[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdybym jednak wyszedł teraz na zewnątrz, nie wiedziałbym, w którym kierunkuodeszło stado.Wtedy mógłbym natknąć się na nie w bocznej uliczce, a konsekwencjetakiego spotkania byłyby dla mnie fatalne.Naliczyłem dwadzieścia dwie, ale z pewnością było ich znacznie więcej, możenawet trzydzieści.Mój glock mieścił w magazynku dziesięć pocisków.Dwa już zu-żyłem, a w kieszonce przy kaburze miałem tylko jeszcze jeden magazynek, Gdybymnawet w jakiś cudowny sposób upodobnił się do Annie Oakley i nie zmarnował ani jed-nej kuli, wciąż miałbym przeciwko sobie dwanaście bestii.Pojedynek z trzystu funtami rozwścieczonych małpich mięśni nie tak wyobra-żam sobie walkę fair.Mój ideał takiej walki to jedna bezbronna, bezzębna i krótko-wzroczna małpa przeciwko helikopterowi Blackhawk.Tymczasem zwierzęta na ulicy wciąż nad czymś się naradzały.Zbiły się tak ciasno,że wyglądały z dala jak jeden wielki organizm o wielu głowach i ogonach.Nie miałem pojęcia, co one wyprawiają.Pewnie dlatego, że nie jestem małpą.Przysunąłem się bliżej okna, by wyrazniej widzieć scenę, jaka rozgrywała się namoich oczach, i zrozumieć jej znaczenie.Wśród tłumu naukowców, którzy bawili się w Boga w głębokich bunkrach Wyvern,największy entuzjazm i zainteresowanie wzbudzały badania mające na celu zwiększeniezarówno ludzkiej, jak i zwierzęcej inteligencji, a także sprawności, wytrzymałości, szyb-kości, polepszenie zmysłów wzroku, słuchu i zapachu (nie muszę chyba dodawać, żewłaśnie ten projekt otrzymywał też największe dofinansowanie).Kluczem do sukcesumiał być transfer materiału genetycznego, jednak nie chodziło tu o wymianę genów po-między poszczególnymi osobnikami, lecz całymi gatunkami.Choć moja matka była wybitnym, wręcz genialnym badaczem, na pewno nie miaław sobie nic z szalonego naukowca.Ponieważ zajmowała się genetyką teoretyczną, nie58spędzała zbyt wiele czasu w laboratoriach.Wszystko, czego potrzebowała, kryło się w jejgłowie, a umysł miała wyposażony lepiej od najwspanialszego laboratorium uniwersy-teckiego.Większość czasu spędzała w swoim biurze w Ashdon College, gdzie tworzyłateorie, sprawdzane potem w praktyce przez mniej zdolnych naukowców.Jej zamiaremnie było doprowadzenie do zagłady ludzkości, lecz jej udoskonalenie.Jestem przekona-ny, że przez długi czas nie miała pojęcia o lekkomyślnych i nikczemnych projektach, doktórych wykorzystywano jej prace w laboratoriach Wyvern.Transfer materiału genetycznego pomiędzy gatunkami.Poszukiwanie super-rasy.Szalona próba stworzenia idealnego, niezwyciężonego żołnierza.Super-inteligentnei super-sprawne istoty przeznaczone do różnych zadań na przyszłych polach walki.Niesamowita broń biologiczna, maleńka jak bakteria albo wielka jak niedzwiedz griz-zly.Dobry Boże.Kiedy myślę o podobnych okropnościach, zaczynam tęsknić do starych dobrychczasów, kiedy to najbardziej ambitni z szalonych naukowców zadowalali się marze-niami o bombach atomowych, broni laserowej zamontowanej na sztucznych satelitachczy gazach bojowych, których ofiary pękałaby niczym gąsienice posypane solą przezokrutnych chłopców.Bez trudu pozyskiwano do tych eksperymentów różne zwierzęta, jako że te za-zwyczaj nie mogą pozwolić sobie na wynajęcie drogich adwokatów, którzy bronilibyich praw.Jednak co dziwniejsze, równie łatwo wynajdywano materiał ludzki.%7łołnierzeskazani za szczególnie okrutne przestępstwa na karę dożywocia mogli dokonać wybo-ru; albo długie lata ponurej egzystencji za kratkami, albo znaczne skrócenie wyrokui udział w tym tajnym przedsięwzięciu.Potem nastąpiła katastrofa.Wielka katastrofa.Każde ludzkie przedsięwzięcia napotyka wcześniej czy pózniej jakieś poważnetrudności albo kończy się całkowitą klapą.Niektórzy twierdzą, że to dowód na panowa-nie chaosu we wszechświecie.Inni powtarzają, że to Bóg karze za grzechy.Tak czy ina-czej, rasa ludzka składa się w zdecydowanej większości z Flipów i Flapów.Materiał genetyczny przenoszony był pomiędzy komórkami poszczególnych ga-tunków za pomocą retrowirusa, będącego dziełem mojej genialnej mamy.Wisterii JaneSnow, która jakimś cudownym sposobem znajdowała jeszcze czas na pieczenie cu-downych ciasteczek z czekoladą.Ten sztucznie stworzony retrowirus miał być delikat-ny, niepełnosprawny to jest, sterylny i całkiem nieszkodliwy; po prostu żywe narzę-dzie, które wykonywałoby jedynie to, czego od niego oczekiwano.Po spełnieniu swo-jego zadania retrowirus miał zginąć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]