[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadal czuł, jak tamten go przyciąga; powiedziałby: potężniejszy ta’veren przyciąga słabszego.Co nie znaczy, że wiedział, gdzie jest Rand; to nie był ten rodzaj przyciągania.Opuścił Dwie Rzeki, przekonany, że pojedzie do Łzy, albo Światłość tylko wiedziała dokąd; to ta rzeka pogłosek i opowieści płynąca ku zachodowi, przez cały Andor, go tutaj sprowadziła.W tym parę pogłosek i opowieści wybitnie niepokojących.Nie, to co czuł, to była raczej potrzeba znajdowania się obok Randa, albo może potrzeba jego obecności odczuwana przez Randa, uczucie podobne do swędzenia między łopatkami, gdzie tak trudno się podrapać.Teraz ten stan osiągnął już punkt krytyczny i bardzo mu to było nie w smak.Przyśnił mu się sen, taki, z którego Faile, żywiąca wielkie upodobanie do przygód, na pewno by się śmiała.Śniło mu się, że mieszka razem z nią w jakimś małym domku na wsi, z dala od miast i konfliktów - wokół Randa zawsze wybuchały jakieś konflikty.Ale Rand go potrzebował i on zrobi to, co musi.Na wielkim dziedzińcu, otoczonym kolumnami, marmurowymi balkonami oraz spiczastymi iglicami, Perrin przerzucił swój ciężki pas z toporem na siodło - pozbywał się go od czasu do czasu z wielką ulgą - i jakiś mężczyzna z kobietą, oboje odziani na biało, odebrali od niego Steppera i Jaskółkę.Powiedziawszy kilka słów, Barada skierował jego i Faile w stronę chłodnookich Aielów, z których wielu nosiło szkarłatne opaski oznakowane czarno-białym dyskiem; wprowadzili ich do środka i przekazali Pannom, równie lodowatym jak oni.Perrin nie znał żadnej z Kamienia; wszelkie wysiłki w celu nawiązania rozmowy spełzły na niczym.Panny porozumiały się, migocząc dłońmi, i wybrały spośród siebie tą, która miała poprowadzić jego i Faile w głąb pałacu - szczupłą kobietę o włosach piaskowej barwy, mniej więcej w wieku Faile, jak ocenił.Przedstawiła im się jako Lerian i były to jedyne słowa, jakie do nich wypowiedziała, oprócz ostrzeżenia, że nie wolno im nigdzie chodzić samym.Żałował, że nie ma przy nich Bain albo Chiad; miło byłoby widzieć jakąś znajomą twarz.Faile sunęła przez korytarze jak wielka dama, którą zresztą była, ale na każdym skrzyżowaniu rozglądała się szybko we wszystkie strony.Najwyraźniej nie chciała, żeby ojciec ją zaskoczył.Dotarli wreszcie do drzwi z bliźniaczymi wizerunkami lwów, przy których siedziały kolejne dwie Panny; powstały, zamigotały palcami, po czym Panna o piaskowych włosach weszła do środka bez pukania.Perrin zastanawiał się, czy teraz Randowi zawsze towarzyszą straże złożone z Aielów i czy nikt przy nim nic nie mówi, kiedy nagle drzwi otwarły się na oścież i pojawił się w nich Rand w samej koszuli.- Perrin! Faile! Oby Światłość opromieniła wasz dzień weselny - powiedział ze śmiechem, lekko całując Faile.- Jak ja żałuję, że mnie tam wtedy nie było.- Wyglądała na równie zmieszaną jak Perrin.- Skąd się dowiedziałeś? - zakrzyknął, a Rand znowu się zaśmiał, klepiąc go po ramieniu.- Jest tu Bode, Perrin.Bode, Janacy, one wszystkie.W każdym razie są w Caemlyn.Dowiozły je Verin i Alanna, zanim dowiedziały się o Wieży.- Sprawiał wrażenie zmęczonego, oczy miał nabiegłe krwią, aczkolwiek jego śmiech był wesoły i żywy.-Światłości, Perrin, czego mi one o tobie nie opowiadały! Lord Perrin z Dwu Rzek.Co na to pani Luhhan?