[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jej głowie kłębiły się gorączkowe myśli.- Spokojnie, dziewczyno - pocieszał ją Charley, choć słowa,które przed chwilą przeczytał, doprowadziły go do prawdziwejfurii.- Nic nam nie.- Nie, nie rozumiesz.- Ostrożnie usiadła przed klawiaturąkomputera.- Myślę, że uda mi się tam wejść.- Gdzie? - Ben stał przy oknie.Zlustrowawszy ciemne patio,zaciągnął story i z odbezpieczoną czterdziestką piątką wzakrwawionej ręce, spojrzał zdumiony na Sandy.- Do ich sieci komputerowej - odrzekła rozglądając się pogabinecie w poszukiwaniu podręcznika obsługi, który musiał tamgdzieś być.Otworzyła szufladę pod klawiaturą, uśmiechnęła się,wyjęła z niej spiralnie oprawiony skoroszyt w błyszczącychokładkach i natychmiast zaczęła go kartkować.- O czym ty, do diabła, mówisz? - spytał Koda.- O Generale i Rayneem.Używają tych komputerów doprzekazywania wiadomości linią telefoniczną - tłumaczyła.I chybanie tylko do tego.Do wielu innych rzeczy też.Pewnie trzymają tunazwiska handlarzy, namiary punktów kontaktowych i skrytek,faktury zamówień, zestawienia wpływów i wydatków może nawetadresy tych cholernych laboratoriów.- To wszystko jest w tej.w tym czymś? - spytałsceptycznie Charley.- Nie, na pewno nie - odrzekła.- To jest tylko serwerpodłączony do jednej z końcówek sieci.Główna baza danych, wielkibank pamięci, znajduje się gdzieś indziej.Może nawet w innymstanie, nie wiadomo.Ale ponieważ wszystkie serwery są podłączonedo systemu telefonicznego, rzecz nie ma najmniejszego znaczenia.Myślę, że wyposażyli w nie większych hurtowników, przynajmniejich.Tym sposobem hurtownik musi tylko wystukać na klawiaturzekod zabezpieczający takie hasło, komputer łączy go z bankiempamięci, i sprawa załatwiona.Ma natychmiastowy dostęp dowszystkich danych niezbędnych do przeprowadzenia takiej to atakiej transakcji, jasne? Co więcej, w przypadku jakiegośzagrożenia wszystko można błyskawicznie skasować, trwa to ledwiesekundę.- I twierdzisz, że za pomocą tej maszyny możesz dotrzeć doich banku informacji? - spytał Koda zaczynając rozumieć prawdziweznaczenie tego, o czym mówiła.- Chyba nie muszę nawet próbować - szepnęła Sandy.Zrozpalonymi oczyma szukała czegoś w podręczniku.Wreszcieznalazła: rozdział o komendach operacyjnych.Szybko jeprzeglądając wyjaśniła:- Jak chcesz coś takiego zrobić, zawsze napotykasz ten samproblem.Żeby dostać się do głównego zbioru plików trzebawprowadzić do komputera kod zabezpieczający oraz hasło.Inaczejkomputer odpowie, że chała, nic z tego.Jak będziesz miałniefart, możesz nawet rozpirzyć cały system.Co mi niechybniegrozi, jeśli coś sknocę - wymamrotała przebiegając wzrokiem spiskomend.- Ale wygląda na to, że Generał już się z bazą połączył -dodała spoglądając na Bena.- Najwidoczniej chciał wysłaćwiadomości do Rayneego, kiedy coś mu przeszkodziło albo.- To znaczy, że już teraz możemy zerknąć na ichdokumentację? - spytał Koda z nadzieją, nie dowierzając, że totakie proste.Skinęła głową.