[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakiekolwiek rozmowyo prawdzie i nieuczciwoÅ›ci, o zaufaniu i zdradzie lub o wolnoÅ›ci i tyranii sta-nowiÅ‚y tabu, podobnie jak wszelkie tematy, które mogÅ‚yby do nich doprowadzić takie jak miÅ‚ość, wojna i polityka.ByÅ‚ czujny nawet wtedy, gdy gawÄ™dzili91o sprawach caÅ‚kiem niewinnych.W konsekwencji w ich małżeÅ„stwie i j wystÄ™-powaÅ‚ specyficzny brak duchowej wiÄ™zi.OdbijaÅ‚o siÄ™ to także i na współżyciufizycznym.Nie potrafiÅ‚ osiÄ…gnąć orgazmu, jeÅ›li nie zamknÄ…Å‚ oczu i nie zaczÄ…Å‚ so-bie wyobrażać, że jest gdzie indziej.Z ulgÄ… przyjÄ…Å‚ kilkutygodniowÄ… abstynencjÄ™seksualnÄ… po przyjÅ›ciu na Å›wiat Chantal. Pacjent gotowy powiedziaÅ‚a Jane i wyrwany z zadumy spostrzegÅ‚, żeuÅ›miecha siÄ™ do niego. Ile masz lat? zapytaÅ‚ ujmujÄ…c rÄ™kÄ™ dziecka. Siedem.WbiÅ‚ igÅ‚Ä™, nim chÅ‚opiec skoÅ„czyÅ‚ mówić.Dzieciak rozwrzeszczaÅ‚ siÄ™ natych-miast.Ten krzyk przypomniaÅ‚ Jean-Pierre owi, jak majÄ…c siedem lat przewróciÅ‚siÄ™ na rowerze i zaczÄ…Å‚ tak samo wyć, wywrzaskujÄ…c ostrymi nutami swój protestprzeciwko niespodziewanemu bólowi.WpatrywaÅ‚ siÄ™ w wykrzywionÄ… twarzyczkÄ™siedmioletniego pacjenta wspominajÄ…c, jak to bolaÅ‚o i jaki byÅ‚ wtedy zÅ‚y, i w jegogÅ‚owie zrodziÅ‚o siÄ™ pytanie: jakÄ… drogÄ™ przebyÅ‚em, aby stamtÄ…d znalezć siÄ™ tutaj.PuÅ›ciÅ‚ dziecko i podszedÅ‚ do matki.OdliczyÅ‚ trzydzieÅ›ci 250-miligramowychkapsuÅ‚ek griseofulvitu i wrÄ™czyÅ‚ je kobiecie. Dawaj mu po jednej dziennie, dopóki siÄ™ nie skoÅ„czÄ… powiedziaÅ‚ w dari. Nie odstÄ™puj ich nikomu, musi zjeść wszystkie. To na grzybicÄ™.Teraz ró-życzka i nieżyt jelit. Trzymaj go w łóżku, dopóki nie zaniknÄ… krosty, i dopilnuj,żeby dużo piÅ‚.Kobieta pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ…. Ma rodzeÅ„stwo? spytaÅ‚ jeszcze Jean-Pierre. PiÄ™ciu braci i dwie siostry odparÅ‚a z dumÄ… kobieta. Powinien spać osobno, bo inaczej i oni zachorujÄ…. Kobieta spojrzaÅ‚a naniego z powÄ…tpiewaniem prawdopodobnie miaÅ‚a tylko jedno łóżko dla wszyst-kich dzieci.Na to Jean-Pierre nie mógÅ‚ już nic poradzić. JeÅ›li tabletki siÄ™ skoÅ„-czÄ…, a syn nie poczuje siÄ™ lepiej ciÄ…gnÄ…Å‚ przyprowadz go znowu do mnie. Ani Jean-Pierre, ani matka nie byli w stanie dostarczyć dziecku tego, czegonaprawdÄ™ potrzebowaÅ‚o dużo dobrego, pożywnego jedzenia.Wychudzone, schorowane dziecko i wÄ…tÅ‚a, sterana życiem matka opuÅ›cili pie-czarÄ™.Przybyli tu pieszo, prawdopodobnie z odlegÅ‚oÅ›ci kilku mil, i ona przezwiÄ™kszość drogi niosÅ‚a chÅ‚opca na rÄ™kach.Teraz czeka ich taka sama droga po-wrotna.ChÅ‚opiec i tak może umrzeć, ale już nie na gruzlicÄ™.CzekaÅ‚ jeszcze jeden pacjent: malang.ByÅ‚ Å›wiÄ™tym mężem Bandy, czÅ‚owie-kiem na wpół obÅ‚Ä…kanym i czÄ™sto bardziej niż półnagim.PrzewÄ™drowaÅ‚ DolinÄ™PiÄ™ciu Lwów z Comar, miejscowoÅ›ci leżącej dwadzieÅ›cia pięć mil w górÄ™ rzekiod Bandy, do Charikar leżącego sześćdziesiÄ…t mil na poÅ‚udniowy wschód stÄ…d, nakontrolowanej przez Rosjan równinie.MówiÅ‚ beÅ‚kotliwie i miewaÅ‚ wizje.AfgaÅ„-czycy wierzyli, że malangowie przynoszÄ… szczęście, i nie tylko tolerowali ich za-chowanie, ale też karmili ich, poili i odziewali.92WszedÅ‚ do pieczary w porwanej przepasce na biodrach i sowieckiej oficerskiejczapce na gÅ‚owie.PrzycisnÄ…wszy rÄ™ce do brzucha wykrzywiÅ‚ twarz w grymasiebólu.Jean-Pierre wytrzÄ…snÄ…Å‚ z buteleczki garść tabletek diamorfiny i wrÄ™czyÅ‚ muje.Szaleniec wybiegÅ‚ z lazaretu zaciskajÄ…c kurczowo dÅ‚onie na zdobycznym za-pasie syntetycznej heroiny. Pewnie już siÄ™ uzależniÅ‚ od tego Å›wiÅ„stwa zauważyÅ‚a Jane.W jej gÅ‚osieprzebijaÅ‚a wyrazna nuta dezaprobaty. Owszem przyznaÅ‚ Jean-Pierre. Czemu mu to dajesz? Ten czÅ‚owiek cierpi na chorobÄ™ wrzodowÄ….Jak inaczej mam mu pomóc operować? JesteÅ› lekarzem.Jean-Pierre zabraÅ‚ siÄ™ do pakowania swojej torby.Od rana miaÅ‚ przyjmowaćw lazarecie w Cobak, miejscowoÅ›ci odlegÅ‚ej o sześć albo i siedem mil marszuprzez góry a po drodze musiaÅ‚ siÄ™ jeszcze z kimÅ› spotkać.PÅ‚acz siedmiolatka Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ do pieczary aurÄ™ przeszÅ‚oÅ›ci, coÅ› w rodzaju zapa-chu starych zabawek albo dziwnego Å›wiatÅ‚a, które zmusza do przecierania oczu.Jean-Pierre a nastroiÅ‚o to do wspomnieÅ„.Przed oczami stawali mu znajomi z dzie-ciÅ„stwa, ich twarze nakÅ‚adaÅ‚y siÄ™ na otaczajÄ…ce go sprzÄ™ty niczym sceny z filmuwyÅ›wietlanego ze zle ustawionego projektora nie na ekranie, lecz na plecach wi-downi.UjrzaÅ‚ swojÄ… pierwszÄ… nauczycielkÄ™, Mademoiselle Médecin w okularachw drucianej oprawie; Jacques a Lafontaine a, który rozkwasiÅ‚ mu nos za to, że na-zywaÅ‚ go kujonem; matkÄ™, chudÄ…, zle ubranÄ… i wciąż zamyÅ›lonÄ… kobiecinÄ™; postaćojca, wielkiego, muskularnego, gniewnego mężczyzny po drugiej stronie rozdzie-lajÄ…cej ich kraty.Z wysiÅ‚kiem udaÅ‚o mu siÄ™ skupić uwagÄ™ na sprzÄ™cie i lekarstwach, jakie mogÄ…mu siÄ™ przydać w Cobak.NapeÅ‚niÅ‚ butelkÄ™ oczyszczonÄ… wodÄ… do picia na drogÄ™.Jeść dadzÄ… mu tamtejsi wieÅ›niacy.WyniósÅ‚ pakunki przed jaskiniÄ™ i zaÅ‚adowaÅ‚ je na upartÄ… starÄ… kobyÅ‚Ä™, która to-warzyszyÅ‚a mu w takich wyprawach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]