- Nazywa mnie lordem Perrinem - mruknął z goryczą Perrin.Elsbet Luhhan dała mu więcej klapsów niż matka.- Ona przede mną dyga.Autentycznie dyga.- Faile spojrzała na niego z ukosa.Twierdziła, że wprawia ludzi w zakłopotanie, próbując odwieść ich od okazywania mu szacunku; jego zmieszanie, kiedy to robili, stanowiło część ceny, jaką mu przyszło zapłacić.Panna, która ich tu wprowadziła, przecisnęła się obok Randa, który wzdrygnął się gwałtownie.- Światłości, trzymam was za drzwiami.Wejdźcie, wejdźcie.Lerian, idź i powiedz Sulin, że potrzebuję więcej ponczu.Z melona.Biegnij! - Trzy Panny roześmiały się, jakby Rand powiedział coś śmiesznego.W bawialni delikatny zapach zdradził Perrinowi, że jest tam jeszcze jakaś kobieta, zanim w ogóle ją zobaczył.Zobaczył i wytrzeszczył oczy.- Min?Włosy jej urosły do krótkich loków, haftowany, niebieski kaftan i spodnie były inne, ale twarz ta sama.- Min, to ty! - Śmiejąc się, chwycił ją w objęcia.- Zbieramy się wszyscy w jednym miejscu, nieprawdaż? Faile, to jest Min.Opowiadałem ci o niej.W tym momencie dotarło do niego, jaki zapach czuje od swej żony, więc puścił Min, która nadal uśmiechała się do niego.Nagłe zauważył i to aż nazbyt dokładnie, że obcisłe spodnie wyjątkowo dobrze zdradzają kształt nóg Min.Faile miała bardzo mało wad, ale zdarzało się, że bywała zazdrosna.Goniła, na przykład, Calle Coplin przez pół mili z kijem, a przecież nie spojrzał na żadną kobietę dwa razy, odkąd byli razem.- Faile? - powiedziała Min, wyciągając ręce.- Każda kobieta, która może wytrzymać z tym włochatym baranem dostatecznie długo, by zechcieć go poślubić, zasługuje na podziw.Podejrzewam jednak, że będzie z niego dobry mąż, tylko musisz go wziąć pod pantofel.Faile ujęła ręce Min z uśmiechem, ale.och, cóż za kwaśny, nastroszony zapach.- Dotąd mi się to nie udało, Min, ale przynajmniej do tego czasu zamierzam go zatrzymać dla siebie.- Pani Luhhan dyga? - Rand pokręcił głową z niedowierzaniem.- Musiałbym to zobaczyć, żeby uwierzyć.A gdzie Loial? Czy przyjechał z wami? Nie zostawiliście go chyba za bramami miasta?- Jechał z nami - odparł Perrin, starając się dyskretnie nie spuszczać Faile z oka - ale jeszcze tu nie dotarł.Oświadczył, że jest zmęczony, więc powiedziałem mu o tym opustoszałym stedding na północ od drogi z Białego Mostu.Loial wybrał się tam piechotą, twierdząc, że je natychmiast wyczuje, gdy znajdzie się w odległości dziesięciu mil.- Przypuszczam, że znasz dobrze Randa i Perrina? - spytała Faile, a Min zerknęła na Randa.- Jakiś już czas, przynajmniej.Poznałam ich tuż po tym, jak wyjechali z Dwu Rzek.Uważali, że Baerlon to wielkie miasto.- Pieszo? - dopytywał się Rand.- Tak - odparł powoli Perrin.Zapach Faile zmieniał się, kolczasta zazdrość słabła.Dlaczego? - Wiesz przecież, że on woli posługiwać się nogami.Założył się ze mną o złotą koronę, że będzie w Caemlyn nie później jak dziesięć dni po nas.- Obie kobiety patrzyły na siebie; Faile uśmiechała się, a Min lekko pokraśniała.Min pachniała lekkim zażenowaniem, Faile zadowoleniem.A także zdziwieniem, którego ślad uwidocznił się na twarzy.- Nie chciałem się z nim zakładać, miał przecież pokonać pięćdziesiąt mil, ale uparł się.Zamierzał odbyć tę wyprawę w pięć dni.- Loial zawsze twierdził, że prześcignie konia-zaśmiał się Rand i umilkł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]