[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spodziewał się, że będzie gorzej.Mogli go wywalić bez gadania.Zamiast tego dali mu trzy dni na znalezienie odpowiedzi, której i tak szukał od początku.Szedł wzdłuż Embankment, mając nadzieję, że spłynie na niego olśnienie.Ale na razie spływała na niego tylko woda.Londyn był jego ulubionym miastem, dziś jednak nie dostrzegał w nim żadnego uroku.W ulewnym deszczu mógł uchodzić za Berlin Wschodni.Udał się na lotnisko, by złapać wahadłowy lot do Glasgow.W samolocie próbował utopić troski w dużym dżinie z tomikiem, zaoferowanym przez stewardesę.Paskudnego nastroju nie poprawiało mu towarzystwo siedzącego obok pulchnego biznesmena z Północy.Od pierwszego pytania: „A zatem często lata pan do Szkocji?” wiedział, że nie będzie miał spokoju.Odpowiedzi wygłaszane monosylabami nie zrażały Arthura Shelby’ego z branży systemów hydraulicznych, który postawił sobie za cel wypełnienie tej luki w wykształceniu Dunbara w ciągu trwającego pięćdziesiąt pięć minut lotu.Shelby’emu ledwo starczyło czasu, by w końcu zapytać: „A pan, przepraszam, na jakim polu działa?”.W tym momencie samolot wylądował i Dunbar nie zdążył odpowiedzieć.Odetchnął z ulgą i zadzwonił z lotniska do Lisy.– Jak poszło? – zapytała.– Nie wyrzucili mnie.Dostałem trzy dni na znalezienie wyjaśnienia.– To dobrze czy źle?– Zależy, czy mi się uda, czy nie.– Przyjedziesz?– Mam lepszy pomysł.Może wybralibyśmy się gdzieś na kolację?– Mógłby nas zobaczyć ktoś z Médic Ecosse – odparła Lisa.– W takim razie pojedziemy za miasto.– Jesteś pewien, że chcesz zaryzykować?– Spróbujmy.Wpadnę po ciebie o siódmej.– Będę czekać.Dunbar zjawił się u Lisy punktualnie.Była gotowa do wyjścia.Ubrała się bardzo elegancko.– Wyglądasz wspaniale – stwierdził z uśmiechem.– Dziękuję.Odzyskana wolność ma na mnie niebezpieczny wpływ.– A właśnie.Jak twoja matka? – zapytał, przypominając sobie, że to jej choroba stała się kluczem do tej wolności.– Nie jest najgorzej.– Co do wyboru lokalu muszę zdać się na ciebie.– Moglibyśmy pojechać nad Jezioro Menteith.To niedaleko i jest tam przyjemny hotel.Tuż nad brzegiem.– Wspaniała propozycja.Sądzisz, że będą mieli wolne miejsca?– Pozwoliłam sobie zrobić rezerwację zaraz po twoim telefonie – wyznała Lisa.Droga nad Jezioro Menteith nie była skomplikowana, a gdy dotarli na miejsce, Dunbar z zadowoleniem zauważył, że na parkingu stoją tylko cztery samochody.Miał ochotę spędzić spokojny wieczór i porozmawiać bez pośpiechu.Przeglądając menu, powoli sączyli dżin z tonikiem.Kiedy po przyjęciu zamówienia kelner oddalił się, Lisa zapytała:– Więc co ci kazali wyjaśnić?– Czy to możliwe, że ty i Sheila Barnes miałyście rację na przekór wszystkiemu.– Widzę, że w Londynie trzymałeś naszą stronę.Dunbar skinął potakująco głową.– Całkiem słusznie.Przez chwilę przyglądał się Lisie w milczeniu.W końca powiedział:– Czuję ulgę, słysząc, że jesteś tego taka pewna.Ani przez chwilę nie miałaś wątpliwości, że masz rację, prawda?– Byłam bliska zwątpienia, gdy poinformowałeś mnie o ustaleniach patologa – zwierzyła się.– Ale wiem, co widziałam, i nie była to reakcja na przeszczepienie właściwego organu.– Więc musimy zacząć od przyjęcia założenia, że Amy z całą pewnością przeszczepiono niewłaściwą nerkę.– Tak – odparła z przekonaniem Lisa.Podano pierwsze danie i Dunbar przerwał na chwilę rozmowę.Potem ciągnął dalej.– A zatem skoro w ciele Amy znaleziona została po ekshumacji nerka pochodząca od właściwego dawcy.musiano ją tam umieścić już po operacji.Jeśli Amy zmarła na skutek odrzucenia przeszczepu, to znaczy, że otrzymała tę nerkę w jakiś czas po śmierci.Ależ jasne! – wykrzyknął nagłe, gdy wszystko zrozumiał.– Podczas pierwszej sekcji zwłok! Teraz pasuje.Rzeczywiście przeszczepiono jej niewłaściwy organ, ale potem zamieniono go na właściwy, gdy umarła.Oczy Lisy błyszczały z podniecenia.– Masz rację.Właśnie tak musiało być.Ale dlaczego?– Zastanówmy się.Médic Ecosse trafia na dawcę organu, otrzymuje jego narząd od szpitala, w którym go pobrano.ale zamiast przeszczepić go pacjentowi oczekującemu na transplantację, poddaje tę osobę eksperymentowi z organami zwierzęcymi.– A jeśli coś się nie udaje, podczas sekcji zwłok wstawia mu ten właściwy narząd celem zatarcia śladów – dokończyła Lisa.– Tylko jak to udowodnić? – zasępił się Dunbar.Oboje zamilkli na dłuższą chwilę.– Najpierw zjedzmy kolację – przerwał ciszę Dunbar, biorąc do rąk sztućce.– Jesteśmy na dobrym tropie.Podczas posiłku prawie nie rozmawiali.Oboje pochłonięci byli własnymi myślami.Przy kawie nie mieli jeszcze pomysłu, jak udowodnić swoją hipotezę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]