[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dąb-Biernacki postanowił iść mu z odsieczą.Uderzeniem wszystkichposiadanych sił zamierzał rozerwać okrążenie, rozbić nieprzyjaciela i otworzyćdrogę na południe.Niestety, decyzja ta była spózniona, gdyż tego samego dniagen.Piskor kapitulował.Mimo to 21 września oddziały Frontu Północnegorozpoczęły przegrupowanie do natarcia.GO gen.Jana Kruszewskiego miałaosłonić manewr od strony Zamościa, w centrum GO kawalerii gen.Andersamiała kierować się na Krasnystaw, a armia gen.Przedrzymirskiego uderzaćprzez Tomaszów Lubelski w kierunku Wieprza.W tym samym czasie niemiecka14 Armia, po rozbiciu grupy gen.Piskora, wstrzymała odwrót na linię demar-kacyjną do czasu pokonania nadciągającego przeciwnika.VII i VIII KA przywsparciu 2 DPanc.z XXII KA miał uderzyć z rejonu między Zamościem a To-maszowem Lubelskim w kierunku północno-wschodnim wprost na oddziałygen.Dąb-Biernackiego.Jednak strona polska jako pierwsza podjęła działania,zanim Niemcy zdołali przegrupować swoje siły64.Po pomyślnych walkach stoczonych przez polskich żołnierzy 22 wrześnianastępnego dnia o świcie wszystkie trzy zgrupowania ruszyły do decydującegouderzenia.Armia gen.Przedrzymirskiego, nacierająca na południowej flance, popierwszych sukcesach uwikłała się w ciężkie walki, a na jej południową flankęuderzyła 2 DPanc.GO gen.Kruszewskiego również toczyła ciężkie boje.Znacz-nie więcej szczęścia miał gen.Anders natrafił na styk dwóch niemieckich kor-pusów i znosząc szereg mniejszych pododdziałów, przez Krasnobród przebił sięza Wieprz, a następnie z częścią sił dotarł do lasów ordynacji Zamojskich65.Niestety, był to tylko częściowy i w zasadzie pozorny sukces, mimo znacznychstrat zadanych przeciwnikowi.64T.Jurga, W.Karbowski, op.cit., s.381 382.65L.Głowacki, Działania wojenne na Lubelszczyznie w roku 1939, Lublin 1976, s.164 166.34Walczące oddziały poniosły ogromne straty, a znaczna część jednostek uległazniszczeniu lub zupełnemu rozproszeniu.Co gorsza, odejście centralnej grupygen.Andersa odsłoniło flanki sąsiednich związków operacyjnych, a wybita przezkawalerię dziura w niemieckim ugrupowaniu natychmiast została wypełniona.Kiedy 24 września GO gen.Kruszewskiego oraz resztki Armii gen.Przedrzy-mirskiego dotarły do Krasnobrodu, znów musiały o niego walczyć.Gdyby gen.Anders bardziej skupił swoje siły i lepiej koordynował ich działanie, jego zagonmógłby zupełnie rozerwać obronę nieprzyjaciela i w ten sposób przyczynić siędo zwycięstwa w drugiej bitwie pod Tomaszowem Lubelskim66.Anders był po-zbawiony łączności z większością swoich jednostek, a tym bardziej nie oriento-wał się w trudnym położeniu innych związków operacyjnych, niemniej jednakponosił on winę za brak koordynacji działań.Popełnił też liczne błędy.Badaczdziejów polskiej kawalerii i broni pancernej II Rzeczypospolitej Juliusz Tymsłusznie zauważył: Winę za rozbicie na północnym brzegu Wieprza obu brygad pół-nocnej kolumny Grupy Operacyjnej Kawalerii ponosi jej dowódca.Generał Andersmiał obowiązek zbudować taki system dowodzenia, który zapewniłby mu w miarębieżący obraz pola walki toczonej na dwóch kierunkach taktycznych67.Ogromnaenergia i odwaga, jaką gen.Anders wykazał się, prowadząc wzmocnioną Nowo-gródzką BK, nie mogła zniwelować błędów popełnionych w czasie dowodzeniacałą grupą i zmienić wyniku batalii.Generał Anders uznał, iż powinien jak najszybciej odejść z rejonu gęstonasyconego oddziałami nieprzyjaciela i próbować prześlizgnąć się do granicywęgierskiej między cofającymi się na zachód Niemcami a nadciągającymi zewschodu Sowietami.Plan ten początkowo udawało mu się realizować.Przeztrzy dni, mimo iż cały czas patrole jego grupy napotykały na Niemców, oddziałyparły na południe, wymijając lub łamiąc opór tyłowych jednostek niemieckich.Do zupełnie nietypowej sytuacji doszło 26 września, kiedy 26 i 27 puł rozbiłyobsady wsi Barszki oraz Moraniec i wzięły pokazną liczbę jeńców z niemieckiej28 DP.Wówczas jej dowódca przez parlamentariuszy zaproponował gen.Ander-sowi poddanie się.Ostatecznie wynegocjowano zwolnienie jeńców niemieckichw zamian za nieatakowanie polskich kawalerzystów.Szczęśliwie zakończone ne-gocjacje tylko na krótko rozwiązały problemy generała.66M.Porwit, op.cit., t.3, Warszawa 1983, s.256 259.67J.Tym, Generał Anders jako& , s.63.35Wkrótce jego grupa zaczęła wpadać na wysunięte pododdziały sowieckie-go Frontu Ukraińskiego, które rozbijały mniejsze podjazdy.Nowy przeciwnikszybko się zorientował, iż ma przed sobą większe zgrupowanie wojsk, i rzuciłdo jego likwidacji pokazne siły: 99 DS oraz część 4 KKaw.27 września o świciejednostki te zagrodziły dalszą drogę gen.Andersowi.Próba otwarcia sobie droginegocjacjami tym razem zakończyła się zatrzymaniem polskiego parlamentariu-sza i otwarciem ognia przez wrogie czołgi68.Ostatnią walkę Nowogródzkiej BKopisał kpt.Stanisław Koszutski:Ogień bolszewicki wzmógł się, stawał się coraz celniejszy, a jednocześnie za-częły padać nowe serie granatów.Major Hejnich podał znak, Kłusem! Gdy dal-sze serie granatów zaczęły razić szwadrony, przeszły one w galop, a potem w cwał.Pomieszały się związki szwadronów i już w panice cwałująca masa koni wpadłado wsi, gdzie właśnie spieszał się 27 puł, a 9 dywizjon artylerii konnej zajmowałstanowiska ogniowe.Jedno działko ppanc.(27, a może 26 puł) stało na stanowi-sku na drodze u wylotu wsi.Obsługa spała.Naprzeciw, od czoła, na drodze, zagalopującym w panice 26 pułkiem ułanów wysunęło się sześć bolszewickich czołgów.Z rtm.Tuskim obudziliśmy załogę, która zaczęła strzelać, trafiając dwa czołgi npla.Pozostałe cztery zawróciły
[ Pobierz całość w formacie PDF ]