[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Latarka spadła wraz z nią, a jej promień wywijał w powietrzu piruety.Odrade zobaczyła przed sobą ciemne, rdzawobrązowe pagórki.Za­pach cynamonu wypełnił jej nozdrza.Spadła w ślad za latarką na miękką stertę melanżu.Szczelina, przez którą się zsunęła, była teraz poza jej zasięgiem, pięć metrów wyżej.Darwi złapała latarkę.Światło zatańczyło na szerokich ka­miennych schodach, wyciętych w skale pod szczeliną.Na pionowych płaszczyznach stopni było coś napisane, ale na razie dotarło do niej tylko to, że jest stąd wyjście.Pierwszy atak paniki minął, ale poczucie zagrożenia niemal zablokowało jej oddech.Musiała zmuszać do pra­cy mięśnie klatki piersiowej.Rozejrzała się w lewo i w prawo.Miejsce, w którym tak nagle się pojawiła, było wydłużoną salką, położoną dokładnie pod korytarzem, którym wyszła z wielkiej komnaty.Cała przestrzeń usłana była stosa­mi melanżu!Odrade skierowała promień latarki w górę i zrozumiała, dlaczego nikt, kto opukiwał podłogę korytarza na górze, nie odkrył tego pomie­szczenia.Krzyżujące się kamienne zworniki przenosiły napięcia w głąb skalnych ścian.Ktoś, kto stukał piętro wyżej, otrzymywał w odpowiedzi jedynie odgłos litej skały.Jeszcze raz spojrzała na otaczający ją melanż.Nawet przy dzisiej­szych, zaniżonych przez Tleilaxan cenach, wiedziała, że stoi na fortu­nie.Ten skład waży wiele ton.Czy to jest to zagrożenie?Ostrzegawczy dzwonek wewnątrz niej nie cichł.Melanż Tyrana nie był czymś, czego miałaby się bać.Trójprzymierze dokona spra­wiedliwego podziału znaleziska i na tym sprawa się zakończy.Premia za plan "ghola".Było jakieś inne niebezpieczeństwo.Nie mogła zlekceważyć ostrzeżenia.Znów oświetliła latarką piętrzące się zwały przyprawy.Uwagę Od­rade przykuł widoczny ponad nimi fragment ściany.Były na nim sło­wa! Następne przesłanie, też w Chakobsa, wycięte w kamieniu rów­nym, wijącym się pismem.WIELEBNA MATKO, KTÓRA BĘDZIESZ CZYTAĆ ME SŁO­WA!Coś zimnego zagnieździło się w brzuchu Odrade.Podeszła bliżej, torując sobie drogę przez bajeczny przyprawowy skarbiec.Przesłanie było dłuższe:POWIERZAM CI MÓJ STRACH I SAMOTNOŚĆ.TOBIE DA­RUJĘ PEWNOŚĆ, ŻE CIAŁO I DUSZĘ BENE GESSERIT SPOT­KA TAKI SAM LOS, JAK WSZYSTKIE INNE CIAŁA I WSZY­STKIE INNE DUSZE.Następny ustęp przesłania zaczynał się bardziej na prawo.Prze­brnęła przez lepki melanż i zatrzymała się, by przeczytać:CZYMŻE JEST PRZETRWANIE, JEŚLI NIE PRZETRWASZ W CAŁOŚCI? SPYTAJ O TO BENE TLEILAX! CO SIĘ DZIEJE, GDY NIE SŁYSZYSZ JUŻ MUZYKI ŻYCIA? WSPOMNIENIA NIE WYSTARCZA, JEŚLI NIE WZYWAJĄ CIĘ KU SZLACHET­NEMU CELOWI!Ciąg dalszy wypisany był na krótszej ścianie w końcu komnaty.Odrade przedostała się tam, potykając się, i uklękła.Przeczytała:CZEMUŻ WASZ ZAKON ŻEŃSKI NIE STWORZYŁ ZŁOTEJ DROGI? WIEDZIAŁYŚCIE, ŻE TO NIEUNIKNIONE.WASZA NIEUDOLNOŚĆ SKAZAŁA MNIE, BOGA IMPERATORA, NA TYSIĄCLECIA ROZPACZY.Słowa "Bóg Imperator" nie były w Chakobsa, lecz w języku Isla­mijatu, w którym miały wyraźny podtekst, zrozumiały dla każdego, kto mówił tym językiem:Wasz Bóg i wasz Imperator, bo wy mnie nim