszystkie ulubienice swejpoprzedniczki klasztor stał się pełen niepokoju, nienawiści, obmów, oskarżeń, potwarzy iprześladowań; trzeba było wypowiadać się w rzeczach teologii, na których nie rozumiałyśmysię zupełnie, zgadzać się na formułki, naginać się do osobliwych praktyk.Matka de Monibynajmniej nie pochwalała cielesnych ćwiczeń pokutnych; biczowała się przez całe życietylko dwa razy: raz w przeddzień mojej profesji, drugi raz w podobnej okoliczności.O takichsposobach pokuty mawiała, że nie leczą one żadnej wady, a tylko służą do wbijania w pychę.Chciała ona, ażeby mniszki dobrze się czuły, żeby miały zdrowe ciało i pogodny umysł.Pierwszą jej rzeczą, kiedy została przełożoną klasztoru, było kazać sobie przynieść wszystkiewłosiennice i dyscypliny i zabronić posypywania jedzenia popiołem, sypiania na gołych de-skach i zaopatrywania się w jakiekolwiek narzędzia cielesnych umartwień.Nowa przełożonaprzeciwnie, odesłała z powrotem każdej zakonnicy jej włosiennicę i dyscyplinę i usunęła z celStary i Nowy Testament.Faworytki dawnego panowania nie są nigdy faworytkami następne-go.Do mnie obecna przełożona odnosiła się obojętnie, żeby nie powiedzieć gorzej, z tej racji,że poprzednia mnie kochała; ale niebawem pogorszyłam swój los przez postępki, które pannazwie bądz nierozwagą, bądz hartem, zależnie od tego, pod jakim kątem pan na nie spojrzy.Pierwszym było oddanie się bólowi, jakiego doznawałam po stracie naszej dawnej przełożo-nej; wychwalanie jej przy każdej sposobności; powodowanie między nią a tą, która nami rzą-6S u l p i c i a n i e katolicki zakon, powstał w XVII wieku.Zadaniem jego było zakładanie seminariów du-chownych oraz kierowanie nimi.7J e z u i c i założycielem zakonu jezuitów był Ignacy Loyola w 1550 roku.Zakon ten był bojową organizacjąwojującego katolicyzmu.Cechowała go surowa dyscyplina i elastyczność taktyki.23dziła, porównań niekorzystnych dla obecnej; przedstawianie stanu klasztoru w ubiegłych la-tach; przypominanie spokoju, jakim cieszyłyśmy się wówczas, wyrozumiałości, z jaką się donas odnoszono, strawy zarówno duchowej, jak i doczesnej, jaką nam wtedy dawano, i wysła-wianie obyczajów, uczuć, charakteru matki de Moni.Drugim postępkiem było wrzucenie doognia włosiennicy i pozbycie się dyscypliny, głoszenie tego wobec przyjaciółek i namawianieniektórych, aby poszły za moim przykładem; trzecim, zaopatrzenie się w Stary i Nowy Te-stament; czwartym odrzucenie wszelkiego rodzaju sekciarstwa, trzymanie się miana chrze-ścijanki, bez przyjmowania nazwy jansenistki czy molinistki8; piątym zamknięcie się ściśle wramach reguły klasztoru; nie chciałam robić ani więcej, ani mniej, niż wymagała reguła, awięc podejmować się jakichkolwiek czynności nadobowiązkowych, gdyż uważałam, że obo-wiązkowe są już aż nadto uciążliwe; postanowiłam siadać do organów tylko w dni świątecz-ne; śpiewać tylko wtedy, gdy na mnie przyjdzie kolej brać udział w chórze; nie znosić dłużejwyzyskiwania mej uprzejmości i zdolności, używania mnie do wszystkiego i to dzień wdzień.Przeczytałam nasz regulamin, odczytałam go jeszcze raz, znałam go na pamięć; gdy naka-zywano mi coś, co nie było tam jasno powiedziane albo czego tam wcale nie było, lub co misię wydało z nim sprzeczne, odmawiałam wręcz; brałam do ręki książkę z regulaminemklasztoru: Oto zobowiązania, które na siebie wzięłam, innych zaś nie wzięłam wcale. Terepliki pociągnęły za moim przykładem niektóre mniszki.Autorytet przełożonych zostałmocno nadwerężony; nie mogły już teraz rozporządzać nami jak swymi niewolnicami.Niebyło prawie dnia, żeby nie wybuchła jakaś ostra scysja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]