[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A przezto samo zrobili mi Prusacy wielką reputacją, ponieważ przez befel rozkazanowszędzie przede mną broń prezentować, którędykolwiek bym szedł.Więc to mibardzo wiele reputacji wszędzie sprawiło.Plackomendant także bardzo dobrzesię znalazł; prosił mnie na śniadanie i razem i na obiad, śniadanie my zarazodbyli, a na obiad przysłał po mnie pojazdem.Co się zaś tyczy obiadu, naktóren byłem proszony, tego ja nie mogę nigdy zapomnieć, jaką miałemrozmowę z panem marszałkiem Raczyńskim, i z posłem szwedzkim, którenzamiast siedzieć w Warszawie, jako poseł, on bojąc się wolał siedzieć w 171Poznaniu dopóty, póki się rewolucja nie skończy.Gdy się godzina obiadowazbliżała, plackomendant przysłał po mnie karetę i parę koni, prosząc mnie dosiebie, gdzie już zastałem i mego pana Raczyńskiego, i posła szwedzkiego, ijeszcze kilku panów, którzy mnie znajomymi nie byli.Alem skorokomendantowi ukłon swój oddałem, tak zaraz poseł szwedzki skoczywszy domnie złapał mnie za szyję i począł mnie serdecznie ściskać i całować, mówiącdo komendanta te słowa, że on jest moim naocznym świadkiem czynnościmoich.Dodał i to, żem ja cuda w dzień rewolucji czyniłem i że on za mną przezcałe trzy dni chodził, nad czym się komendant bardzo zastanowił.DALSZY CIG BAWIENIA SI W POZNANIUA pan marszałek Raczyński widząc to, iż ja mu się bynajmniej nie kłaniam ido niego nie gadam, zaczepił mnie tymi słowy: Czyli też mnie pan Kiliński malub też nie? Odpowiedziałem mu to, iże go bardzo dobrze znam.Pytanie: I jaksię zowię.Odpowiedziałem mu, że się zowie marszałek Raczyński.Pytał sięmnie, dlaczego ja do niego nie gadam.Odpowiedziałem mu, iż dlatego z nim niegadam, aby nie nabył zanadto do minie poufałości i aby mnie drugi raz nieprzedał, a kto się raz sparzy, to drugi raz dmucha, więc potrzeba jest koniecznachronić się od złych i przedajnych ludzi, jakim pan Raczyński zostaje.Ale chcącwejść w dalszy ze mną dyskurs, pytał się mnie, co bym ja był z nim robił,gdybym go był złapał.Odpowiedziałem mu to, iżbym go był kazał naszubienicy powiesić, jako prawdziwego zdrajcę swej ojczyzny.W tym posełszwedzki słysząc to zaczął się z niego serdecznie śmiać i powiedział panuRaczyńskiemu to: I żeście bardzo chybili w pierwszej klasie, kiedy druga klasawzięła nad wami górę, gdy was wieszać każą."W tym siedliśmy do stołu.Przy stole byłem proszony od pana komendanta,abym mu opowiedział o tej całej rewolucji, którą, rad nierad, musiałempowiedzieć.Czemu się pan marszałek bardzo dziwował, to temu, że rewolucjabyła jedynie tylko dla wybicia się z przemocy sąsiedzkiej, a drugie odprzedajnych dusz polskich, którzy nas jak bydło przedawali.A gdym zacząłopowiadać tęż całą rewolucją, widziałem komendanta w wielkim jegoporuszeniu i posła szwedzkiego, którzy się bardzo często od wylania łezutrzymać nie mogli.Ci dwaj cudzoziemscy panowie bardzo w mym sercu znalezli dla siebieuszanowanie, gdyż sami nie byli Polakami, a tak mocno utyskiwali nad zgubą iprzedażą Polski.Pan marszałek Raczyński, lubo sam uznał, jak jest zle swoją ojczyznęprzedawać, ale tego nie uznał, że ją bronić będzie!W tym miejscu urywa się rękopis
[ Pobierz całość w formacie PDF ]