uczyniliście.Odrade uśmiechnęła się niewesoło.To doprowadzi Waffa do reli­gijnego obłędu.Im wyżej się wznosi, tym łatwiej strzaskać jego po­czucie bezpieczeństwa.Nie poddawała w wątpliwość prawdy, zawartej w oskarżeniu Ty­rana, ani mocy jego przepowiedni o zagładzie zakonu.Poczucie za­grożenia nieomylnie przywiodło ją w to miejsce.Oprócz niego dzia­łało tu jeszcze coś.Czerwie na Rakis wciąż poruszały się w takt pra­dawnych nakazów Tyrana.Mógł być pogrążony w nie kończącym się śnie, ale to monstrualne życie, rozsiane po kropelce w każdym czer­wiu, trwało nadal, tak jak to przepowiedział.Co takiego powiedział w swoim czasie zakonowi? Przywołała z pamięci słowa:"Gdy odejdę, będą nazywać mnie Szejtanem, Cesarzem Gehenny.Koło musi się toczyć coraz dalej Złotą Drogą."Tak, to właśnie miała na myśli Taraza."Nie rozumiesz? - mówiła.- Rakiańskie pospólstwo nazywa go Szejtanem od ponad tysiąca lat!"A więc Taraza wiedziała o tym.Nigdy nie widziała tych słów, a jednak wiedziała."Rozumiem twój zamysł, Tarazo.I teraz znam brzemię strachu, które nosiłaś przez wszystkie te lata.Czuję je tak samo dojmująco jak ty."Odrade wiedziała już, że poczucie zagrożenia nie opuści jej aż do śmierci albo zagłady zakonu, albo chwili, gdy niebezpieczeństwo zo­stanie zażegnane.Podniosła lampę, wstała i poczłapała przez melanż ku szerokim schodom, które prowadziły do wyjścia.Przy schodach zatrzymała się.Tu też, na każdym stopniu, wykute były słowa Tyrana.Czytała je drżąc, a one wznosiły się coraz wyżej i wyżej.MOJE SŁOWA SĄ WASZĄ PRZESZŁOŚCIĄ,ZADAJĘ PROSTE PYTANIA:Z KIM SIĘ SPRZYMIERZASZ?Z PEŁNYMI SAMOUWIELBIENIA TLEILAXANAMI.?Z BIUROKRACJĄ MÓWIĄCYCH-DO-RYB?Z ZABŁĄKANĄ W KOSMOSIE GILDIĄ?Z KRWAWYMI OFIARNIKAMI HARKONNENÓW?Z DOGMATYCZNYM ODOREM WASZEGO WŁASNEGO DZIEŁA?CZYM BĘDZIECIE U KRESU WASZEJ DROGI?CZY TYLKO PODZIEMNĄ SPOŁECZNOŚCIĄ?Odrade wspięła się na schody, po raz drugi odczytując pytania.Szlachetny cel? Jakże kruchą był zawsze rzeczą.I jak łatwo było go wypaczyć.Ale tkwiła w tym siła - i ciągłe niebezpieczeństwo.Wyło­żono to wprost na ścianach i schodach tej komnaty.Taraza o tym wiedziała, nie trzeba jej było tłumaczyć.Tyran wyraził się jasno:Idź moim śladem!W małym pokoju na górze Odrade znalazła wąski gzyms, po któ­rym mogła dostać się do drzwi.Spojrzała w dół na odkryty przez sie­bie skarbiec.Pokręciła głową z podziwu nad mądrością Tarazy.A więc tak mógł skończyć zakon żeński! Plan Tarazy był jasny, porozrzucane elementy wskoczyły na swoje miejsce.Nic pewnego.Szlachetny cel został wytyczony i musi zostać osiągnięty, nawet jeśli ma to oznaczać śmierć zakonu żeńskiego."Jakżeż nędzne narzędzia wybrałyśmy!" - pomyślała.Dziewczynka, która czekała teraz w głębokiej grocie pod powierz­chnią pustyni; ta dziewczynka i ghola, przygotowywany na Gammu."Mówię teraz tym samym językiem, co ty, stary czerwiu.Nie ma w nim słów, ale znam jego istotę."Nasi ojce jedli mannę pustyniW żorze miejsc, gdzie latają cyklony.Panie, zbaw nas od strasznej ziemi!Zbaw nas.aaach, zbaw nasOd martwej, suchej ziemi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl