[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzeczywiścieobsadzili wylot doliny, ale skraj lasu pozostawili swobodny.Było to dla mnie bardzo korzyst-ne, ponieważ zapewniało mi odwrót.Obozujący rozmawiali z sobą półgłosem.Słyszałem każde zdanie, ale niestety niczego nierozumiałem.A jakżeby mi się przydało uchwycić treść ich rozmowy! Często opowiadam, żew czasie moich wypraw po Zachodzie skradałem się pod obozy Indian najrozmaitszychszczepów, a w trakcie podróży po innych krajach pod obozowiska innych narodów, gdziepodsłuchiwałem znajdujących się tam ludzi.Temu zawdzięczam wiele z moich sukcesów, aczęstokroć nawet życie.Czytelnik nie wyobraża sobie i nie zdaje sobie sprawy, jak trudno ijak niebezpiecznie jest w ten sposób podchodzić pod obóz.Trudno nie tylko dlatego, że taczynność wymaga fizycznej zręczności, siły i wytrwałości, lecz przede wszystkim dlatego, żepotrzeba do niej wewnętrznej dyscypliny, inteligencji i wielu różnych wiadomości, bez któ-rych nie można się obejść.Na darmo bowiem podchodziłbym, choćby nawet po mistrzowsku,pod obóz Indian, Beduinów albo Kurdów, sudańską seribah albo południowoamerykańskąosadę Gauchów, gdybym nie władał językiem tego szczepu i nie mógł pojąć znaczenia usły-szanych wieści.A treść rozmów znaczy w takich wypadkach więcej niż wszystko, co się przytej okazji zobaczy.Dlatego starałem się zawsze poznać język ludzi, z którymi miałem do czy-nienia.Winnetou przyswoił sobie szesnaście dialektów indiańskich i w tym także zakresie stał216się moim najwybitniejszym nauczycielem.Nie zdarzyło mi się pózniej już nigdy, żebym pod-chodził pod obóz nieprzyjacielski nie znając języka nieprzyjaciół.Leżałem z dziesięć minut na kamieniu, kiedy usłyszałem wołanie straży, po czym nastąpiłaupragniona przeze mnie odpowiedz: To ja, Santer.Więc weszliście w dolinę? Tak.Niech mój biały brat idzie dalej, a zaraz spotka czerwonych wojowników.Te słowa już zrozumiałem, ponieważ w stosunku do Santera posługiwano się żargonemzłożonym ze słów indiańskich i angielskich.Zagadnięty zbliżył się, a wódz przywołał go dosiebie i zapytał: Mój brat zabawił o wiele dłużej, niż było postanowione.Niewątpliwie zatrzymały goważne powody? Ważniejsze, niż byście mogli przypuszczać.Jak długo się tu znajdujecie? Od czasu, który blade twarze zowią połową godziny. Spotkaliście mego konia? Tak, gdyż jechaliśmy w trop za tobą.Mijając miejsce, na którym go przywiązałeś, za-braliśmy go z sobą. Powinniście byli zostać na prerii! Tu nie jest zupełnie bezpiecznie. Nie rozłożyliśmy się tam obozem, ponieważ tu jest wygodniej, sądziliśmy zresztą, że tunic by nam nie groziło, ty bowiem powróciłbyś prędko, aby nas ostrzec. Rzecz się ma inaczej.Nie było mnie tak długo, ponieważ narażeni tu jesteśmy na nie-bezpieczeństwo.Straciłem dużo czasu, zanim się dowiedziałem, na czym ono polega.OldShatterhand jest tutaj. Tak myślałem.Czy mój brat go widział? Tak. Pochwycimy go i zabierzemy do wodza, któremu strzaskał kolana.Czeka go śmierć przypalu męczeńskim.Gdzie on się znajduje?A więc Keiowehowie nie chcieli nas zwabić do swojej wsi, ale przypuszczali, że powróci-my do Winnetou. To jeszcze bardzo wątpliwe, czy go pochwycicie odrzekł Santer. Tak będzie, bo te psy mają tylko trzydziestu wojowników na naszych pięćdziesięciu,nadto nie wiedzą, że tu jesteśmy.Zaskoczymy ich więc niespodzianie. W takim razie grubo się mylisz.Oni wiedzą, że mamy nadejść, a może nawet wiedzą, żejuż jesteście, gdyż niewątpliwie wysłali naprzeciw was zwiadowców. Uff! Wiedzą o tym? Tak. Wobec tego nie możemy ich już zaskoczyć! Oczywiście, że nie. Skoro więc ich napadniemy, dojdzie do walki, która będzie wymagała dużo krwi, boWinnetou i Old Shatterhand wystarczą każdy na dziesięciu wojowników. Tak, to prawda.Zmierć Inczu-czuny i jego córki napełniła ich wściekłością.Kipią zemstą, będą się bronili jakrozjuszone drapieżne zwierzęta.Ale mimo to muszą się dostać w nasze ręce! PrzynajmniejWinnetou. Czemu właśnie on? Ze względu na nuggety.On jeden zna prawdopodobnie pokłady złota. Nie pokaże ich nikomu. Nawet gdy go schwytamy? I wtedy nie. Będę go męczył dopóty, dopóki nie wyjawi tajemnicy. On mimo to będzie milczał.Ten młody pies Apaczów drwi z wszelkich mąk.Skoro zaświe, że nadchodzimy, będzie się starał umknąć przed nami.217 O, ja wiem, jak się mamy do tego zabrać, żeby go wziąć do niewoli. Skoro wiesz, to nam powiedz! Wystarczy wyzyskać pułapkę, którą oni na nas zastawili. Zastawili pułapkę? Jaką? Chcą nas zwabić do wąskiego parowu, gdzie nie podobna się bronić, i tam nas wziąć doniewoli. Uff! Czy mój brat Santer słyszał to wyraznie? Tak. Czy zna ten parów? Byłem w nim. Opowiedz, jak się o tym dowiedziałeś. Odważyłem się na wiele, na bardzo wiele.Gdyby mnie spostrzegli, poniósłbym śmierć wmęczarniach i diabelnie się cieszę, że tak się szczęśliwie skończyło.Zawdzięczam to tylkotemu, że znałem już drogę do Nugget-tsil i okolicę, gdzie stoją oba grobowce. Grobowce? Więc istotnie Winnetou pochował tam swoich zmarłych? Tak jest.Bardzo mi się to przydało, gdyż odwróciło od nas uwagę Apaczów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]