[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwłaszcza w momencie kiedy młodzi jeźdźcy ze wszystkich sił starali się doprowadzić do perfekcji swoje umiejętności w walce z Nićmi.Chociaż nie podano tego do publicznej wiadomości, grupa Seana już służyła za posłańców, a także skutecznie transportowała lżejsze towary.Paul miał na biurku raport Telgara i jego zespołu.Przeprowadzili oni badania starego krateru nad fortem, mieszczącego miriady jaskiń i wijących się przejść, i stwierdzili, że nadaje się on na siedzibę smoków i ich jeźdźców.Zespół Telgara pracował nad tym, by uczynić to miejsce wygodnym do zamieszkania, póki jeszcze w zasilaczach ciężkiego sprzętu było dość energii.Jego podopieczni zbudowali tamę na jednym ze strumieni, tworząc jeziorko przystosowane rozmiarami do smoczych kąpieli, przeprowadzili wodę do największej z jaskiń na poziomie gruntu, aby dało się tam urządzić kuchnię, a także wyborowali otwór kominowy na duży kompleks palenisk.Najwyraźniej tak właśnie miały wyglądać przyszłe siedziby ludzkie na Pernie i dla niektórych przywykniecie do tego typu przestrzeni życiowej mogło okazać się dość skomplikowane.Ale taka właśnie była najlepsza metoda na przetrwanie!Tozdzial II- Pol?Biolog dopiero po chwili zidentyfikował niespokojny głos.- Mary? - zaryzykował, ciągnąc Bay za rękaw, by oderwać jej uwagę od monitora, w który się wpatrywała, marszcząc brwi.- Mary Tubberman?- Proszę, nie rozłączaj się, póki mnie nie wysłuchasz.- Mary - powiedział Pol łagodnie.- Ty nie zostałaś wykluczona.- Dzielił słuchawkę z Bay, która z zapałem pokiwała głową.- Jakoś tego nie zauważyłam - odparła kobieta gorzko, po czym jej głos załamał się i małżeństwo mogło usłyszeć, jak płacze.- Słuchaj, Pol, coś się stało Tedowi.Te jego stwory wydostały się na wolność.Zaciągnęłam zasłony chroniące przed Nićmi, ale one wciąż tu się kręcą i wydają okropne dźwięki.- Stwory? Jakie stwory? - Pol i Bay wymienili spojrzenia.Za nimi smoczki ocknęły się z drzemki i zaświergotały w empatycznym niepokoju.- Bestie, które wyhodował.- Głos Mary brzmiał, jak gdyby kobieta była przekonana, że Pol wie, o czym ona mówi i tylko specjalnie utrudnia sprawę.- On.on ukradł weterynarzom kilka zamrożonych hodowli in vitro i zastosował na nich program Kitti, żeby go słuchały, ale wciąż zostały.pewne problemy.A on wcale się nie stara ich zmienić.- Jej gorycz wybuchła z nową siłą.- Dlaczego myślisz, że coś stało się Tedowi? - zapytał Pol, odczytując słowa z warg Bay, niecierpliwie wymachującej rękami.- On nigdy nie wypuściłby tych zwierząt na wolność, Poi! Mogłyby zrobić krzywdę Peteyowi!- Uspokój się Mary.Zostań w domu.Przylecimy.- Neda nie ma w Lądowisku - powiedziała Mary oskarżycielsko.- Próbowałam się do niego dodzwonić.On by mi uwierzył!- To nie jest kwestia wiary, Mary.- Bay przekręciła tubkę mikrofonu, by mówić prosto do niej.- Zresztą tobie każdy może pomagać.- Sue i Chuck się nie odzywają.- Sue i Chuck przeprowadzili się na północ, Mary, tuż po pierwszym deszczu kamieniu z Picchu.- Bay nie traciła cierpliwości.Nic dziwnego, że kobieta popadła w lekką paranoję, tak długo żyjąc w osamotnieniu, znosząc niezrównoważonego męża, słysząc odgłosy trzęsień ziemi i pomruki wulkanów.- Pol i ja już do ciebie lecimy, Mary - powiedziała Bay stanowczo.- I sprowadzimy pomoc.- Wyłączyła odbiornik.- Kogo? - zapytał Pol.- Seana i Sorkę.Smoki mają wpływ na zwierzęta.Poza tym w ten sposób nie musimy poruszać się oficjalnymi kanałami.Pol spojrzał na żonę z lekkim zaskoczeniem.Nigdy dotąd nie krytykowała Paula ani Emily, czy to wprost, czy w sposób zawoalowany.