[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak już po owej ceremoniej stoję tak przy namiecie z Jarzyną Rafałem, z rawianinem, aż wojewoda mówi: „Rozumiałem, że wszyscy rawianie dobrzy pachołcy, aleć też, widzę, są i kpi".Ja się ozwę: „Tylko się to tu w jednej familiej panów Wolskich znajduje".(A Wolskich stoi dwóch, grzecznych ludzi: Paweł, co był starostą potem lityńskim, i drugi, co go zwano „Odlewany").Wolski spod królewskiej chorągwie począł się obruszać, aż wojewoda rzecze: „Do mazowieckich Wolskich on mówi, a wyście ruscy, a inni są rzymscy, o których pisze Owidius2: Saevit atrox Volscens.To to znać ruscy i włoscy Wolscy są dobrzy pachołcy, ponieważ ich nazywają „atroces", a rawscy Wolscy kpi; nie ujmujcie się za nimi.Ale przecie pana Paska od dzisia będę miał za dobrego metra ludzkiej natury, kiedy on z Wolskiego wyczytał wszystkę nieprawdę".Potem się żartami dyskurs skończył.Więźniów kilku posłano królowi.Skoro tedy od Sapiehy, hetmana litewskiego, przyszła wiadomość, że też już wojsko litewskie wymonderowało się3 jako mogąc, zaraz i my ruszyliśmy się i poszliśmy tym traktem ku Mścibowu.Chowański też, hetman moskiewski, poszedł1 Delektowała - cieszyła.2 Nie u Owidiusza, a w Eneidzie Wergilego.3 Wymonderować się - przygotować się.ku nam ze wszystką potęgą, której miał 40.000, zostawiwszy pod Lachowicami ludzi coś niewiele, żeby obozu filowali1 i fortece przecie, której już tak długo dobywali, żeby nie przestawali atakować, żeby jej nie dali respirium.Bo obiecował sobie ją zaraz wziąć za powrotem z imprezy, nas wprzód rozgromiwszy, i szedł właśnie tak, jako wilk na stado owiec, bo już się tak był zaprawił na Litwie, że już zawsze do nich szedł, jak po pewną wiktoryą.Posłał tedy Naszczokina, drugiego hetmana, kilką mil przed sobą, z pięciu tysięcy ludzi wybornych, żeby się z nami powitał.W wigilią tedy śś.Piotra i Pawła zetknęli się z naszą przednią strażą, która, że nie była tak mocna, jak ono podjazd moskiewski, posłali do wojska, dając znać o nieprzyjacielu, że go już widzą na oku.A wtem Moskwa impetem2 na nich skoczyli.Niżeli tedy chorągwie i ochotnik przyszły, w srogim opale była przednia straż, ale przecie potężnie ich wspierali.Już było trupa i z tej strony, i z tej po trosze, aż dopiero, skoro[ś]my przyszli, obróci się na nas połowa Moskwy, a drudzy już tam z przednią strażą konkludują3.Potężnie się tedy uderzą, chcąc nas pierwszym swoim skonfundować impetem, aleśmy wytrzymali, lubo kilkanaście z koni spadło.Kiedy widzą, że to i tu opierają się mocno, już drugie starcie nie tak trzeźwo pokazali.A wtem wychodzi, z chojnia-ków chorągiew Tuczyńskiego i Antonowiczowa tatarska 200 koni i zaraz wyszedłszy ryścią4 idą.Moskwa zaraz poczęli się mieszać.My też natrzemy.Nuż w nich; złamaliśmy ich zaraz, dopiero wziąwszy na szable, już rzadko kto i strzelił, jeno tak cięto.Ostatek ich skoczyło w ucieczkę.Dopieroż w pogoń; dojeżdżano, a bito.Wtem zaszło słońce, wojsko też nadeszło i tu zaraz na owym stanęło pobojowisku.Tak tedy przez całą noc konieśmy w ręku trzymali, dwa pułki w placowej strażej postawiwszy.Litwa też tudzież od nas stanęli, których było 9.0001 Filowali - pilnowali.2 Impetem - pędem.3 Konkludują - zawierają rzecz.4 Ryścią - rysią, kłusem.z wielkim hetmanem Pawiem Sapiehą, a Gosiewski, natenczas polny hetman i podskarbi, w Moskwie siedział w więzieniu od tegoż to Chowańskiego schowany.Tegoż szczęścia spodziewał się i z nami; nawet kiedy przodem tego to Naszczokina posyłał [na] imprezę, to mu to zlecił: „Żebyś mi się starał żywcem dostać Czarnieckiego i Połubińskiego1, żeby Gosiewski miał się z