[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Doniesiono mi - kontynuował Grammel - że w twoich rękach znajduje się pewien klejnot.Luke zamarł.ROZDZIAŁ 5- Kapitanie - wykrztusił młodzieniec po chwili.- Nie wiem, co ma pan na myśli.- Proszę - odrzekł Grammel, po raz pierwszy przejawiając oznaki autentycznej emocji.- Nie próbuj bawić się ze mną w kotka i myszkę.Widziano cię rozmawiającego z mieszkanką tego miasta - ostatnie słowa wyrzekł z widocznym niesmakiem - której obecność jest z trudem tolerowana przez władze Imperium.Jej działalność, choć wielce irytująca, nie jest jednak sprzeczna z prawem.Abstrahując od moich osobistych uczuć, deportacja tej kobiety mogłaby wywołać zaburzenia w pewnych kręgach, które uważają ją za zabawną.Poza tym byłoby to kosztowne.Więc widziano cię, jak pokazywałeś jej niewielki, lśniący kamyk.Czy to nie jest przypadkiem coś, co zdobyłeś podczas nielegalnego pobytu na Circarpous?Luke bił się z myślami.Niewątpliwie któryś z tajnych informatorów Grammela, być może właśnie ta niewielka, opatulona płaszczem persona, z którą kapitan rozmawiał przed paroma minutami, dostrzegł odłamek kryształu Kaibura, który pokazywała mu staruszka.Jednak szpieg nie zauważył, że to właśnie Halla przyniosła kamień i pokazywała go Luke’owi.Tak więc Grammel i konfident byli przekonani, że kamień był własnością Luke’a i to właśnie on pokazywał go Halli.To dobrze, ze względu na starą kobietę.Przez chwilę Luke obawiał się, że być może Grammel jest wrażliwy na działanie Mocy i posiada wiedzę i zdolność posługiwania się kryształem, lub przynajmniej zdaje sobie sprawę z właściwości kamienia.Jednak pośpieszny wgląd w umysł Grammela ujawnił tylko jałową próżnię, typową dla zwykłych śmiertelników.Na pewno nie podejrzewał, jak ważny jest ten kawałek kamyka.Mimo to Luke wahał się przed przekazaniem cennego minerału sługusowi Imperium.Grammel nie tracił czasu.- No dalej, młody człowieku.Sprawiasz wrażenie rozsądnego.Ten kamyk nie jest chyba wart dodatkowych kłopotów?- Ależ naprawdę - upierał się Luke bez przekonania.- Nie wiem, o czym pan mówi.- No, jeżeli mnie do tego zmusisz.- odrzekł Grammel z uśmiechem i przeniósł wzrok na siedzącą na podłodze księżniczkę.- Czy ta młoda dama nie jest dla ciebie przypadkiem kimś więcej niż tylko wspólnikiem? Czy coś dla ciebie znaczy?Luke obojętnie wzruszył ramionami.- Ona nic dla mnie nie znaczy.- To dobrze - odrzekł kapitan.- W takim razie to, co się teraz z nią stanie, nie zrobi na tobie wrażenia.Skinął dłonią na sierżanta.Żołnierz w białej zbroi podszedł i schylił się, by unieść księżniczkę z ziemi.Leia błyskawicznie chwyciła jego dłoń i oparła mu nogę o brzuch, jednocześnie pociągając i odpychając.Gdy żołnierz z łoskotem zwalił się na ziemię, Leia rzuciła się w kierunku drzwi, wzywając Luke’a do ucieczki.Mimo że usilnie próbowała otworzyć drzwi, przeszkoda nie ustępowała.- Tracisz tylko czas, moja droga - rzucił Grammel.- Powinnaś była odebrać mu broń.Drzwi otwierają się tylko przede mną, paroma oficerami oraz żołnierzami, którzy mają wbudowane w zbroję odpowiednie rezonatory.Obawiam się, że nie należysz do żadnej z tych kategorii.Rozwścieczony sierżant poderwał się na równe nogi i ruszył w jej kierunku z rozpostartymi ramionami.Leia usiłowała mu się wymknąć, ale potknęła się i jak długa runęła na ziemię.Grammel pochylił się nad nią, zaciskając w pięść prawą dłoń.- Nie! - wykrzyknął Luke w ostatniej chwili.Pięść Grammela zatrzymała się w połowie drogi, po czym kapitan spojrzał na Luke’a.- Teraz o wiele lepiej - stwierdził.- Lepiej być rozsądnym, niż się upierać.Tak czy tak znalazłbym kamień, ale poszukiwania byłyby dla was bardzo nieprzyjemne.Luke sięgnął ręką do kieszeni.- Nie wolno ci! - usłyszał donośny sprzeciw.Obejrzał się i ujrzał wpatrującą się w niego księżniczkę.Albo uwierzyła już w słowa Halli, albo odgrywała rolę małego złodziejaszka, niechętnego, by rozstać się ze zdobyczą.- Nie mamy innego wyjścia - dopóki Grammel nie pytał o nazwiska, Luke nie widział sensu podawać jakichkolwiek, zmyślonych czy prawdziwych.Rozpakowawszy zawiniątko, podał pudełeczko wyczekującemu urzędnikowi.Grammel obejrzał je dokładnie i zadał pytanie, jakiego Luke zupełnie się nie spodziewał:- Jaka jest kombinacja szyfru?Na chwilę Luke’a ogarnęła panika.Jeżeli przyzna się do tego, że nie zna kombinacji, całe umiejętnie sfabrykowane kłamstwo weźmie w łeb.Musiał ryzykować.- Jest otwarte - oznajmił.Obydwoje z Leią wstrzymali oddech, podczas gdy Grammel manipulował przy zamku.Na szczęście rozległ się charakterystyczny trzask.Otrzymawszy pudełko od Halli, Luke zapomniał zapytać o kombinację.Kapitan z fascynacją wpatrywał się w odłamek lśniącego szkarłatu.- Bardzo piękne.Co to takiego?- Nie wiem - skłamał Luke.- Nie mam pojęcia, co to za kamień.Grammel popatrzył na niego srogo.- To święta prawda.Nie jestem mineraologiem ani chemikiem - przynajmniej te słowa wypowiedział z przekonaniem.- Czy to naturalny połysk, czy rezultat sztucznego pobudzenia? - ostrożnie przesunął kamień po powierzchni pudełka.- Nie mam pojęcia.Błyszczy tak, od kiedy go mam, więc myślę, że to chyba jego naturalna właściwość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]