- Może.O ile tylko czegoś tu nie zepsuję.Jej drżące palce zawisły nad klawiaturą.Sandy wahała się.Wiedziała, że wystarczy jedna niewłaściwa komenda i wszystkoszlag trafi - komputer uniemożliwi jej ponowne wejście dosystemu, bo nie znała ani kodu zabezpieczającego, ani hasła.Ale jeśli jej podejrzenia okażą się trafne.Jeśli system zabezpieczający, którego używali, umożliwiałhurtownikom wybór własnych haseł, jeśli można je było dowolniezmieniać, to.Sandy wystukała pierwszą pięcioliterową komendę zpodręcznika, wstrzymała oddech i wcisnęła klawisz oznaczonynapisem: "Enter".Kości zostały rzucone - polecenie powędrowałodo procesora.Ekran monitora rozbłysnął i w ułamku sekundypojawiło się na nim okno dialogowe z listą dostępnych opcji, zktórych jedna umożliwiała zmianę hasła.Sandy zamknęła oczy i odetchnęła z ulgą.Jak dotąd wszystkoszło dobrze.Wybrała opcję "Zmiana Hasła", wcisnęła klawisz znapisem: "Enter" , dla całkowitej pewności dwa razy przeczytałaodpowiedź komputera, po czym ostrożnie wystukała na klawiaturzesłowo: "Generał".- Załatwione.- Kiwnęła głową i głęboko westchnęła.Używali,i nadal używają, kodu ALCHEMIA.Umożliwia wejście do sieci.Generał zapisał go w podręczniku, tutaj.- Na marginesie strony zkomendami operacyjnymi widniało wykaligrafowane ołówkiem słowo.-Pewnie bał się, że go zapomni.Nie mam pojęcia, jak brzmiałohasło osobiste, bo komputer jest tak zaprogramowany, że niewyświetla go na ekranie.Dlatego zmieniłam je na GENERAŁ.Łatwedo zapamiętania.- Dobra.Teraz przetłumacz to na angielski - poprosił Koda.- To znaczy, że teraz mogę wejść do sieci, kiedy tylkozechcę - odrzekła uszczęśliwiona Sandy.- Mogę nawet coś sknocić,nie szkodzi.Jeśli komputer się zawiesi, wystarczy go tylkozresetować, wystukać słowa ALCHEMIA i GENERAŁ, i wszystko będziew porządku.Dobrze.W takim razie zobaczmy co możemy zdziałać.Wróciła do głównego okna dialogowego, przejrzała opcje inatychmiast odkryła to, czego się częściowo spodziewała.- Wszystko tu jest - szepnęła przez zaciśnięte usta,wskazując głową ekran monitora.- Imienne listy handlarzy ihurtowników.Terminarze dostaw i płatności.Numery rachunkówbankowych.Adresy.Numery telefonów.Laboratoria.Nawet coś, conazwali "recepturą analogów".To chyba wskazówki technologicznedo wytwarzania tego nowego narkotyku.- Jezu słodki! I trzymają te informacje w komputerze, doktórego każdy ma dostęp? - spytał z niedowierzaniem Koda.Sandy wzruszyła ramionami.- Tu są bezpieczniejsze niż na papierze - odrzekła.- Możemyprzeczytać listę opcji, ale program jest zabezpieczony w takisposób, że zdołamy uruchomić jedynie te, które dotycząbezpośrednio Generała.Nazwiska i adresy jego handlarzy i takdalej.Dane cięższego kalibru, jak laboratoria, informacje natemat innych hurtowników, są zabezpieczone hasłami wyższegoszczebla.Prawdopodobnie mają je tylko Pilgrim i Tęcza.- Czekaj, Sandy - wtrącił Shannon, który dopiero terazprzejrzał na oczy.- Zmieniłaś hasło Generała, tak? A możeszzmienić hasła Pilgrima i Rayneego?- Jasne, mogłabym, ale żeby to zrobić, musiałabym najpierwzdobyć hasło bieżące.- Cholera - mruknął Charley.- Ale możemy zrobić wiele innych rzeczy.Spójrzcie tylko.I dała im mały pokaz.Przywołała na ekran listy nazwiskhandlarzy Generała i komputer natychmiast wyświetlił pierwszedwadzieścia cztery nazwiska.W porządku alfabetycznym, z adresamii numerami telefonów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]