kim zabawić".Było tedy na 40.000 Moskwy, naszego z Litwą tylko 15.000.Bardzo to mały kawałek, ale przecie nadzieja nas cieszyła, a to też, co trup wszystek padł za nimi głową, co zawsze wojenni-cy sądzą na znak zwycięstwa, kiedy trup głowami za nieprzyjacielem pada.Tak tedy owej nocy jeść było co, bośmy kazali nabrać sucharów w sakwy, w wozy; gorzalina też była w blaszanych ładownicach, jakich natenczas zażywano.Zakropiwszy się tedy po razu, po dwa, że się i głowa trochę zawróciła, aż się potem i spać zachciało, jaki taki, położywszy się na trawie, śpi.Służył z nami Kaczewski, radomianin, wielki przechera2, i mówi: „Panie Janie, co mamy pięść pod głowę kłaść? Układź-rny się miasto poduszki na tym Moskalu!4' A leżał blisko tłusty Moskal zastrzelony.Ja tedy mówię: „Dobrze, dla kompanie]".On tedy z jednej strony, ja z drugą położyliśmy głowy i ta-keśmy zasnęli, konie za cugle do rąk okręciwszy.Takeśmy spali ze trzy godziny.Aż kiedy już nade dniem, tak w nim coś grduknęło3, żeśmy się obydwa porwali; podobno to tam jeszcze co było zataiło ducha.Skoro się trochę rozedniało, zaraz przez munsztuk4 kazano trąbić wsiadanego.Ruszyło się wojsko, żebyśmy, Pana Boga wziąwszy na pomoc, wcześnie te zaczęli igraszkę.Idąc tedy, każdy swoje odprawował nabożeństwo; śpiewano godzinki; kapelani, na koniach jadąc, słuchali spowiedzi; kożdy się dysponował, żeby był jak najgo-towszy na śmierć.Przyszedszy tedy o pół mile od Połonki,1 Połubiński Aleksander - marszałek wielkiego księstwa litewskiego.2 Przechera - frant.3 Grduknęło - jąknęło.4 Trąbić przez munsztuk - cicho, ostrożnie.stanęło wojsko do szyku.Szykował swoje Czarniecki, Sapieha też swoje.Prawe skrzydło dano Wojniłowiczowi z królewskim pułkiem, lewe skrzydło Połubińskiemu, armatę1 i piechotę.Szliśmy tedy szykiem i dopiero in prospectu nieprzyjaciela stanąwszy, chcieli tego wodzowie, żeby był nieprzyjaciel wyszedł do nas za przeprawę, ale nie mogąc go wywabić, kazanc się postąpić dalej.Wyszło tedy piechoty ku nam ze sześć tysięcy za przeprawę, aleć jak poszło do nich trzy regimenty, zaraz ich nasi wystrzelali z tej strony i wyparowali za rzekę.Poczęto tedy bić z armaty z tamtej strony i rażono naszych; towarzysza jednego, podle mnie stojącego, jak uderzyła kula w łeb konia, aże ogonem wyleciała, towarzysz poleciał do góry od kulbaki wyżej niźli na trzy łokcie, a nic mu.Gdzie tedy szło lewe skrzydło i korpus 2, to tam mieli ciężką przeprawę, gdzie zaś nasze prawe skrzydło, tośmy mieli błota, jak przez siedmioro stajań i lepiej, że miejscem koń zapadał po tebinki3, miejscem uszedł po wierzchu, tylko się tak owe chwasty zrosłe zaginały, jako pierzyna.Prawie wpół było takich, którzy piechotą za sobą konie prowadzili.My się tu z owego błota dobywamy, a tu już bitwa potężna na lewym skrzydle.Był tedy directe przeciwko naszej przeprawie folwark oparkaniony; spodziewając się Moskwa, że to tam nasi będą szczęścia próbowali, zasadzili tam kilkaset piechoty i 4 działka.Nie pokazowali się nam wtenczas, aż kiedy my się wybijali z tego błota do twardego lądu, wysunęła się piechota.Kiedy poczną ognia dawać, kiedy poczną parzyć z dział, jako grad kule lecą; padło naszych dużo, drudzy postrzelani.Ale przecie wszystkim impetem poszliśmy na nich, bośmy widzieli, że trzeba było leawie nie wszystkim ginąć, gdybyśmy mieli byli tył podać, ale jużeśniy tak oślep w ogień leźli, żeśmy się tak z nimi zmieszali, jak ziarno z sieczką, bo już trudno było inaczej.Okrutna tedy stała1 Armata -- tu - artyleria.2 Korpus - tu - siły główne.3 Tebinki - rzemienie u siodła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl