[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ano, dosyć było patrzeć od czasu, jak tu są rzekł Talwosz.Spojrzała na niego z góry dziewczyna. Wy ani ich języka nie rozumiecie, ani obyczaju rzekła nie wiecie, jak oni miło-wać umieją.U was wszystko od siekiery, nawet miłość. Tak, panno Doroto rzekł Talwosz ale od siekiery wyciosane trwa cały żywot, aich piórka wiater zdmucha.Zagłobianka nic nie odpowiedziała.Ta rozmowa i kilka podobnych wcale nie wpłynęły na sposób jej postępowania.Zdawałasię lekceważyć Talwosza szpiegowanie, pewną będąc, że on jej nie zdradzi.Umiała się nimnawet posługiwać, gdy było potrzeba, a nieszczęśliwa ofiara ta szła posłuszna, choć sercepękało.149%7łalińska wzięła na siebie szepnąć o tym Annie, iż lęka się, aby który z Francuzów Dosi niebałamucił.Królewna się mocno oburzyła na to przypuszczenie. Ale co ci w głowie, moja %7łalińsiu! zawołała. Dosia! Ona! To nie może być! Ja sięnią posługuję, gdy mi potrzeba co od Francuzów się dowiedzieć, ale to dziewczyna stateczna!A głowa się jej tak łatwo nie zawróci! Miała dosyć chłopców, co się koło niej kręcili, niechciała żadnego. Ale ona strasznie często biega do nich i po kątach szepty a schadzki ma ciągłe do-dała %7łalińska. To ja wiem odparła królewna. Może być, że niepotrzebnie ją narażam, będę na tomiała baczność. Aby nie było za pózno szepnęła %7łalińska.Na tym się skończyło, bo gdy Anna wie-czorem coś o tym szepnęła Dosi, ta jej do nóg upadła, poczęła ściskać za kolana, tłumaczyćsię, płakać i nazajutrz tak biegała jak przedtem.%7łalińską tylko, posądziwszy o doniesienie,gniewnie odprawiała, gdy się zbliżyła do niej, a pana Matiasza gorzej jeszcze.Pomimo całej swej przebiegłości w kunszcie podpatrywania i podsłuchiwania, w którymTalwosz z dawna był mistrzem, nie udało mu się dośledzić, z kim właściwie Dosia ze dworuHenryka była w najbliższych stosunkach.Znali ją tu wszyscy, kłaniali się jej i witali, rękękładnąc na sercu, bawili ją dowcipami, usługiwali ochoczo, ale ona żadnemu nie zdawała siędawać pierwszeństwa i wszystkich zbywała dumnie.KONIEC TOMU DRUGIEGO.150TOM TRZECIKSIGA TRZECIAZAWODYGdzież one złote góry nieprzebrane?Gdzie Gaskonowie i wojska ubrane?W co poszły działa i nasze turnieje?Wiatrem nadziane puknęły nadzieje.J.K o c h a n o w s k i243Znało całe miasto Karła (Karola) Sederyna, który trzymał kamienicę w Rynku, zwaną Sta-rą Mynicą.Kupiec był zamożny, co się zowie, bo oprócz tej posiadłości i kilku pomniejszychplaców i dworków posiadał wieś Zielonki pod Krakowem.Kupcem się zwał i w istocie kupczył, ale jakim towarem, niełatwo powiedzieć było, raczejczym nie handlował.Sklepu nigdy żadnego nie miał, chociaż w domu u siebie różne rzeczysprzedawał, ale szopy i składy pełne kupii wszelakiej.Sprowadzał miedz, żelazo, ołów, kru-szec różny, wywoził futra, miał pełne wina piwnice; na składzie trzymał sukno i różne tkani-ny, których na łokcie nie dawał, chyba przyjaciołom, ale je hurtem sprzedawał.Gdzie siękolwiek okazała albo potrzeba czegoś, lub nadzieja zysku, tam pan Sederyn pierwszy był idrugich prześcigał.Nie znaczyło dla niego nic, czy wodą, czy lądem ściągać kupię, a najdal-sze podróże go nie zastraszały.On sam, gdy tego była potrzeba, dobrze zbrojny i z ludzmipewnymi puszczał się w podróż, a miał oprócz tego kilku sprawnych pomocników, których nawszystkie strony rozsyłał.Ludzie mu naówczas przepowiadali, że dojdzie do takiego znaczenia i majętności jak Wie-rzynek244 i Bonery245 ale los pózniej inaczej zrządził.243Przytoczony czterowiersz pochodzi z Pieśni Jana Kochanowskiego (księga II, 8, wier-sze 13 16).Pieśń tę Kochanowski napisał w czasie bezkrólewia po ucieczce Henryka Wale-zego.W powyższym czterowierszu są aluzje do,,złotych gór , tj.nie spełnionych obietnicfrancuskich, w szczególności obiecanych przez Henryka czterech tysięcy Gaskończyków(Gaskonia prowincja we Francji), których król przyrzekł trzymać w Polsce, oraz dział.244M i k o ł a j W i e r z y n e k bogaty mieszczanin krakowski w czasach KazimierzaWielkiego; od r.1341 był generalnym zarządcą dworu królewskiego, był też doradcą królew-151Sederyn też nie starał się nigdy o to, aby u dworu znaczenie miał i do urzędów żadnych sięnie cisnął.Miał bez tego wiele do czynienia.Pieniądz u niego wszystko znaczył, o resztę sięnie troszczył i z mieniem, jak to drudzy umieją, nie popisywał i nie pysznił.Gdy z rana wkożuchu, długich butach i czapce baraniej prostej po składach chodził, ludzi doglądał, spraw-dzał towar przywieziony, nikt by go za możnego kupca nie wziął, tak wyglądał niepocześnie iskromnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]