[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.McReady parsknął głośnym śmiechem.Potem śmiał się już ciszej.- To proste, drogi Watsonie - powiedział.- Potwór chce mieć do dyspozycji żywe organizmy.Wyraźnie nie może ożywić martwego ciała.Po prostu czeka - czeka, aż nadarzy się sposobność.Nas, którzy pozostaliśmy ludźmi, trzyma w rezerwie.- Ej, tam! Mac! Mógłbym się dowiedzieć, czy jestem potworem? - wzdrygnął się gwałtownie Kinner.- Mógłbym wiedzieć, czy potwór już mną zawładnął? O Boże, ja już mogę być potworem!- Dowiesz się - odpowiedział McReady.- Ale my się nie dowiemy.- Norris śmiał się gwałtownie, na pół histerycznie.McReady spoglądał na fiolkę z resztką surowicy.- Jest jedna rzecz, do której ta przeklęta ciecz się nadaje - powiedział po namyśle.- Clark, czy pomożecie mi z Vanem? Reszta niech lepiej trzyma się razem.Pilnujcie się nawzajem - dodał z goryczą.- Uważajcie, żebyście nie wpadli w jakąś kabałę!McReady ruszył korytarzem w kierunku Psiego Obozu.Za nim podążali Clark i Van Wall.- Potrzebujesz więcej surowicy? - spytał Clark.McReady potrząsnął przecząco głową.- Trzeba więcej testów - odparł.- Mamy jeszcze cztery krowy, byka i prawie siedemdziesiąt psów.Ta surowica reaguje tylko na krew ludzką.i potworów.McReady wrócił do budynku administracyjnego i podszedł w milczeniu do umywalki.Po chwili dołączyli do niego Clark i Van Wall.Usta Clarka poruszał nerwowy tik, który przeszedł nagle w nieoczekiwany szyderczy śmiech.- Co robiliście? - wybuchnął nagle Connant.- Dalsze szczepionki?- Szczepionki.Cha, cha! Jasne, szczepionki - parsknął Clark.- Ten potwór ma swoją logikę - powiedział dobitnie Van Wall.- Nasz uodporniony pies był całkiem w porządku.Pobraliśmy nawet trochę więcej surowicy do testów, ale nie będziemy już ich przeprowadzać.- Nie możesz.nie możesz użyć krwi któregoś z ludzi do doświadczeń z innym psem? - zaczął Norris.- Nie mamy więcej psów - powiedział łagodnie McReady.- Ani bydła, dodam.- Nie mamy więcej psów? - zdziwił się Benning, siadając powoli.- Stają się obrzydliwe, kiedy zaczynają się zmieniać.tak powoli - uściślił Van Wall.- To żelastwo do śmiertelnego rażenia prądem, które ty, Barclay, skonstruowałeś, działa bardzo szybko.Został tylko jeden pies - ten uodporniony.Potwór zostawił go nam, abyśmy mogli pobawić się tym naszym testem.Reszta.- Van Wall wzruszył ramionami i wytarł ręce.- Bydło.- wykrzyknął Kinner.- Równie paskudnie.Prześliczna reakcja.Bydło wygląda piekielnie zabawnie, kiedy zaczyna się stapianie.Zwierzę, skrępowane łańcuchami albo postronkami, nie może podjąć szybkiej ucieczki, i musi nastąpić upodobnienie.Kinner wstał powoli, rozglądając się gwałtownie dookoła.Zatrzymał się, cały w okropnych drgawkach, przy stojącym w kuchni blaszanym wiadrze.Powolutku, krok za krokiem wycofywał się w stronę drzwi.W milczeniu otwierał i zamykał usta jak ryba wyrzucona z wody.- Mleko.- Z trudem łapał oddech.- Doiłem godzinę temu.- wybuchnął przeraźliwym krzykiem, dając nura przez drzwi.Znalazł się na zewnątrz na lodowej pokrywie bez skafandra, bez grubej odzieży.Van Wall przez chwilę patrzył za nim w zamyśleniu.- Chyba zupełnie oszalał - odezwał się wreszcie - ale może też być uciekającym potworem.Nie ma nart.Weźcie palnik, na wypadek.Pościg za Kinnerem pomógł im; to trzeba było zrobić.Trzech mężczyzn, którzy pozostali, wymiotowało.Norris leżał płasko na wznak.Twarz miał zielonkawą, nieruchomy wzrok wbił w pryczę nad sobą.- Mac, od jak dawna krowy nie są już krowami?McReady wzruszył rozpaczliwie ramionami.Trzymając niewielką probówkę z surowicą podszedł do wiadra z mlekiem i zabrał się do pracy.Mleko zabarwiło surowicę, nie pozwalając na pewną ocenę.W końcu umieścił probówkę w stojaku.Pokręcił głową.- Test jest negatywny - powiedział.- Co oznacza, że albo w czasie dojenia były krowami, albo jako doskonałe imitacje, dawały zupełnie normalne mleko.Copper wiercił się niespokojnie i wydawał przez sen odgłosy bulgotania, coś pośredniego między chrapaniem a śmiechem.Zebrani w milczeniu utkwili w nim wzrok.- Czyżby na potwora morfina.- ktoś zaczął pytać.- Bóg raczy wiedzieć.- McReady wzruszył ramionami.- Działa na wszystkie ziemskie zwierzęta, które znam.- Mac! - Connant uniósł nagle głowę.- Psy musiały połknąć kawałki potwora i to je zabiło! Znajdowały się tam gdzie i potwór.Ja byłem zamknięty.Czy to nie dowodzi.- Przykro mi - potrząsnął przecząco głową Van Wall - ale to nie dowodzi, kim ty jesteś.Dowodzi tylko, czego nie zrobiłeś.- Istotnie, nie dowodzi - westchnął McReady.- Jesteśmy bezradni, ponieważ za mało wiemy, a ze zdenerwowania nie myślimy logicznie.Zamknięty! Czy obserwowaliście kiedykolwiek białe ciałko krwi przedostającą się przez ściankę naczynia krwionośnego? Nie? Wysuwa nibynóżkę.I już jest.po przeciwnej stronie ścianki.- Och! - jęknął Van Wall.- Bydło zaczęło się roztapiać, zgadza się? Mogło się roztopić i w postaci nitki cieczy przesączyłoby się pod drzwiami i zestaliło ponownie po drugiej stronie.Liny - o, te by nic nie pomogły.Dopiero w czymś szczelnie zamkniętym albo.- Jeżeli przestrzelisz zwierzęciu serce - zaczął McReady - a ono nie umrze, znaczy że jest potworem.To najlepszy test, jaki przychodzi mi do głowy na poczekaniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]