[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Daj spokój.Już to przerabialiśmy.- Co to znaczy, że cię interesuje? Co w niej takiego ciekawego?- No.- Will jęknął zrozpaczony.- Marcus, pozwól mi zachować chociaż odrobinkę godności.Nie żądam wiele, tylko mały skrawek godności.Marcus rzucił mu spojrzenie, jakby Will znienacka zaczął mówić w urdu.- A co ma godność do tego, że ona cię interesuje?- W porządku, dajmy sobie spokój z godnością.Może istotnie nie zasługuję na żadną.Ona mi się podoba.Chciałbym z nią chodzić.Chcę, żeby została moją dziewczyną.Nareszcie Marcus oderwał na dłużej wzrok od ekranu.Will dojrzał w jego oczach fascynację i radość.- Naprawdę?- Tak.Naprawdę, naprawdę! Od początku roku nie myślał o niczym innym (temat zresztą nie był szczególnie rozbudowany: imię, niejasne wspomnienie długich ciemnych włosów i wiele przelotnych durnych wizji: pikniki, dzieci, ofiarne teściowe, szerokie hotelowe łóżka), z prawdziwą więc radością mówił teraz komuś o Rachel, nawet jeśli tym kimś był Marcus, a słowa nie całkiem odpowiadały jego myślom.Chciał, żeby Rachel została jego żoną, kochanką, centrum całego świata, podczas gdy słowo "dziewczyna" sugerowało, że będzie się z nią widywał od czasu do czasu, a pomiędzy tymi chwilami będzie wiódł niezależną egzystencję, czego wcale nie chciał.- Skąd wiesz?- Skąd wiem co?- Skąd wiesz, że chcesz, żeby została twoją dziewczyną?- Jakby to.Po prostu tak czuję.Gdzieś w trzewiach.Bo istotnie tam czuł.Nie w sercu, nie w głowie, nawet nie w kroczu; to trzewia natychmiast tak się ścisnęły, że nie chciały przyjmować nic ponad dym papierosowy.Jeśli się do niego ograniczy, bardzo straci na wadze.- I widziałeś ją tylko raz? W sylwestra?- Tak.- I to już wystarczy? Od razu pomyślałeś, że chciałbyś taką dziewczynę? Dasz mi jeszcze pół funta?Will z roztargnieniem wręczył Marcusowi monetę jednofuntową.To prawda, że coś stało się z nim natychmiast, tam na miejscu, ale wielkie znaczenie miała uwaga Roberta, do którego zadzwonił dwa dni później, aby powiedzieć, że przyjęcie było świetne."Spodobałeś się Rachel".Słowa te sprawiły, że zaczął śnić na jawie, a chociaż nie była to solidna podstawa, aby budować na niej przyszłość, Willowi nie trzeba było więcej.Nawet sugestia wzajemności natychmiast rozpłomieniła wyobraźnię.- A co? Jak długo, twoim zdaniem, powinienem się z nią wcześniej spotykać?- Nie jestem raczej ekspertem w tej dziedzinie.- Willa rozśmieszyło to sprytne użycie przez Marcusa frazy, a także specyfika sytuacji, w jakiej została wykorzystana.Każdy, kto przysłuchiwałby się tej rozmowie, prędzej za eksperta uznałby dwunastolatka.- Ja, kiedy poznałem Ellie, wcale nie chciałem, żeby była moją dziewczyną.To przyszło dopiero później.- To, powiedziałbym, dowód dojrzałości.- Informacja o Ellie była prawdziwą niespodzianką dla Willa i nagle zrozumiał, że to w tym kierunku sterowali od samego początku.Chcesz, żeby Ellie była twoją dziewczyną?- Tak.- A nie po prostu koleżanką?- No właśnie.- Marcus wrzucił monetę i uruchomił automat.- Chciałem cię zapytać, na czym właściwie polega różnica.- Zabawny jesteś, Marcusie.- Wiem, wszyscy mi to powtarzają, aleja się nie przejmuję.To teraz mi odpowiedz.- OK.Czy masz ochotę jej dotknąć? To pierwsza kwestia.Marcus tak się skupił na likwidacji potwora, że można by pomyśleć, że nie usłyszał pytania.- No?- Nie wiem, właśnie się zastanawiam.Co dalej?- Nic.To właśnie to.- Cała różnica?- Powiedzmy.Słyszałeś przecież o seksie, nie? To naprawdę poważna kwestia.- Wiem, nie jestem idiotą.Ale nie mogę uwierzyć, że nie chodzi o nic więcej.O cholera! - Marcus stracił kolejne życie.- Rozumiesz, nie jestem pewien, czy chcę ją dotykać, czy nie, ale wiem, że chcę, żeby była moją dziewczyną.- W porządku, w takim razie co chciałbyś zmienić?- Chcę więcej z nią być.Chyba chciałbym cały czas, a nie tylko jak wpadniemy na siebie.A, i chciałbym pozbyć się Zoe.Zoe jest całkiem fajna, ale wolałbym mieć Ellie tylko dla siebie.Chciałbym też jej pierwszej mówić o wszystkim, a nie mamie.No i żeby nie miała innego chłopaka.Jakby było to wszystko, to chyba byłoby mi obojętne, czy jej dotykam, czy nie.Will potrząsnął głową i zrobił gest, który umknął Marcusowi, gdyż ten nie odrywał oczu od ekranu.- Zobaczysz, Marcusie, to się jeszcze zmieni.Później jednak, już w domu, kiedy słuchał takiej muzyki, jaką preferował w podobnych momentach, muzyki wyszukującej w nim bolące miejsce i uparcie je podrażniającej, przypomniało mu się to, co Marcus wyliczył jako najważniejsze.Tak, z pewnością chciał dotykać Rachel (najniewątpliwiej wiązały się z tym wizje szerokiego łoża hotelowego), ale w tym momencie zadowoliłby się nawet tym, co wymienił Marcus.Rozmowa przy automatach przynajmniej wytworzyła atmosferę wzajemności: poczynili wyznania o tym, czego pragnęli, a ich chęci gdzieś się pokrywały, aczkolwiek ich obiekty były wyraźnie odmienne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]