[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapad³a cisza.Zrobi³o mi siê bardzo przykro.Bez s³owa chwyci³am swoj¹ torebkê i wybieg³am.Nie chcia³o mi siê iœæ do domu, wiêc posz³am na nasze podwórko.Usiad³am na starej ³awce, pamiêtaj¹cej jeszcze zabawy w sklep i rozp³aka³am siê.Gdyby mnie kocha³,to nie zostawi³by mnie z Jackiem.Przynajmniej usi³owa³by dowiedzieæ siê po czyjej jestem stronie.Zreszt¹ wiedzia³, ¿e go kocham.Widocznie nie zale¿a³o mu na mnie, skoro zostawi³ mnie.Szkoda,¿e jeszcze nie powiedzia³ ,,weŸ j¹ sobie”.- myœla³am roz¿alona.Nie mia³am ochoty na spotkanie z rodzicami, wiêc czeka³am na podwórku, a¿ w naszych oknach zgaœnie swiat³o.Dopiero wtedy posz³am do domu.By³a niedziela.Bola³a mnie g³owa.Pewnie to efekt wypitego alkoholu, ale te¿ i stresu.Postanowi³am nie wstawaæ z ³ó¿ka, lecz ko³o po³udnia mama zajrza³a do pokoju.Jak d³ugo zamierzasz gniæ w tym ³ó¿ku? - spyta³a.Jak mi siê bêdzie podobaæ! - odpowiedzia³am i po chwili doda³am z wyrzutem:Czemu powiedzia³aœ Jackowi gdzie jestem?A dlaczego niby mia³abym nie mówiæ, lubi³am Jacka.- odpowiedzia³a wzruszaj¹c ramionami.A Krzysztof, przecie¿ wiesz, ¿e chodzê z nim.Krzysztof? Krzysztofa nie znam.To siê umów z Jackiem, a mnie ¿ycia nie uk³adaj!A sta³o siê coœ?Sta³o.Krzysztof po prostu wyszed³.Jeszcze siê pogodzicie.- mama z niewyraŸn¹ min¹ poszybowa³a do kuchni.£atwo tak powiedzieæ, a mnie krwawi³o serce.Po po³udniu zwlek³am siê jakoœ z wyra i posz³am na skargê do Celiny.Opowiedzia³am jej wszystko, ale Celina zajêta obszywaniem pieluch, nie za wiele mia³a dla mnie czasu.Posz³am wiêc poskar¿yæ siê Jolce.Ta akurat by³a wolna i zaproponowa³a mi wyjœcie do kawiarni.Po co bêdziesz tak siedzieæ w domu i rozpamiêtywaæ wszystko od poczatku.Napijemy siê kawy, a mo¿e przyjdzie Krzysztof, to sobie wyjaœnicie pewne sprawy i po k³opocie.£atwo ci mówiæ, ale myœlê, ¿e Krzysztof wcale nie bêdzie chcia³ ze mn¹ rozmawiaæ.Przecie¿ nie zale¿y mu na mnie.Oj, nie klep g³upot, tylko chodŸ.- Jolka ju¿ siê powa¿nie zez³oœci³a.Niestety w kawiarni nie by³o Krzysztofa.Wypi³yœmy kawê i posz³yœmy na spacer.O ironio! Spacerowaæ z Jolk¹ tymi samymi alejkami co z nim.Ten dzieñ uwa¿a³am za stracony.Nastêpnego dnia te¿ nic siê nie zmieni³o, tylko dosz³am do wniosku, ¿e Krzysztof te¿ jest dla mnie stracony.Trochê pop³akiwa³am, ale zaczyna³am te¿ byæ na niego z³a.Co on sobie myœli! Wszystko mu wolno? Ja niby mam tu czekaæ, a¿ pan ³askawie przestanie siê burmuszyæ? Przecie¿ nie by³o w tym ani odrobiny mojej winy.Spadaj kochanie!Wieczorem umówi³am siê z Mañk¹ i posz³yœmy do kina.Niestety nie mog³am wysiedzieæ do koñca filmu i gdyby nie kole¿anka, to napewno bym wysz³a.Moje postanowienie zignorowania Krzysztofa niezupe³nie mi wychodzi³o.Po kinie zajrza³am mimo woli do kawiarni i rozczarowana wróci³am do domu.Najlepsz¹ metod¹ na mi³oœæ jest druga mi³oœæ.- myœla³am sobie.Zaczê³am kombinowaæ gdzie by tu wyskoczyæ.Mo¿e na jakieœ wczasy? Sezon urlopowy w pe³ni, ale pod namiotami zawsze znajdzie siê jakieœ miejsce.Wrócê opalona i mo¿e zakochana w jakimœ normalnym ch³opaku, a pan Krzysiu niech siê gniewa na inn¹ naiwn¹, której bêdzie pragn¹³.Niestety plany planami, ale po prostu nie mia³am z kim ich zrealizowaæ.Mañka wybiera³a siê w czasie wakacji do pracy, Jolka wyje¿d¿a³a do Julinka na egzaminy, a kto mia³ wyjechaæ to ju¿ wyjecha³.Snu³am siê wiêc po mieœcie, spotykaj¹c od czasu do czasu ró¿nych znajomych, tylko tego, którego chcia³am spotkaæ nie by³o.Mama wiedzia³a, ¿e nie chodzê z Krzysztofem i czu³a siê g³upio, ¿e to przez ni¹.Chcia³a mnie czymœ zaj¹æ, wiêc ci¹gle wyszukiwa³a mi jak¹œ robotê.A to posprz¹taj, a to idŸ po zakupy, albo do babci po jakieœ klamoty.Myœla³a,¿e mnie uszczêœliwia, a ja kombinowa³am jakby to gdzieœ zwiaæ.Wraca³am któregoœ razu od babci, ob³adowana pakunkami jak wielb³¹d, a tu na przeciwko mnie pojawi³ siê nagle Krzysztof.O bo¿e, nie móg³ mnie zobaczyæ eleganckiej? Tylko z tymi tobo³ami? Matka zawsze mnie za³atwi.- pomyœla³am wœciek³a.Czeœæ, mo¿e ci pomóc.- -powiedzia³ jak gdyby nigdy nic.Bardzo proszê, ale przecie¿ mam ju¿ niedaleko.Wiem, ale razem bêdzie szybciej.- uœmiechn¹³ siê do mnie.Och jak mi siê zrobi³o s³odko.Co ty tu dŸwigasz, kamienie? - zdziwi³ podnosz¹c torbê.To tylko poœciel od babci.- wyt³umaczy³am.Szliœmy w milczeniu.Chcia³am coœ powiedzieæ, ale nic mi nie przychodzi³o do g³owy.Pod domem podziêkowa³am i wesz³am na schody.Poczekaj! Mo¿e porozmawiamy.- zawo³a³ gdy ju¿ by³am na pó³piêtrze.Zaniosê torbê i wrócê.- odpowiedzia³am.Zachowam siê tak, jakbym to ja mia³a prawo pogniewaæ siê na niego za to, ¿e mnie zostawi³ u Baœki.- planowa³am sobie.Ciebie to po œmieræ wys³aæ.- gdera³a mama, gdy wesz³am.Nie odezwa³am siê tylko pobieg³am do lustra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]