- Zawsze uważałam, że ktoś powinien zbadać raport Drake’a i Neda Tubbermana.Nawet chcieli to zrobić.Ale czasem w zamieszaniu priorytety gdzieś się gubią.- Szybko napisała na kartce kilka słów, po czym przyczepiła ją do prawej nogi swojego złotego smoczka.- Znajdź rudą - powiedziała stanowczo, przytrzymując trójkątną główkę, by przyciągnąć uwagę Marian.- Znajdź rudą.- Bay podeszła z nią do okna i otworzyła je, wskazując palcem w kierunku jaskiń.Przywołała w umyśle obraz Sorki, opierającej się o Faranth.Mariah zaświergotała radośnie.- No, zmykaj! - Gdy smoczek posłusznie odleciał, Bay przeciągnęła palcem po czarnym pyle, który zdążył osiąść na niedawno zamiecionym parapecie.- Chciałabym już przenieść się na pomoc.Jestem strasznie zmęczona tym pyleniem.Chodź, Pol, lepiej ubierzmy się ciepło.- Postanowiłaś pomóc Mary, bo to daje ci szansę kolejnej przejażdżki na smoku - zachichotał Pol.- Polu Nietro, naprawdę martwię się o Mary Tubberman!Piętnaście minut później nad wzniesieniem pojawiły się dwa smoki i wylądowały na drodze tuż przed ich domem.- Mają tyle wdzięku - powiedziała Bay, upewniając się, że chustka na jej głowie jest porządnie zawiązana; miała ją chronić nie tylko przed unoszącym się w powietrzu pyłem, ale i przed wiatrem w czasie lotu.Gdy wyszła z domu, na jej pulchnym ramieniu natychmiast usadowiła się Mariah, popiskując z satysfakcji.- Jesteś cudowna, Mariah, po prostu cudowna - mruknęła Bay do maleńkiej królowej i pomaszerowała prosto pomiędzy Faranth i Carenatha.Zwróciła się jednak do Sorki.- Dziękuję za przybycie, moja droga.Właśnie zadzwoniła do nas Mary Tubberman.Ma jakieś kłopoty w Całusie.Zwierzęta wyrwały się na wolność i Mary myśli, że coś przydarzyło się Tedowi.Zabierzecie nas tam?- Oficjalnie czy nieoficjalnie? - zapytał Sean, czując na sobie wzrok żony.- Nie ma zakazu pomagania Mary - powiedziała Bay, zerkając na Pola, który właśnie podszedł do smoków i przyglądał im się ze zwykłym podziwem.- A poza tym kto wie, jakie to zwierzęta.- Smoki są użyteczne - odparła Sorka z uśmiechem, podejmując decyzję.Skinęła na Bay.- Podsuń pani nogę, Faranth.Złap mnie za rękę, Bay.Z pomocą Faranth Bay zdołała usadowić się w milczeniu za Sorką.Nigdy by nie przyznała, że ledwo się wcisnęła pomiędzy grzebienie.Mariah jak zwykle wydała pisk protestu.- No, Mariah, z Faranth jesteśmy zupełnie bezpieczne - powiedziała Bay i obejrzała się na Pola, który właśnie siadał za Seanem.Młody jeździec uśmiechnął się szeroko i mrugnął do Bay.No cóż, tym razem to naprawdę konieczność, usprawiedliwiała się pani biolog w duchu.Kobieta z małymi dziećmi uwięziona w domu, wokół którego krążą wygłodniałe bestie.- Trzymajcie się mocno - powiedział Sean jak zwykle.Machnięciem ręki dał sygnał do startu.Bay stłumiła okrzyk, gdy skok Faranth wdusił ją boleśnie w sztywny boczny grzebień.Niewygoda trwała tylko przez moment, gdyż złoty smok wyrównał lot i bez wysiłku skręcił w prawo.Bay odzyskała oddech.Nigdy się do tego nie przyzwyczai; zresztą wcale nie chciała.Jazda na smoku była najbardziej podniecającą rzeczą, jaka przydarzyła jej się od.od czasu, gdy Mariah przechodziła swoją pierwszą ruję.W linii prostej Całusa nie była zbyt oddalona, ale podróż i tak robiła wielkie wrażenie.Smoki wpadły w jeden z wielu prądów powietrza, jakie pojawiły się wskutek aktywności Picchu.Bay chwyciła za pas Sorki, wciskając palce aż po kłykcie między szelki.Latanie na smoku wymagało więcej wysiłku niż prowadzenie zamkniętych ślizgaczy czy skuterów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl