[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zaraz zobaczymy to, co zobaczymy - powiedział, odwracając stos, by zacząć od końca.- Tak, to najnowsze dane.Dziś rano robiłem ten eksperyment.Teraz cofnijmy się trochę.Do ostatniego weekendu, kiedy to zginął nam pułkownik.Mamma mia!- Co takiego?- Jest tutaj, późny wieczór w ostatnią sobotę, kiedy spelunka powinna być zamknięta.Moc, człowieku, moc! Cokolwiek by robili, to udało im się zużyć więcej prądu niż kiedykolwiek! Nigdy nie zużywaliśmy jednej dziesięciotysięcznej tego.To cud, że nie spalili wszystkich układów.A to co? Nie wierzę! To niemożliwe!Przesunął kciuk wzdłuż rzędu cyfr na wydruku.Troy nic nie dostrzegł.Dla niego wszystko było takie same.Skonsternowany Kleiman szybko przejrzał resztę wydruku, po czym powrócił do tamtego miejsca.- Tutaj, w tym punkcie.Odwrócona polaryzacja.To nie powinno tak wyglądać.Nigdy tego nie robiliśmy.Spójrz na inne.Mieliśmy cały czas negatywne wyniki.Zaprzestaliśmy robienia tego rodzaju eksperymentów.Troy z trudem panował nad narastającym zniecierpliwieniem.- Co to oznacza? Jaka polaryzacja? Co pana tak martwi?- To mnie nie martwi.To po prostu niemożliwe.To nie mogło zostać zrobione! Jednak zostało.- Papier wypadł z ręki Kleimana i spadł na podłogę.Fizyk odwrócił się do Troya.Miał ściągniętą twarz i mówił cichym głosem: - Cokolwiek wysłano w czasie, nie wysłano tego do przodu.Wysłano w przeciwnym kierunku.Wysłano wstecz, w przeszłość!ROZDZIAŁ 15Troy bez wahania zaakceptował fakt podróży w czasie.Dlaczego miałby nie zaakceptować? Dorastał w epoce technicznych cudów.Najpierw na długo przed jego urodzeniem wynaleziono bombę atomową, później bombę wodorową, energię atomową, szybsze od dźwięku samoloty odrzutowe, satelity umieszczane na orbitach i w końcu, najbardziej niewiarygodne - przekaz telewizyjny z powierzchni Księżyca pokazujący spacerujących po niej ludzi.Róg obfitości laboratoryjnych produktów zdawał się niewyczerpany.Przestał, podobnie jak wielu innych, zadawać sobie trud zrozumienia techniki.Te urządzenia po prostu działały, nieważne jak.Będąc w wojsku, miał do czynienia z rakietami samosterującymi.Wciska się guzik - i lecą.To wszystko, co trzeba wiedzieć.Wciska się więc jakiś inny guzik i coś podróżuje w czasie.Nie było żadnej różnicy.Jedyny problem, to do czego wykorzystano wehikuł? Co McCulloch i Harper wysłali w przeszłość? Czy było to złoto? Czy cel został osiągnięty? A jeśli nie było to złoto, to co? Tak sformułowane pytanie nasuwało oczywistą odpowiedź.W końcu kawałki zaczynały do siebie pasować.Troy przechylił się do tyłu i zawołał do Kleimana, który jednak go nie słyszał.Fizyk, mrucząc coś pod nosem, przedzierał się przez gąszcz cyfr na komputerowym wydruku.Troy musiał jeszcze bardziej podnieść głos, by przyciągnąć uwagę naukowca.- Co? - zapytał Kleiman, podnosząc wzrok i mrugając nieprzytomnie.- Co mówiłeś?- Pytałem pana, czy na podstawie cyfr można określić wielkość przedmiotu wysłanego pańskim wehikułem czasu?- Wielkość? Masz na myśli masę? Tak, możemy się tego dowiedzieć.Będę musiał ułożyć równanie zestawiające współczynnik tau z rzeczywistym poborem mocy.- Czy może mi pan orientacyjnie określić wielkość masy, jaką można wysłać w przestrzeń czasową?- Mimo iż dotychczas używaliśmy tylko małych obiektów, teoretycznie nie ma ograniczeń co do wielkości.Nie ma czynnika ograniczającego masę.Gdybyśmy mieli wystarczająco duże pole, przypuszczam, że moglibyśmy przemieścić pomnik Waszyngtona.W teoretycznych założeniach nie ma niczego, co wykluczałoby taką możliwość.Troy wahał się przez chwilę, zanim powiedział:- Jeśli to prawda, to logicznie rzecz biorąc, możliwe jest wysłanie istoty ludzkiej w przestrzeń czasową.- Tak, czemu nie, masa jest masą.- Kleiman urwał, pochylił głowę i spojrzał Troyowi w oczy.- Czy myślisz o tym, co ja myślę, że ty myślisz? Czy twoja koncepcja zmierza w kierunku wyjaśnienia nagłego zniknięcia pułkownika?- Możliwe.Taka koncepcja może wyjaśnić wiele rzeczy.Sposób, w jaki popełnił te brutalne morderstwa tylko po to, by zyskać na czasie.Jego obojętność co do pozostawienia śladów, po których moglibyśmy go znaleźć.Czemu miałby się tym wszystkim przejmować, skoro zakładał, że niemożliwe jest, by poniósł konsekwencje swoich czynów.- Masz rację; gdyby podróż w czasie była możliwa, niczym nie musiałby się przejmować.Rzecz w tym, że podczas naszych badań nie braliśmy pod uwagę możliwości wykorzystania w eksperymentach istot żywych.Kto wie, to mogłoby mieć zgubne skutki.Nikt nigdy nie robił takich rzeczy.- Więc spróbujmy.- Powiedziane w prawdziwym duchu nauki.Wiem, co jest nam potrzebne.Kleiman przez chwilę szperał w biurku, aż znalazł notes z numerami telefonów.Sprawdził jakiś numer, po czym nacisnął kilka przycisków w aparacie.Usiadł - wygodnie w fotelu, nogi położył na biurku i czekał na podniesienie słuchawki po drugiej stronie linii.- To ty, Hugo? Tak, mówi Bob Kleiman.Wiem, że długo się nie odzywałem.To duży teren, wszyscy jesteśmy zapracowani.Posłuchaj, mam do ciebie pewną sprawę, jeśli masz chwilę czasu.Doskonale.Pamiętasz, jak podłączyłem ci mały generator polowy tak, abyś mógł kontrolować wpływ pola tau na życie komórek? Masz jakieś wyniki? Brak wiadomości jest dobrą wiadomością.Czy zająłeś się już formami jednokomórkowymi, tak jak mówiłeś? To naprawdę dobra wiadomość, biała mysz.Może ja będę mógł ci pomóc.Chcę jedną umieścić w polu o pełnej mocy.Zgoda, wiedziałem, że to cię zainteresuje.Przyślij mi jednaj tylko taką, której za bardzo nie lubisz, gdyż nie mogę ci zagwarantować, w jakim będzie stanie po eksperymentalnym przelocie w ciągu czasowym.Tak, dobrze, dzięki.- Odłożył słuchawkę i odwrócił się do Troya.- Goniec jest w drodze.Przeprowadzimy eksperyment i znajdziemy odpowiedź przynajmniej na jedno z twoich pytań.To była bardzo mała, biała myszka.Miała różowe oczka i różowy nosek.Siedziała i czyściła wąsy przednią łapką.Z zainteresowaniem patrzyła, jak Kleiman umieszcza klatkę, w której się znajdowała, w odpowiednim miejscu i naciska przycisk.Klatka zniknęła.- Daję ci pełne pięć minut.Alarm włączy się dziesięć sekund przed powrotem.Daj mi raz jeszcze ten wydruk.Przemyślałem niektóre rzeczy.Z tego wynika, że tych dwóch dowcipnisiów przeprowadziło eksperyment, którego nigdy nie braliśmy pod uwagę.Musimy w jakiś sposób sprawdzić, czy rzutowanie w przeszłość jest możliwe.Trzeba to sprawdzić eksperymentalnie bez wikłania się w paradoksy czasu.- Znowu mnie pan dobija.- Przepraszam.Obojętnie czy ci się to podoba, czy nie, ale kiedy zaczynam mówić o cofnięciu się w przeszłość, od razu nasuwa mi się pewne powiedzenie: co by się stało ze mną, gdybym się cofnął w czasie i zabił swojego dziadka przed narodzinami mojej matki.- Co by się stało?- Oto jest pytanie.Gdybym go zabił, mógłbym się nigdy nie urodzić, więc nie mógłbym cofnąć się w przeszłość i zabić go, zatem.- Paradoks.- Dokładnie.Nigdy nie uda nam się przeprowadzić takiego eksperymentu, w którym moglibyśmy ominąć tę przeszkodę, oczywiście nie mam tu na myśli krótkich podróży w czasie.Wiedzieliśmy już o tym, zanim zaczęliśmy badania.- Proszę nie trudzić się szczegółowym wyjaśnianiem tego wszystkiego, gdyż ja znowu nie mam zielonego pojęcia, o czym pan mówi.- To jest proste.Nigdy nie znaleźliśmy niczego leżącego na transmisyjnym miejscu na kamieniu, wiec nigdy też nie wysyłaliśmy w przeszłość niczego, co moglibyśmy znaleźć w tym miejscu.Nie próbowaliśmy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]