[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rewolwerowiec przyjrzał się ciekawie stojącej na ambonie, wielkiej jak góra kobiecie.Mieszka sama, powiedziała mu o niej Allie, prawie z nikim się nie widuje.Przychodzi tylko w niedzielę, żeby podsycić ogień piekielny.Nazywa się Sylvia Pittston.Jest szalona, ale rzuciła na nich urok.To im się podoba.To im odpowiada.Żadne słowa nie mogły opisać rozmiarów tej kobiety.Piersi niczym obronne fortyfikacje.Strzelista wieżyca karku, zwieńczona ziemistym bladym księżycem twarzy, w której migotały oczy tak wielkie i głębokie, że przypominały bezdenne górskie stawy.Włosy w odcieniu pięknego bogatego brązu, spięte w ryzykowny, szalony kok, przytrzymywała szpilka, która mogła służyć za widelec do mięsa.Miała na sobie suknię, która była chyba uszyta z juty.Dłonie, w których trzymała śpiewnik, przypominały dwie kamienne płyty.Skóra zaś wydawała się kremowa, gładka, przyjemna.Rewolwerowiec oceniał, że kobieta musiała ważyć ponad trzysta funtów.Nagle poczuł do niej gorącą żądzę, od której przeszło go drżenie, i odwrócił głowę.Spotkamy się nad rzekąNad piękną, pięknąRzeeeeeką.Spotkamy się nad rzeką,Która płynie przez Boże Królestwo.Ostatnie nuty ostatniej zwrotki umilkły i przez chwilę ludzie szurali nogami i pokasływali.Sylvia Pittston czekała.Kiedy się uspokoili, rozpostarła ręce, jakby ich błogosławiła.To był gest ewokacji.- Moi drodzy braciszkowie i siostrzyczki w Chrystusie.Rewolwerowiec pamiętał skądś te słowa.Przez chwilę ogarnęły go jednocześnie nostalgia i lęk, połączone z dziwnym uczuciem deja vu.Śniłem o tym, pomyślał.Kiedy? Odsunął od siebie tę myśl.Wśród wiernych - nie było ich więcej niż dwadzieścia pięć osób - zapadła martwa cisza.- Tematem naszych dzisiejszych medytacji jest Intruz.Miała słodki i melodyjny głos, dobrze wyszkolony sopran.Wśród wiernych przeszedł cichy szmer.- Mam takie uczucie.- zaczęła w zadumie Sylvia Pittston.- Mam takie uczucie, jakbym znała osobiście każdego bohatera Świętej Księgi, w ciągu ostatnich pięciu lat zdarłam pięć Biblii, a przedtem sama nie wiem ile.Kocham tę historię i kocham występujących w niej bohaterów.Weszłam ramię w ramię z Danielem do jaskini lwa.Stałam razem z Dawidem, kiedy kusiła go kąpiąca się Batszeba.Byłam w płonącym piecu z Sydrachem, Misachem i Abdenagiem.Zabiłam z Samsonem dwa tysiące i oślepłam ze świętym Pawłem w drodze do Damaszku.Płakałam z Maryją na Golgocie.- Ciche, stłumione westchnienie wśród wiernych.- Poznałam ich i pokochałam, i w tym największym ze wszystkich dramatów jest tylko jeden.jeden.- podniosła palec - tylko jeden bohater, którego nie znam.Tylko jeden, który stoi z boku z twarzą schowaną w cieniu.Tylko jeden, na myśl o którym moje ciało drży i lęka się moja dusza.Boję się go.Nie znam jego umysłu i boję się.Boję się Intruza.Kolejne westchnienie.Któraś z kobiet przycisnęła dłoń do ust, jakby chciała zdusić wydobywający się z nich krzyk, i kołysała się, kołysała się w miejscu.- Intruza, który zakradł się do Ewy jako wąż, uśmiechając się i pełznąc na brzuchu.Intruza, który przechadzał się między Dziećmi Izraela, kiedy Mojżesz wspiął się na Górę, i który nakłonił ich, by stworzyli sobie złotego idola, złotego cielca, i czcili go, parząc się i cudzołożąc.Jęki i kiwanie głowami.- Intruz! To on stał na balkonie z Jezabel i patrzył, jak król Achab ginie z krzykiem na ustach, to on cieszył się wraz z nią, gdy zbiegły się psy i lizały jego krew.Och, moi braciszkowie i siostry, strzeżcie się Intruza.- Tak, o Jezu.- jęknął mężczyzna, którego, wchodząc do miasta, rewolwerowiec zobaczył jako pierwszego, ten w słomkowym kapeluszu.- On był tu zawsze, bracia i siostry.Lecz ja nie znam jego myśli, i wy nie znacie jego myśli.Któż zrozumie straszliwy mrok, który tam się kryje, dumę wyniosłą niczym pylony, tytaniczne bluźnierstwo, bezbożne uciechy, i to szaleństwo! Cyklopowe, bełkotliwe szaleństwo, które wije się i pełza w najstraszniejszych pragnieniach i chuciach człowieka?- O Jezusie, Zbawco.- To on zabrał naszego Pana na górę.- Tak.- To on kusił go i ukazał mu cały świat i wszystkie ziemskie rozkosze.- Taaaak.- To on wróci, kiedy na świat przyjdą Ostatnie Czasy, a one nadchodzą, moi bracia i siostry, czyż nie czujecie, że nadchodzą?- Taaaak.Rozkołysane łkające zgromadzenie zmieniło się w morze, kobieta wydawała się wskazywać palcem wszystkich po kolei i nikogo z osobna.- To on nadejdzie jako Antychryst, by poprowadzić ludzi w płonące trzewia potępienia, ku krwawym krańcom niegodziwości, gdy na niebie zawiśnie ognista gwiazda Piołun, gdy żółć pożre serca i wątroby dzieci, gdy z łon kobiet wyjdą na świat monstra, a dzieło rąk człowieczych obróci się w krew.- Ooooch.- Och, Boże.Jakaś kobieta upadła, jej stopy waliły rytmicznie o deski podłogi.Zgubiła jeden but.- To on stoi za każdą cielesną rozkoszą.to on! Intruz!- Tak, Panie!Jeden z mężczyzn osunął się na kolana, złapał za głowę i zaryczał jak osioł.- Kiedy zaglądacie do kieliszka, kto trzyma butelkę?- Intruz!- Kiedy siadacie do stolika, żeby zagrać w faraona albo “pilnuj mnie”, kto tasuje karty?- Intruz!- Kiedy wdzieracie się w cudze ciało, kiedy nurzacie się w plugastwie, komu sprzedajecie swoją duszę?- In.-.tru.- Och, Jezu.och.- zowi.- Auu! Auu! Auu!- a kimże on jest?! - wrzasnęła, choć w głębi duszy była całkiem spokojna.Rewolwerowiec wyczuwał jej spokój i mistrzostwo, umiejętność panowania, dominowania nad ludźmi.Człowiek w czerni zostawił w niej demona, pomyślał nagle z przerażeniem i absolutną pewnością.Jest opętana.Mimo strachu ponownie poczuł falowanie seksualnej żądzy.Mężczyzna, który trzymał się za głowę, runął na podłogę i poczołgał się do przodu.- Smażę się w piekle! - wrzasnął.Jego twarz wykręcała się i marszczyła, jakby pod skórą pełzały węże.- Cudzołożyłem! Uprawiałem hazard! Paliłem trawę! Grzeszyłem! Sma.Jego głos poszybował w górę w przeraźliwym, histerycznym nieartykułowanym zaśpiewie.Zaciskał ręce na głowie, jakby w każdej chwili mogła pęknąć niczym przejrzały melon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]